Gdyby w sondzie ulicznej zapytać kilku przechodniów ze średniego miasta o to, jakie wydarzenia ostatnich miesięcy uważają za najważniejsze, z pewnością nie wymieniliby ani Forum Gospodarczego TIME, ani 20 edycji Konkursu Polski Produkt Przyszłości ani innych o charakterze cywilizacyjnym. Takich wydarzeń było oczywiście znacznie więcej, o czym Przegląd Techniczny stara się informować. Ale to nie one dominują w mediach.
W cieniu sporów politycznych nie ma bowiem miejsca na prezentowanie wydarzeń, które będą bardzo znacząco zmieniały życie pojedynczego człowieka i całych społeczeństw. Takimi problemami, którymi żyje rozwinięty świat są obecnie mi.in.: sieć 5G, Internet rzeczy czy autonomiczne pojazdy. O nich dyskutowali uczestnicy wspomnianego już Forum Gospodarczego TIME, poświęconego zintegrowanemu Europejskiemu Przemysłowi 4.0. Wprawdzie temat ten nie jest obcy ani polskim politykom (no może nie wszystkim) ani mediom. Analizując wystąpienia przedstawicieli władz na różnych spotkaniach zrodziła mi się pewna wątpliwość - czy jednak owe pojęcie Przemysł 4.0 nie zastąpi używanych – a może nadużywanych – pojęć jak: innowacyjność, gospodarka oparta na wiedzy itp? I czy Przemysł 4.0 nie stanie się słowem - wytrychem?
Media w Polsce – w innych krajach z pewnością też, ale może w mniejszym stopniu – ślizgają się po powierzchni problemów i to nie zawsze najważniejszych. Fakt, iż w tym „procederze” nie jesteśmy w Polsce odosobnieni, nie jest ani pocieszeniem, ani usprawiedliwieniem.
Ileż to razy przez ostanie lata odmienialiśmy przez przypadki słowo innowacyjność? Dlaczego więc nie udało się nam w Polsce, ale też w Unii Europejskiej zrealizować Strategii Lizbońskiej, wg której do 2010 r. kraje europejskie miały osiągnąć finansowanie nauki do 3% PKB. Co stało na przeszkodzie realizacji tego skądinąd ambitnego zamierzenia?
Nadużywanie pojęcia innowacyjność lub zamiennie innowacyjna gospodarka nie przełożyło się na wyraźne zwiększenie innowacyjności polskich przedsiębiorców, co pokazują rankingi. Pomijając fakt, iż technika tworzenia rankingów innowacyjności gospodarek eliminuje niektóre podmioty, to ciągle nie mamy polskiego wyrobu rozpoznawanego na świecie. Polscy informatycy plasują się na czołowych miejscach w różnego rodzaju konkursach i olimpiadach. Co wcale nie oznacza, ze mamy zinformatyzowane państwo, a w nim urzędy, szpitale i inne instytucje. Oczywiście we wszystkich są systemy komputerowe i na ogół własne rozwiązania niekompatybilne z innymi.
Polski indywidualizm powoduje, że sukcesy osób (często bardzo duże) nie przekładają się na sukcesy firmy, instytucji, że o państwie wspomnę.
Od lat zwracamy na naszych łamach uwagę na konieczność uczenia pracy zespołowej, a co za tym idzie wychowania technicznego, realizacji projektów wymagających, aby w grupie były osoby o różnych zdolnościach i umiejętnościach, według których powierza się im zadania w zespole. Trudno mi zrozumieć dlaczego nie promujemy w mediach zespołów zwycięzców w różnych polskich i zagranicznych konkursach technicznych. A wiele czasu antenowego i wiele szpalt poświęcamy politykom, prowadzącym jałowe dyskusje.
Czynienie ziemi poddanej w XXI w. wymaga nie tylko prawnych i organizacyjnych uregulowań. Wymaga rozumienia procesów, szans i zagrożeń znacznie wykraczających poza sprawy historyczno-polityczne. Kiedy my kłócimy się w Polsce na tematy II wojny światowej i PRL, świat wprowadza masowo do swoich przedsiębiorstw roboty. Może więc winniśmy w tę dyskusję o czwartej rewolucji przemysłowej (niezależnie od tego czy jest to nazwa oddająca zachodzące procesy) wnieść, tak bliski polskiej duszy pierwiastek ludzki – humanistyczny. Myślę, że wspaniali polscy matematycy, programiści i informatycy będą umieli to wpisać do „mózgów” maszyn ze sztuczną inteligencją.
Strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju ma w swych zapisach wiele takich elementów i stwarza dobre perspektywy. Tylko czy my ją już realizujemy, czy ciągle dyskutujemy o sieci Łukasiewicza i reformie nauki? W roku jubileuszu 100-lecia odzyskania Niepodległości na fundamencie historii trzeba poszukiwać odpowiedzi na pytanie: czy jesteśmy przygotowani do życia w cyfrowej cywilizacji? Czy potrafimy w niej znaleźć miejsce dla twórców kultury, w tym i kultury technicznej?
Ewa Mańkiewicz-Cudny