Planując tematykę letnich numerów Przeglądu Technicznego staramy się, aby w okresie wakacyjnym tj. w lipcu i sierpniu była ona nieco lżejsza, kojarząca się z urlopem i odpoczynkiem. Pierwsze skojarzenia to: woda, plaża, las, góry, coraz rzadziej natomiast kojarzymy ten czas z przyjacielskimi rozmowami, spotkaniami z bliskimi. Te ostanie wypiera niestety „klikanie”. W pociągu, autobusie, kawiarni, a nawet w czasie prowadzenia auta rozmawiamy „smsami”, czy „emailami”. Postęp techniczny niewątpliwie jest potrzebny i nie da się go zahamować. Czy jednak nie cofamy się w rozwoju społecznym, gdyż nie przygotowujemy się mentalnie do nowej rzeczywistości? Odpowiedź wcale nie jest łatwa. Wynalezienie maszyny parowej, silnika spalinowego, elektrycznego i innych środków napędu spowodowało, iż człowiek coraz mniej używał siły własnych mięśni, a coraz częściej z auta przesiadał się na krzesło przy biurku i przed monitor komputera. Automatyzacja pracy fizycznej wpłynęła na naszą kondycję zdrowotną. Początkowo widziano w tym wyzwolenie ludzi od ciężkiej pracy. Jednakże bardzo szybko okazało się, iż jest i ciemna strona tego procesu.
Brak wysiłku fizycznego zaczął sprzyjać rozwojowi chorób cywilizacyjnych, układu krążenia, układu kostnego i dotykającej coraz młodszego pokolenia cukrzycy. Lekarze biją na alarm, a na ulicach miast, w parkach i lasach są widoczni „chodziarze”, biegacze, cykliści, którzy w ten sposób rekompensują wysiłek fizyczny. Wyzwolony od pracy fizycznej człowiek musi gdzieś ćwiczyć swoje mięśnie, zmuszać do pracy serce, płuca itp. Dlatego przypominam o tym teraz na początku lata. Bo jest ono najlepszym czasem na podjęcie większych lub mniejszych zmagań fizycznych.
Ale, czy tylko nasze mięśnie wymagają ćwiczeń? A co z umysłem? Na razie jeszcze sztuczna inteligencja, stojąca u bram naszej cywilizacji nie zwolniła nas zupełnie od wysiłku intelektualnego. Chociaż są tacy, którzy ograniczają go do minimum. Nie ćwiczą pamięci, bo po co pamiętać, skoro wszystko podpowie nam wyszukiwarka w „googlach”. Nie czytają książek, szczególnie młode pokolenia (z małymi wyjątkami, znanymi mi osobiście) woli coś tam znaleźć w internecie, niż czytać opisy przyrody, zawiłe rozważania bohaterów lektur. Tracimy więc umiejętność rozmowy i mamy bardzo ubogie słownictwo. Jesteśmy niecierpliwi, gdy dojście do sedna sprawy wymaga czasu i przemyśleń.
Co będzie, gdy sztuczna inteligencja będzie za nas myśleć, uczyć się, może i doznawać uczuć wyższych, a sterowane przez nas roboty będą wszystko produkować, serwisować, sprzedawać, ugotują za nas obiad, posprzątają itp. Czy będziemy tak, jak w przypadku znacznego uwolnienia człowieka od wysiłku fizycznego zmuszeni do szukania zastępczych zajęć dla naszych umysłów?
Jakimi czynnościami trzeba będzie zastąpić wysiłek intelektualny mózgu, gdy ten sztuczny zrobi wszystko za nas? Nie jest to już dziś pytanie z powieści, czy filmu science-fiction.
Wprowadzając do miejsc pracy, codziennego życia i rozrywki roboty musimy przygotować dla nas zajęcia wymagające pracy mózgu. Czy systemy edukacyjne, i to nie tylko w Polsce, są na to przygotowane?
Dużą rolę ma tu do odegrania humanistyka i umiejętność analizy, syntezy, abstrakcyjnego myślenia – wyprzedzania sztucznej inteligencji. Tego nie możemy się jako ludzkość pozbawić. Przed ludźmi techniki stoi dziś nie tylko wyzwanie – coraz doskonalszego produkowania przez stworzenie sprawnych i myślących robotów, ale również znalezienie zajęcia dla ludzkiego umysłu, aby nadal potrafił myśleć, działać i tworzyć, a przede wszystkim nadal być człowiekiem myślącym, czującym, dostrzegającym drugiego człowieka.
Pomyślmy i porozmawiajmy o tym z bliskimi i nieznajomymi też, podczas spacerów w otoczeniu pięknej przyrody (i to bez pośrednictwa elektroniki).
Ewa Mańkiewicz-Cudny