W akademickich środowiskach w USA krąży anegdotka: do supermarketu w Cambridge, do kasy przeznaczonej dla klientów, mających w koszyku do 10 produktów, podchodzi młody mężczyzna z przepełnionym zakupami wózkiem. Kasjerka pyta: czy pan jest z Harvardu i nie umie liczyć, czy z MIT, i nie umie czytać?
Anegdoty rządzą się swoimi prawami i nie należy wyciągać z nich pochopnych wniosków, lecz jest coś na rzeczy. A trafna odpowiedź na pytanie: jak uczyć, żeby efekty procesów dydaktycznych były lepsze, pozostaje aktualne pod każdą szerokością geograficzną.
NIK sprawdził efektywność nauczania matematyki w szkołach i... powiało edukacyjną grozą! Okazało się – ponad wszelką wątpliwość – że nauczanie matematyki w polskiej szkole pozostawia doprawdy bardzo wiele do życzenia. Liczby nie kłamią. I nie ma tu miejsca na optymizm, skoro w latach 2015-2017 co szósty uczeń nie zdał egzaminu maturalnego z matematyki. Wśród powtarzających klasę, aż 61% uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych otrzymało ocenę niedostateczną z matematyki, a w gimnazjach i szkołach podstawowych - 70%. Także liczba uczniów zdających egzaminy poprawkowe z matematyki świadczy o nie najlepszym stanie nauczania tego przedmiotu. Aż 42% uczniów kontrolowanych przez NIK szkół ponadgimnazjalnych miała na świadectwach z matematyki tylko ocenę dopuszczającą, czyli dwójkę! Badania ankietowe przeprowadzone przez NIK w ponad 9 tys. szkół potwierdzają niskie efekty kształcenia matematyki.
Dane z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wskazują ponadto, że nie tylko matematyka znalazła się na cenzurowanym. Egzaminy z języka polskiego i angielskiego wypadają trochę lepiej. Nie na tyle jednak, żeby nie zauważyć potrzeby jak najszybszego podniesienia poziomu nauczania wszystkich przedmiotów.
A inkryminowana matematyka? Prof. Michał Szurek z UW na konferencji w Instytucie Problemów Współczesnej Cywilizacji PW zapytał: Czy ktoś z Państwa poza lekcją matematyki w szkole obliczał kiedyś objętość stożka ściętego? I odpowiedział: Prawie nikt, prawie nigdy. Czy więc argument stożka dowodzi, że jest to wiedza niepotrzebna? Wszyscy podejmujemy decyzje i od logicznego myślenia zależy w życiu zbyt wiele, aby nie zdawać sobie sprawy, że matematyka uczy myślenia i rozwija wyobraźnię. Nie trudno zauważyć, że edukacja matematyczna nie pozostaje bez wpływu na poziom wielu dziedzin. Teza, że znajomość matematyki jest jednym z istotnych czynników podnoszenia konkurencyjności państw nie jest pozbawiona racji.
Co zrobić, aby matematyka nie stanowiła edukacyjnego przekleństwa i nie śniła się uczniom po nocach? Czy egzamin na maturze organizować dla tych, którzy sami się zgłoszą? W niektórych krajach (nielicznych) matematyka jest przedmiotem egzaminu maturalnego tylko w niektórych typach szkół. Nie jest to pomysł dobry. Nikt nie może zwolnić nauczycieli i uczniów od doskonalenia swych umiejętności.
Sprowadzanie edukacji do przerabiania z uczniami zadań z zeszytów ćwiczeń jest tak powszechne, że nazwano ten proces papierową matematyką, a nauczyciele pokochali papierową matematykę. Wystarczy rozdać karty pracy lub polecić otworzyć zeszyty ćwiczeń i dopilnować, żeby dzieci wpisały w odpowiednie miejsce właściwą liczbę lub znaki działań – zauważa w swej opinii dla NIK prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z APS.
Mój nauczyciel wychowania fizycznego, były oficer WP w II RP, wyzwalał pracę naszych mięśni i szarych komórek, rytmicznie skandując: Raz i dwa, wa-sza pra-wa, mo-ja le-wa, pa-no-wie, to nie ma-te-ma-ty-ka, tu trze-ba myś-leć!
Kiedy w szkolnym czasopiśmie „Zezem na świat" zaproponowaliśmy, aby wyboru przedmiotów na maturę dokonywali uczniowie, spojrzał na nas nazbyt wymownie i rzekł: jaki to niepoważny organ prasowy chce ośmieszyć instytucję matur!
Przekorną wymowę tych „złotych myśli" dedykuję wszystkim, nie tylko reformatorom oświaty, oczywiście z ma-te-ma-ty-ką włącznie.
Marek Bielski