Kiedy pięknie w skórę oprawione woluminy były oznaką prawd niepodważalnych, taka myśl zostałaby odczytana jako oburzająca próba poddawania w wątpliwość mocy autorytetu ksiąg uczonych. Tymczasem doczekaliśmy czasów, w których wieszczą nam, że już wkrótce nadejdzie (a może już nadchodzi!) świat bez książek.
O zapaści czytelnictwa prasy i książek nad Wisłą, mają świadczyć niezbicie, ankietowe badania. Wynika z nich, ze 1/3 uczących się i studiujących nie miała w ciągu roku kontaktu z książką (sic!). A 35% Polaków nie przeczytało w minionym roku ...prasy, 44% przedsiębiorców i połowa pracowników administracji i sektora usług najzwyczajniej po prostu ...nie czyta książek. A może tych, którzy nie sięgają po prasę, a tym bardziej po książki, jest jednak dużo więcej? Z prozaicznej przyczyny, iż część ankietowanych nawet anonimowo jeszcze wstydzi się lekturowej absencji?
Co w zastępstwie książki ma formować skutecznie naszą osobowość? Wystarczy wszechobecna już teraz kultura audio-wizualna? Poniesiemy porażkę pomimo faktu, że cała Polska czyta dzieciom? I nawet wtedy gdy młodych czytelników będziemy kusić uproszczoną wersją "Przedwiośnia", gdyż oryginalny tekst Stefana Żeromskiego jest dla nich ponoć już nieczytelny!?
Pójdź dziecię, ja Cię uczyć każę! To już tylko zamknięty rozdział w historii literatury polskiej. Nie ten czas. Nie ta epoka. Sytuacja zgoła inna. Nie potrzebny jest wrażliwy sędzia, który zamiast wyroku dla dziecka - za jego przewinę - zapragnie go uczyć czytać i pisać. Nauczanie jest powszechne. I dostępne dla wszystkich. Podobnie z uczestnictwem w kulturze. Pozostaje dziś tylko dylemat: uczyć z książką (i dla książki), czy bez niej (i nie dla niej)? Już teraz mamy postawić krzyżyk na wynalazku Gutenberga i jego późniejszych pochodnych?
Blog ma być podstawową platformą wymiany myśli? Rocznie wpisów na blogach jest przecież 30 miliardów. A jeszcze lepiej jeśli to będzie tweet, dający szansę na wyrafinowane intelektualne harce współczesnych pożeraczy bitów. Jest ich nieporównywalnie więcej. Ponad sześć razy więcej! Ponad 182 miliardy tweetów rocznie !
Czy rząd znaczków drukarskich zapisanych na papierze to już naprawdę intelektualny anachronizm? Doprawdy nic się już nie da pozytywnego uczynić na rzecz dynamicznego zwiększenia czytelnictwa czasopism i książek?
Jerzy Bojanowicz w n-rze 11/2019 "Przeglądu Technicznego" informuje: "Niestety, aż 16 laureatów (z 21 przybyłych na wręczanie nagród w finale XLV Olimpiady Technicznej do Domu Technika NOT w Warszawie - p.m.) deklaruje, że nie czyta żadnej prasy technicznej. A ci, którzy to czynią, wymieniają The MagPi Magazine, Elektronikę Praktyczną, Komputer Świat, Młody Technik, Lotnictwo i ...Przegląd Techniczny."
Niektórzy nawet są przekonani, że czas dyktatu masowej kultury i próby przerobienia mas na internetowy prekariat już nadszedł. I na nic się nie przydał prześmiewczy głos naczelnego redaktora"New Yorkera" kpiącego przed laty, że jeśli Czytelnik zażyczy sobie druku na filiżankach jest gotowy dostarczyć i takowej wyrafinowanej przyjemności intelektualnej.
Acz jest i drugie dno tej wypowiedzi. Problem mądrego obcowania z książką i wypływających z tego pożytków dotyczy zrozumienia jej treści. Gaston Bachelard był zdania, że należy przede wszystkim czytać książki, dużo trudnych książek i krok po kroku znaleźć stabilny grunt w perspektywie trudności. Nośnik treści w postaci zapisu tradycyjnego lub elektronicznego to rzecz wtórna. I warto o tym pamiętać kiedy czas letniej kanikuły sprzyja bardziej relaksowi, niż refleksji.
A po nieprzebranych tłumach miłośników drukowanego słowa na majowych targach książki na Stadionie Narodowym, aż chce się zawołać: intelektualiści na boisko! Wygracie! Po wielu latach od przeczytania Adama Bahdaja "Do przerwy 0:1" i "Stawiam na Tolka Banana" tym razem stawiam na victorię książki! Rocznie nowych tytułów książek w świecie jest około 2 mln. Te nowe wraz z wcześniejszymi dostarczają wciąż wiedzy i wzruszeń doprawdy bardzo wielu milionom ludzi. I te miliony są widomym znakiem, że nadal książka będzie nas uczyła i odpowiedzialności za słowo i precyzyjnego formowania myśli i nie wstydźmy się – również empatii.
Marek Bielski