Prof. Antoni Rogalski, członek rzeczywisty PAN, dziekan Wydziału Nauk Technicznych Polskiej Akademii Nauk:
Pomimo już kilkukrotnych reform system nauki w Polsce po 1989 r. nadal charakteryzuje się dużym rozdrobnieniem organizacyjnym i tematycznym, podziałami sektorowymi (jednostki badawczo-rozwojowe, instytuty Polskiej Akademii Nauk i szkoły wyższe) oraz wyraźną przewagą badań poznawczych nad badaniami aplikacyjnymi/przemysłowymi.
Nie podjęto skutecznej próby sprostania wyzwaniom związanym z globalizacją, członkostwem Polski w Unii Europejskiej, w tym w zakresie efektywnego wykorzystaniu funduszy strukturalnych. Ponadto w powszechnej świadomości społecznej zapomniano o zobowiązaniu określonym w Strategii Lizbońskiej zakładającej m.in. osiągnięcie 3% udziału wydatków na B+R w produkcie krajowym.
Jest prawdą, że na badania naukowe i innowacje w Polsce przeznacza się zbyt mało pieniędzy i nie możemy w najbliższych kilku latach oczekiwać radykalnych zmian. Z doświadczeń innych krajów wynika, że dopiero przeznaczenie ponad 1% PKB na badania naukowe skutkuje pozytywnymi zmianami innowacyjnymi w gospodarce. Jednakże do powszechnej opinii nie przebijają się oczywiste prawdy jak chociażby ta, że sukces komercjalny w produktach High Tech może być osiągnięty jedynie poprzez opracowanie produktów unikalnych o parametrach lepszych od parametrów produktów dostępnych na rynku.
Programy nierealne
Sadzę, że jedną z głównych tego przyczyn jest pozostałość mentalna z poprzedniego systemu politycznego, kiedy to ze względu na gospodarczą izolację z rynkiem globalnym, „rozwijano” planową, a zarazem nieefektywną gospodarkę. W epoce globalizacji rynku nie jest celowe i opłacalne odtwarzanie w małej/średniej firmie produktów zaawansowanych technologii istniejących na rynku. Niestety, ale w polskich warunkach o tym, świadomie lub mniej świadomie, zapomina się i jak dotychczas nie wprowadzono regulacji prawnych i procedur sprzyjających respektowaniu wspomnianej zasady postępowania. Co jakiś czas pojawiają się mało realne programy (przypomnę tu Strategiczny Program Rządowy Niebieskiej Optoelektroniki lat 2000-2004, czy ostatnio program grafenowy), których autorzy zapewniają, że w krótkim czasie samodzielnie osiągniemy przewagę technologiczną w określonej grupie produktów High Tech. Przecież to jest nierealne, jeżeli w Polsce nie ma już uprzednio przygotowanej do tego infrastruktury przemysłowej na budowanie której, i jej rozwój, potrzeba kilkunastu lat i pieniędzy w miliardowych kwotach.
Jakie specjalności?
Autonomia uczonych i ich kreatywność sprzyjają rozwojowi badań naukowych. Jednakże wdrożenia innowacyjne muszą wynikać nie z deklaracji uczonych (ich rola powinna ograniczać się do doradzania), ani z pomysłów urzędników ministerstw, ale z przyjętej strategii państwa i odpowiednich ustaw prawnych/podatkowych (w tym dotyczących kapitału wysokiego ryzyka), sprzyjających lokowaniu w Polsce nowoczesnych inwestycji. Powinny być wypracowane precyzyjne procedury postępowania (włączając analizę rynku globalnego, warianty ekonomiczne, sposoby egzekwowania odpowiedzialności za podjęte decyzje itp.) z wyraźnym określeniem ryzyka podjęcia przedsięwzięcia, oczekiwanych efektów gospodarczych i rozwojowych i miejsca lokalizowania wdrożenia (producenta/producentów). Polska nie jest tak bogatym krajem, aby na obecnym etapie rozwoju powielać projekty rozwiązań innowacyjnych USA czy Niemiec. Należy wyraźnie określić co jest - i co będzie w bliskiej przyszłości - naszą specjalnością, a z czego rezygnujemy. Jeżeli te warunki nie będą spełnione, nie oczekujmy pozytywnych efektów innowacyjności w gospodarce, zaś pieniądze na to kierowane będą nadal w znacznej części marnowane.
Państwo obojętne?
Politycy często wypowiadają się o prywatyzacji, a prawie nic o innowacji, która w decydujący sposób wpłynie w przyszłości na stan gospodarki kraju i jej miejsce w globalnym świecie. Wynika z tego, że politycy nie przywiązują do innowacji większego znaczenia. Ostatnio, dzięki realizacji strategii odpowiedzialnego rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego, zaczyna to się zmieniać.
Utworzenie nowych agend promujących badania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) i Narodowego Centrum Nauki (NCN) dotychczas niewiele wniosło w przyśpieszenie rozwoju polskich nauk technicznych. Szczególne oczekiwania wiążemy z działalnością NCBiR. Jednakże jest instytucją autonomiczną, która - wg mojej wiedzy - wypracowuje własny program działania. Trudno określić taki program, który nie wynika ze strategii działań innowacyjnych państwa. Już wiele lat temu zauważyłem (http://www.pomorska.pl/strefa-biznesu/firma/a/prof-antoni-rogalski-zbudowalismy-centra-innowacji-w-ktorych-brakuje-odpowiednich-ludzi-do-pracy,10174662/), że zamierzenia innowacyjne NCBiR nie mają skoordynowanego rządowego wsparcia. W działania proinnowacyjne nie włączano Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Ministerstwa Finansów. Brakowało jakiegoś gremium (zlokalizowanego w Ministerstwie Gospodarki czy przy Premierze) koordynującego. W tym miejscu warto zauważyć, że np. brak koordynacji programowej był wyraźnie widoczny w pośpiesznie zrealizowanym pierwszym etapie programu „Innowacyjna Gospodarka”, gdzie w znacznej części o sposobie dystrybucji pieniędzy nie rozstrzygały względy merytoryczne, precyzyjne kryteria, procedury itp. Dlatego z nadzieją obserwuję tendencje do zmiany tej sytuacji, wprowadzane w ostatnich dwóch latach.
Niezgodność celów
Przemysł i nauka „potrzebują” nieustannego dopływu nowej wiedzy, ale w zupełnie innych celach. Przemysł w celu unowocześnienia produkcji, zaś zespoły naukowe uczelni dla podnoszenia poziomu kształcenia i awansu naukowego. Inspiracją do badań prowadzonych na uczelni jest obserwacja literatury naukowej i postępu w określonych dziedzinach wiedzy, zaś inspiracją do badań placówek naukowych światowych koncernów przemysłowych jest obserwacja rynku, potrzeb otoczenia przemysłowego i klientów. Brak jasnej diagnozy tego stanu rzeczy spowodował, że w Polsce zarysowała się „przepaść” pomiędzy nauką akademicką a przemysłem. Niekiedy zdarza się, i potwierdza to wyjątek w regule, że wspomniane cele udaje się pogodzić (takim przykładem jest współpraca niektórych zespołów Wojskowej Akademii Technicznej z Vigo System SA).
W realizacji polityki innowacyjnej odpowiedzialną rolę powinny odgrywać badawcze instytuty resortowe (dawne JBR-y). Ze znanych mi instytutów, ich sposób pozyskiwania pieniędzy jest prawie identyczny jak uczelni wyższych, a przecież one mają zupełnie odmienne zadania statutowe (nie kształcą studentów).
Przyjmując „innowacyjność” jako zamianę wiedzy na pieniądze (to definicja Güntera Verheugena – byłego komisarza UE ds. rozwoju przemysłu) nie oczekujmy od uczonych środowisk akademickich dodatkowej wiedzy i umiejętności aby sobie z tym poradzić. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie, abym był w stanie taką wiedzę i umiejętności nabyć bez uszczerbku dla prowadzenia odpowiedzialnej działalności nauczyciela akademickiego i badacza. Ta odpowiedzialność nauczyciela akademickiego i uczonego została w Polsce „systemowo” podważona negatywną w skutkach, również w kontekście polityki innowacyjnej, regulacją prawną dopuszczająca wieloetatowość. Nauczyciel akademicki prowadzi badania w wolnych chwilach pomiędzy wykładami i ćwiczeniami lub innymi zajęciami ze studentami, a w ostatnich latach także z doktorantami. Musi mieć czas na przygotowanie się do zajęć. Godzenie tych zadań przy obowiązującej normie dydaktycznej jest trudne (i powiedzmy sobie otwarcie, że jest niemożliwe przy dopuszczeniu wieloetatowości).
”Trzecie ogniwo”
Z tych powodów sfera „organizowania innowacyjności” powinna być przekazana w sprzężone, blisko współpracujące pozauczelniane podmioty. Brak tego sprzężenia prowadzi do tworzenia sztucznych struktur typu konsorcjów, klastrów, platform, parków itp., których zamierzone efekty działania, po ich utworzeniu, w zasadzie nie są realizowane.
Z nadzieją oczekuję na planowane zmiany w szkolnictwie wyższym sygnowane Ustawą 2.0 Wicepremiera Jarosława Gowina. W konferencjach przygotowujących Narodowy Kongres Nauki w Krakowie dyskusja wokół niej jest wielowątkowa i odzwierciedla różne stanowiska społeczności akademickiej. Mój pogląd jest zbliżony do tradycyjnego, uwarunkowanego wielowiekową tradycją uniwersytetu: celem podstawowym uczelni wyższej jest jak najlepsze kształcenie studentów. Im lepiej ich wykształcimy, tym lepiej poradzą sobie w dalszej drodze życiowej, w tym w działalności innowacyjnej. Jestem zwolennikiem bardziej elitarnego kształcenia w zakresie nauk technicznych w celu przygotowania studentów do wyzwań konkurencji rynku globalnego. Sadzę, że do tej sfery aktywności akademickiej powinniśmy skierować większą uwagę, niż np. do tworzenia centrów transferu technologii przy uczelniach.
Podsumowując uważam, że w ostatnich dwóch latach podjęto w Polsce bardziej racjonalne kierunki zmian instytucjonalnych i procedur prawnych sprzyjające efektywniejszemu rozwojowi innowacji. To powinno również wpływać na rozwój nauk technicznych. Ze względu na wielostronny charakter polityki naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa, podejmowane są działania zapewniające koordynację właściwych organów administracji rządowej i samorządowej, a także partnerów społecznych.
not. boj