Z Januszem SAMUŁĄ, dyrektorem Departamentu Innowacji i Rozwoju Urzędu Dozoru Technicznego rozmawia Zygmunt Jazukiewicz.
- Panie Dyrektorze, Urząd Dozoru Technicznego, sam musi dysponować innowacyjnymi rozwiązaniami by inspirować innowacje w jednostkach, podległych dozorowi.
- Powiedziałbym, że inspiracja jest obustronna, tzn. zarówno my inspirujemy przemysł, jak i przemysł inspiruje nas do wprowadzania innowacyjnych metod i narzędzi. Ta współpraca musi być bardzo ścisła. Uczestnicząc w badaniach, konferencjach i seminariach mamy możliwość przekazywania najnowszych tendencji w rozwoju techniki.
- Czy UDT jest w stanie opracować własne innowacyjne urządzenia lub metody badań?
- Mamy zapisane prowadzenie badań, możemy inicjować prace badawcze. Nasza kadra ponad 1 tysiąca inspektorów nie jest grupą badawczą, ale wdraża najnowsze metody pomiarów i analiz. Większość firm, z których pochodzą najnowocześniejsze urządzenia i systemy pomiarowe to są jednak firmy zagraniczne. Trzeba zauważyć, że w niektórych urządzeniach do pomiarów, np. emisji akustycznej specjalizuje się zaledwie kilka firm na świecie. W badaniach rurociągów jedną z najnowszych metod jest tzw. metoda fal prowadzonych, która umożliwia zbadanie wewnętrznych uszkodzeń, nieciągłości i korozji od razu na długości kilkudziesięciu metrów.
- Rozwija się zdalny monitoring on-line, czyli smart metering. W jakim stopniu UDT korzysta z takich metod?
- Wdrażamy takie metody m.in. w zakładach energetycznych badając stan kotłów. Elektrownie polskie na ogół korzystają z dość starych kotłów, więc niezbędne jest śledzenie zjawiska pełzania stali. Stała kontrola pozwala na przedłużenie ich żywotności. Wadą jest to, że badanie obejmuje wybrane punkty. Trudno więc tu zastąpić kontrolę fachowego inspektora. Dziś urządzenia ciśnieniowe coraz częściej, są ze sobą powiązane systemami informatycznymi. Dlatego wdrażamy analizy ryzyka całych węzłów instalacji. Analizy te opracowujemy wspólnie z inżynierami zakładów, zwłaszcza rafineryjnych, gdyż ci ludzie mają największe doświadczenie ciągłej obserwacji. My prowadzimy badania okresowo.
- Rewolucja systemów pomiarowych pociąga za sobą konieczność intensywnego przygotowania kadry o nowych kwalifikacjach.
- Mamy „Akademię UDT”, która szkoli zarówno naszych inspektorów jak i pracowników zakładów. Nasi pracownicy wysyłani na duże techniczne konferencje międzynarodowe wykorzystują je do wewnętrznych szkoleń. W interesie producentów innowacyjnej aparatury pomiarowej jest udzielanie nieodpłatnych wykładów czy instruktaży u nas. Zachęcamy ich do udziału w walidacji ich urządzeń z naszym udziałem u partnerów przemysłowych. Zalety wyolbrzymione teoretycznie są weryfikowane w ten sposób na konkretnej instalacji.
- Co z badaniem efektywności ekonomicznej inwestycji w innowacyjny sprzęt, który jest kosztowny?
- Analizy współczynnika zwrotu inwestycji oczywiście są prowadzone, ale reprezentując Departament Innowacji i Rozwoju zawsze zaopatruję to w komentarz, że koszt każdej innowacji jest wysoki, bo producent zainwestował sporo we wdrożenie i oczekuje zwrotu nakładów. My musimy sięgać po nowe metody, bo przemysł wprowadza nowe urządzenia, a czynnik bezpieczeństwa jest trudny do wyceny – można określić przyczyny wypadków, ale trudniej im zapobiegać. Jeżeli chodzi np. o dźwigi osobowe, to nasz współczynnik wypadkowości jest niższy od europejskiego. Myślę, że to potwierdza również skuteczność unowocześniania metod i narzędzi dozoru. Pojawiają się nowe obszary działania, np. dozór stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Każdy miesiąc przynosi nowe urządzenia. Od przyszłego roku zajmiemy się też dozorowaniem dystrybutorów paliwowych pod kątem wydzielania oparów.
- Jeżeli chcemy wycofać ludzi, także inspektorów UDT ze stref zagrożenia, należy sięgać po coraz bardziej wyrafinowane narzędzia i metody.
- Dlatego właśnie ostatnio zaopatrzyliśmy się w specjalnego drona do badania zbiorników wewnątrz. Właściciel nie musi budować rusztowań, by można było dojść do newralgicznych miejsc, nie ma też narażenia człowieka na kontakt ze szkodliwymi substancjami. Chodzi tu o wysokie zbiorniki.
- Taki dron dość łatwo się rozbije o ściany.
- Dron porusza się w specjalnej elastycznej klatce i odbija po prostu od ścian jak piłka. Możemy rejestrować szczegółowy obraz powierzchni, oglądać dowolną ilość razy i przeprowadzić analizę czy dyskusję. Jest to część większego założenia, chcemy wejść w dziedzinę rozszerzonej rzeczywistości, stworzyć kanały transmisji audio-wideo dla inspektorów, którzy mogą w ten sposób konsultować się na bieżąco z ekspertem z centrum kompetencyjnego.
Przymierzamy się do drona, który będzie latał w atmosferach wybuchowych, a więc spełniającego dyrektywę ATEX. Fascynuje nas tematyka robotów do badania zbiorników. Najbardziej obecnie atrakcyjne byłyby roboty badające dno zbiornika wypełnionego paliwem. Koszt opróżnienia wielkiego zbiornika paliwowego w celu zbadania i koszt jego powtórnego napełnienia może osiągać kilku mln USD.
Partnerzy oczekują od nas rozwiązania, które pozwoli tego uniknąć. Skala inwestycji we wdrażanie takich urządzeń wymaga współdziałania w ramach dużego konsorcjum, a produkt nie jest tani. Dochodzi koszt licencjonowanego oprogramowania, ale my nie działamy jako jednostka czysto komercyjna. Jeżeli kupno urządzenia, nawet produkowanego przez jedną światową firmę, jest niezbędne i uzasadnione technicznie, to je kupimy.
- Dziękuję za rozmowę.