W kolejnym odcinku cyklu artykułów historycznych, poświęconych niemal nieznanym lub bardzo mało znanym początkom piśmiennictwa technicznego w Polsce, przypominamy na podstawie publikacji w „Przeglądzie Technicznym” w 1889 roku, kolejne wybrane fragmenty z Architekta Polskiego autorstwa ks. Stanisława Solskiego, zachowując oryginalną pisownię.
Zegar wodny na 12 godzin składa się z naczynia, z którego woda małym otworkiem wycieka w przeciągu tego czasu. Łódka, na poziomie wody w naczyniu, opadając pociąga sznurek, nawinięty na krążku. Wał krążka obraca skazówkę godzinną. Kółko z ząbkami na tymże wale osadzone może poruszać co godzina dzwonek. „Drugi zegar wodny łatwiejszy” polega na tem, że na łódce wyżej wzmiankowanej osadzony jest drążek z ptaszkiem, który opadając razem z poziomem wody, wskazuje godziny na obok umieszczonej tabliczce z odpowiednią podziałką. Trzeci zegar „dziwnie misterny”, wprawiany jest w ruch przez opadanie ciężaru, zawieszonego na sznurku, przewiniętym w koło wału skazówkowego, - woda zaś, przeciekająca to na jedną to na drugą stronę beczki na tymże wale umieszczonej, służy jako przeciwwaga i sprawia że co godzinę ciężar się opuszcza i skazówkę na nową liczbę przesuwa.
Budzik wreszcie, prawdopodobnie, równie jak i ostatni zegar, przez samego Solskiego obmyślany, składa się z naczynia, w które kapie woda. W naczyniu umieszczony pływak podnosi się wraz z przybytkiem wody. Doszedłszy do pewnej wysokości, drążek pływaka zrzuca odpowiednio umieszczony ciężar, a hałas tym spadkiem spowodowany budzi śpiącego. Na zakończenie wykładu o zegarach, jako środek ich regulowania, podaje Solski tablicę wykreślną wschodu i zachodu słońca, dla wszystkich punktów ziemi, według dzieła ks. Woella jezuity, z r. 1643 i uczy sposobu jej kreślenia i używania.
Zamyka trzecią księgę Architekta część dziewiąta „o różnych sposobach używania wody”, stanowiąca jakoby encyklopedyą hydrauliczną, z czterdziestu czterech nauk złożoną. Są tam i praktyczne wskazówki i zabawki bez znaczenia, zestawione „porządkiem obiecadła1). Najprzód więc uczy Solski jak: „Bliskości piekła większey niektorych kraiów y miast wodą dochodzić”, opierając się na tem: „że piekło iest we przodku ziemie” i „że woda płynie na niszsze mieysca, to iest bliszsze przodka ziemie: to iest piekła”. W nauce następnej rozważa, że gdy z naczynia o bardzo wielkiej długości i szerokości, woda wycieka bardzo małym otworkiem, to poziom wody obniża się nadzwyczajnie wolno i na tej zasadzie powstaje przeciwko systemowi Kopernika. Kopernik bowiem, jako jeden z dowodów obrotu ziemi, przytaczał niemożebną do przypuszczenia olbrzymią szybkość gwiazd stałych, z jakąby w około ziemi w ciągu doby biegać musiały, - Solski zaś pisze że: ieżeli może bydź bieg poźnieyszy a poźnieyszy ciekący wody, iako się pokazało, czemu ma bydź niepodobny bieg tak lotny gwiazd? Y owszem ieszcze prędszy a prędszy gdyby wszechmogącemu Tworcy upodobało się było wyżey gwiazdę iaką osadzić, niżeli teraz osiada swoie mieysce.
Z rozdziału opisującego: „Do gaszenia ognia, gdy się iyma budynki, instrumenta”, dowiadujemy się o ówczesnym stanie rzeczy pod tym względem. W porzonnych Miastach miewaią skrzynie drewniane na czterech kołkach niskich, ze dwiema dyszelkami, ktorymi, gdy sie budynek iaki zapali w Mieście, toczą skrzynię blisko biego, y z niey ciskaią wodę rurą spiżową albo drewnianą, gdzie potrzeba na nawyszsze dachy. Instrument bardzo wygodny; zwłaszcza gdzie ogień przystąpić nie dopuści. Następuje opis takiej sikawki drewnianej na kołach a dalej między innemi opis kałamarza „dodającego sobie inkaustu bez przylewania na czas długi”, systemu podobnego do używanych i dziś jeszcze kałamarzy o stałym poziomie atramentu. Opisuje także Solski podobną do kałamarza lampę olejną, nader pierwotną…
Uczy dalej jak „Lawaterz2) z prostego dzbanka uczynić” przez przystosowanie syfonu z kurkiem zamykającym ramię dłuższe. Następują wskazówki praktyczne , jak „Młynowi odmierzyć mieysce, w przyzwoitey odległości od początku rowu, ktorym masz wodę prowadzić z rzeki” a także jak „Monety fałsz pokazać wodą”. Mówiąc jak „obraz niewidomy z pewnego mieysca pokazać wodą albo stracić widomy”, opisuje skutki refrakcyi, ale zdradza przytem nieświadomość odkryć Suelliusa i Descartes’a gdy mówi: Czemu by zaś w wodzie nie od mieysca, na ktorym widziany obraz monety leży, ale od wierzchu wody oko widziało obraz; dziwna opatrzność Boska te wygode oku sporządziła, aby więcej rzeczy zatopionych widzieć mogło, bez przeszkody brzegow, w których woda stoi…
W końcu mówi „o zrzodłach wodnych i artyficyalnych”, podając opis kilku fontann pokojowych – i wreszcie o przemaganiu „żywego srebra z wodą”. W tej ostatniej nauce, przy opisie doświadczenia w rodzaju Toricellego, zdradza znów nieświadomość odkrycia ciśnienia powietrza, gdy mówi: W buławkach3) jednakowych, zamkniętych z wierzchu, z rurkami jednakowego światła; gdy w iednę naleiesz żywego srebra a w drugą wody; y obudwoch światło zatopisz w żywym srebrze; woda czternaście razy wyżey stanie w swoiey buławce, niżeli żywe srebro w swoiey. A to dla tego: że żywe srebro iest cięszsze od wody razow czternaście: zaczym większy gwałt powietrzu zacknionemu czyni, y bardzi go rozciąga w buławce, niżeli woda.
Taka jest treść ogłoszonych drukiem przez Solskiego pierwszych trzech zabaw, czyli pierwszej księgi Architekta Polskiego. Pracą tą, ze wszystkich jakie wydał niewątpliwie najlepszą, zamknął Solski swą pożyteczną działalność piśmienniczą. Architekt nie jest dziełem uczonem, ale praktycznym podręcznikiem do mechaniki elementarnej, ułożonym przystępnie i jasno. Autor, opierając się na wykładanych za jego czasów w szkołach zasadach mechaniki, opisuje i tłumaczy wszystkie najczęściej wtedy spotykane machiny i przyrządy. Dzieło też jego stanowi cenny dokument historyczny…
Wybór i oprac. Bronisław Hynowski
1) Abecadła
2) Umywalnia
3) Buławką nazywa Solski „rurkę z gałką na wierzchu zamkniętą”, z powodu jej podobieństwa do buławy.