Rzeczy ciekawe z dawnych roczników Przeglądu Technicznego (26). Na marginesie Jubileuszu Stowarzyszenia Techników Polskich


02-05-2015 22:13:53

Przegląd Techniczny w numerze 1-2 z 1939 r. opublikował na pierwszej stronie artykuł pt. „Na marginesie czterdziestolecia Stowarzyszenia Techników Polskich w Warszawie”, w którym zawarto wiele ciekawych informacji. Z okazji „Roku Jubileuszowego zrzeszania się polskich inżynierów” przypominamy fragmenty z tamtego jubileuszu, zachowując oryginalną pisownię.

Każdy, kto znał beznadziejność życia społeczeństwa w Królestwie Polskim za panowania Aleksandra III, musiał przyznać że dziwne rzeczy poczęły dziać się w Warszawie w roku pańskim 1898, bynajmniej niepodobnym do tych czasów, gdy nieograniczoną władzę w Królestwie Polskim posiadał zwycięzca spod Szypki, generał Hurko, a szkolnictwo pozostawało pod zarządem osławionego kuratora Apuchtina (był kuratorem warszawskiego okręgu naukowego w latach 1879-1897).

Pod jesień 1898 roku, gdy już od kilku lat na tronie carów rosyjskich zasiadał Mikołaj II, ze wszystkich stron Królestwa, a nawet z dawnych naszych Południowo-Wschodnich Kresów ściągali do Warszawy wychowańcy szkół średnich, by się poddać egzaminowi wstępnemu, czyli tak zwanemu popularnie „konkursowemu” do świeżo otwartej politechniki, mieszczącej się na razie w gmachu dawnej fabryki tytoniowej, przy rogu ulic Marszałkowskiej i Hożej. Niebawem na ulicach Warszawy pokazali się nowi studenci, do których społeczeństwo nasze ustosunkowało się od razu niezmiernie życzliwie…

Nie zdołano jeszcze opowiedzieć sobie w ówczesnych warszawskich salonach wszystkiego o nowej politechnice, gdy już przyszła nowa sensacja. Roboty, związane z ustawieniem pomnika Mickiewicza, były ukończone i w wigilię Bożego Narodzenia, jako w dniu imienin wieszcza, miało być dokonane odsłonięcie pomnika, wykonanego przez Cypriana Godebskiego. I oto, gdy umysły społeczeństwa były poruszone takimi dwoma faktami, niezaprzeczalnie świadczącymi o jakimś łaskawszym ustosunkowaniu się Petersburga do Warszawy, dowiedziano się z gazet, że w dniu drugim grudnia nastąpiło oficjalne rozpoczęcie działalności świeżo powołanej do życia instytucji, mianowicie Stowarzyszenia Techników. Gdy dobiegał końca ten pamiętny w dziejach Warszawy rok 1898, społeczeństwo polskie było pełne nadziei na lepszą i jaśniejszą przyszłość. Biorąc asumpt z takich trzech wydarzeń, jakie w ciągu tego roku miały miejsce, wysnuwano wniosek, że znad Newy powieje przychylniejszy dla sprawy polskiej wiatr, że polityka Petersburga w stosunku do Królestwa Polskiego ulegnie zasadniczej zmianie...

Przechodząc jednak do sprawy Stowarzyszenia, musimy zaznaczyć, że uzyskanie pozwolenia na otwarcie w Warszawie tej instytucji było sensacją bynajmniej nie mniejszą, niż otwarcie politechniki, czy odsłonięcie pomnika Mickiewicza. Toć wiadomo było powszechnie, że technicy nasi począwszy od roku 1874 nie zaniedbywali żadnej okazji, by się starać o uzyskanie zezwolenia na założenie w Warszawie samodzielnego i niezależnego od władz rosyjskich stowarzyszenia, i wiadomo było również, że starania te nigdy nie były uwzględnione. To też, gdy jesienią 1898 roku rozeszła się wieść, że statut Stowarzyszenia Techników został zatwierdzony, w naszych sferach technicznych zapanowało wielkie ożywienie i zrozumiała radość.

Założycielami Stowarzyszenia Techników w Warszawie byli inżynierowie: Edmund Diehl, Gustaw Kamieński, Feliks Kucharzewski, Władysław Marconi, Ryszard Puciata i Tadeusz Witkowski. W dniu 2 grudnia 1898 r. „odbyło się pierwsze Zebranie Ogólne, stosownie do par. 19 ustawy, na którym byli obecni wszyscy członkowie założyciele”. Jedynym punktem porządku dziennego tego pierwszego zebrania członków-założycieli, będącego jednocześnie pierwszym Ogólnym Zebraniem Stowarzyszenia, było przyjęcie do Stowarzyszenia pięćdziesięciu czterech członków, zgodnie z uprzednio sporządzoną i jednogłośnie przez wszystkich założycieli zaakceptowaną listą. Dzień tego pierwszego „ogólnego” zebrania uważany jest za datę rozpoczęcia działalności Stowarzyszenia, za dzień jego otwarcia.

W dniu 12 grudnia 1898 roku odbyło się drugie Ogólne Zebranie, na które stawiło się czterdziestu członków, z ogólnej liczby sześćdziesięciu. Ponieważ na porządku dziennym tego drugiego zebrania były miedzy innymi wybory Rady Gospodarczej i Komisji Rewizyjnej, przeto dokonano tych wyborów za pośrednictwem tajnego balotowania i w ten sposób wyłoniono spośród pierwszych sześćdziesięciu członków Stowarzyszenia Radę Gospodarczą, na której barki przerzucono cały ciężar dalszych prac organizacyjnych, jak też i w ogóle dalsze losy Stowarzyszenia. Na początku następnego roku, mianowicie w dniu 11 stycznia, odbyło się trzecie kolejne Zebranie Ogólne Stowarzyszenia, tym razem zwołane już przez Radę Gospodarczą. Zebranie to odbyło się w lokalu Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, jak wszystkie dotychczasowe. Przyjęto na nim trzystu jedenastu nowych członków, wobec czego na początku 1899 roku Stowarzyszenie liczyło już 371 członków. Niemal wszyscy ci członkowie wzięli udział w bankiecie inauguracyjnym, jaki odbył się w dniu 21 stycznia 1899 roku w salonach Stowarzyszenia, które ulokowało się w pałacu barona Kronenberga, przy ulicy Mazowieckiej…

Wracając do owego inauguracyjnego bankietu, o którym wspomniałem wyżej, muszę powiedzieć, że była to uroczystość od dawna nie widziana w Warszawie. Proszę sobie wyobrazić około trzystu wytwornych panów, dosłownie rozpromienionych. Nastrój nadzwyczaj koleżeński. Nieżyjący już dzisiaj inżynier Gustaw Kamieński, jeden z założycieli Stowarzyszenia, tak zwany popularnie „Gamaston”, od pseudonimu, jakiego używał w swoich utworach beletrystycznych, liczący w owym czasie na pewno ponad pięćdziesiąt lat, z młodzieńczą werwą robił honory domu... Dzielnie obok inżyniera Kamieńskiego pełnił rolę gospodarza również nieżyjący dzisiaj inżynier Aleksander Rosset, który następnie oczarował wszystkich uczestników bankietu przepięknym, zarówno pod względem treści, jak i stylu, przemówieniem.

Dawno pewnie nie słyszano w Warszawie, nawet na prywatnych zebraniach przedstawicieli literatury, tak śmiałych i pięknych przemówień oraz wytwornie, a nieraz bardzo dowcipnie wznoszonych toastów, jak w owym dniu w Stowarzyszeniu…

Wybór i oprac. Bronisław Hynowski

 

Komentuje Waldemar Rukść

eNOT.pl - Portal Naczelnej Organizacji Technicznej | eNOT.pl