Robię robocze założenie, że moi wierni czytelnicy (przecież to już 150-ty felieton!) wiedzą, że Cava to nie kawa, tylko świetne i niedrogie, hiszpańskie wino musujące - więc tytuł tego felietonu jest dla nich zrozumiały. Tych mniej zorientowanych odsyłam do literatury (książek, internetu itp.).
Jako wino musujące, Cava jest wręcz predystynowana do wykorzystania przy wznoszeniu toastów, ale to tylko jedna strona jej natury. Z drugą zetknąłem się podczas podróży po Hiszpanii, kiedy to miałem przyjemność nocować w dobrych hotelach - i to żadnych tam, nowoczesnych Hiltonach, tylko hotelarskich cudach, urządzonych na ogół w starych zabudowaniach klasztornych.
Proszę sobie wyobrazić - schodzą Państwo w upalny dzień na śniadanie ze swojego pokoju, idą krużgankami po bokach zadaszonego patio przerobionego na hotelowe lobby i wreszcie trafiają do restauracji, gdzie część hotelowych gości już coś je. Państwo nie patrzą jednak na nich, bo pierwszą rzeczą, na jaką natykacie się tuż po wejściu, jest stolik z kilkoma kubełkami lodu, a w każdym z nich - butelka Cavy, i to na ogół nie byle jakiej. To brzmi jak marzenie, ale tak było w rzeczywistości.
Co robi przeciętny gość hotelowy w konfrontacji z takim stolikiem? Oczywiście, nalewa sobie kieliszek lub często kilka kieliszków Cavy i to wcale nie po to, żeby wznieść toast, tylko żeby dobrze zacząć dzień (orzeźwienie!) albo urozmaicić swoje śniadanie. I tu dochodzimy do sedna sprawy - Cava świetnie pasuje do wielu potraw, podkreślając ich smaki lub stanowiąc dla nich interesujący kontrapunkt.
Zagorzali zwolennicy tego "musiaka" uważają zapewne, że Cava pasuje do wszystkiego, nawet do słodkiego deseru - ale jak jest naprawdę? Otóż, wino to na pewno świetnie współgra z wieloma świeżymi owocami (byle nie za słodkimi, bo słodycz trochę kłóci się z kwasowością Cavy); na pewno będzie też świetnie pasowało do wędzonego łososia z cytryną, kanapeczek z jajami przepiórczymi na twardo i odrobiną kawioru oraz do roladek łososiowo-serowych (np. z serkiem chrzanowym Almette i koperkiem).
Przystawki - one właśnie są jakby stworzone do spożywania w towarzystwie Cavy. W Hiszpanii na pewno do tego wina będzie pasować większość tapas, u nas - marynowane oliwki, twarde sery włoskie, kabanosy, sałatki serowo-ziemniaczane, marynowane ośmiorniczki i średnio-ostre papryczki faszerowane fetą. Z przyjemnością wypiją Państwo Cavę również np. do migdałów czy orzechów - ale wtedy lepiej sięgnąć po Cavy dłużej starzone na osadzie, o grzybowo-orzechowych nutach (Reserva i Gran Reserva). One będą zresztą pasowały również np. do foie gras, chociaż klasycznym połączenie z tym daniem jest słodki Sauternes.
A co z poważniejszymi daniami obiadowymi, podawanymi na gorąco? Tu Cava też pokazuje swoje zalety - można ją w ciemno zaserwować do wielu smażonych potraw, zwłaszcza jarskich (smażone grzyby oraz krążki cebuli i kalmarów, te ostatnie w głębokim tłuszczu), można też ją podać do niezbyt pikantnych dań kuchni azjatyckiej (makaron po seczuańsku czy krewetki po tajsku) oraz do homara i kraba z grilla, a także pieczonych małży. Z miąs Cava najbardziej lubi towarzystwo kaczki, w tym również w typowo polskim wydaniu (pieczonej z jabłkami).
Jeżeli przy innych połączeniach komuś nie odpowiadałaby wysoka kwasowość Cavy, niech ją poda do dań z wyraźnie kwaśnym sosem, np. vinegret. Niektóre Cavy są jednak półwytrawne, kwasowość jest w nich mniej wyczuwalna i te można z powodzeniem podawać nawet do lżejszych deserów i sałatek z owoców tropikalnych.
Tak zachwalam Cavę, ale może interesowało by Państwa, do czego ja ją pijałem na śniadanie podczas owej podróży po Hiszpanii? Jeśli tak, odpowiem krótko - zazwyczaj do jajecznicy na bekonie i wędzonego łososia z twarożkiem. Ten zestaw (z Cavą) każdy może łatwo odtworzyć w domu, do czego namawiam.
winny maniak