Inżynier dba o zdrowie


10-07-2015 17:06:48

Inżynierowie, naukowcy, wynalazcy, menedżerowie służby zdrowia, twórcy innowacyjnych firm, którzy przyjechali do Poznania, aby wziąć udział w XIII Forum Inżynierskim (Innowacyjna technika w medycynie, Targi „Innowacje – Technologie – Maszyny, 9 czerwca br.), zaprezentowali światowe hity techniczne w medycynie „made in Poland”, rozwiązania teleinformatyczne oraz przełomowe wynalazki, powstające dzięki współpracy inżynierów i lekarzy.

Dlaczego technika w medycynie jest tak ważna? – okazuje się, że odpowiedzi trzeba zacząć szukać w... strukturze demograficznej społeczeństwa.

Technika i medycyna

Co prawda nie żyjemy jeszcze tak długo, jak Europejczycy ze starej, unijnej „piętnastki”, ale naszemu doganianiu unijnej średniej w długości życia towarzyszy ogromna emigracja ludzi młodych, w efekcie czego już za 15 lat jedna trzecia społeczeństwa będzie musiała utrzymać pozostałe dwie trzecie. Samotność na starość stanie się normą, starszych ludzi będzie coraz więcej, zaś lekarzy zdolnych udzielać świadczeń medycznych – coraz mniej. W tej sytuacji nieuchronne jest wydłużanie się kolejek do lekarza, chyba że... uzbroimy technicznie służbę zdrowia – prognozuje prof. dr hab. inż. Piotr Augustyniak z Międzywydziałowej Szkoły Inżynierii Biomedycznej AGH.

Kluczem do większości sukcesów współczesnej medycyny jest technika informacyjna. Urządzenia diagnostyczne dają wgląd do wnętrza ciała, nie tylko pozyskują obrazy, ale interpretują je automatycznie, pozwalając dokładnie i obiektywnie ustalić istotę choroby. Z udziałem techniki powstają nowe metody terapii, roboty chirurgiczne replikują gesty lekarza i wspomagają go podczas zabiegów operacyjnych. Stan pacjenta monitoruje bardzo złożona aparatura. Dzięki technice implanty, protezy i sztuczne narządy stają się coraz bardziej funkcjonalne, estetyczne i coraz doskonalej naśladują naturę. Kiedyś dzieciaki naśmiewały się z rówieśników noszących okulary, dzisiaj rozmaite gadżety medyczne stają się przedmiotem pożądania: krokomierze, pulsometry; przyzwyczajamy się, że żyją wśród nas osoby wyposażone w różne urządzenia medyczne.

Telezdrowie

Jedną z najszybciej rozwijających się j na świecie dziedzin opieki zdrowotnej jest telemedycyna. Doskonale sprawdza się w USA i krajach zachodniej Europy, obniżając tam koszty świadczenia usług zdrowotnych.

A jak to wygląda w Polsce? Tomasz Dziobiak jest szefem spółki MedGo, jednego ze start-upów w Izbie Medycyna Polska, który 3 lata temu zajął się telemedycyną. W tym czasie powstała platforma, która pomaga lekarzom prowadzić telekonsultacje i opiekować się pacjentem przebywającym w domu – rehabilitować pacjenta pod nadzorem centrum medycznego oraz monitorować stan zdrowia w schorzeniach sercowo-naczyniowych. Powstał „elektroniczny rekord pacjenta” gromadzący dane pochodzące ze zdalnych pomiarów, wirtualny gabinet, w którym pacjent albo jego opiekun mogą umówić się na konsultacje, oraz wideokonsultacje. Kompletność tych usług jest możliwa dzięki współdziałaniu różnych sensorów medycznych (polskiej produkcji tele-EKG, waga bluetooth czy ciśnieniomierz), aplikacji i automatycznej internetowej transmisji danych.

Gdy wchodzi się w biznes medyczny, nie wystarczy powoływać się na korzyści zdrowotne, przede wszystkim trzeba mówić o pieniądzach. Szpital może takie usługi wkomponować w świadczenia dodatkowe albo też korzystać z nich na zasadzie outsourcingu, co bardzo poszerza ofertę, biorąc pod uwagę fakt, iż dzisiaj tylko co piąty chory po zawale objęty jest kompleksową rehabilitacją kardiologiczną. Poza tym u ponad 60% polskich pacjentów choroba układu krążenia jest tak zaawansowana, że każdy, najmniejszy nawet, nie tylko związany z udaniem się do poradni, wysiłek powoduje ogromne zmęczenie i trudności. Placówka mogłaby też „przyjmować” pacjentów z dalszych miejscowości, co da jej realny zysk, obniżając jednocześnie koszty opieki zdrowotnej.

Starsi pacjenci zyskują poczucie bezpieczeństwa i samodzielność. Szpital oszczędza, gdyż rehabilituje większą liczbę pacjentów przy mniejszym zaangażowaniu sprzętu i personelu medycznego. Oszczędza NFZ, bo nie utrzymuje drogiej infrastruktury szpitalnej i nie płaci za pobyt w szpitalu. Wreszcie oszczędza ZUS, bo pacjent po rehabilitacji, zamiast pobierać rentę, pracuje i płaci składki. Niestety, jest to ciągle niemożliwe, ponieważ brak przepisów prawnych dopuszczających w Polsce telemedycynę. Na razie udało się wystartować z kilkoma projektami pilotażowymi w szpitalnych oddziałach ratunkowych, prywatnych i publicznych. Z rozwiązań MedGo korzysta już 212 podmiotów medycznych, a domową opieką zostało objętych 2560 pacjentów. – Jestem zadowolony, że nasz start-up zdołał przekonać specjalistów, by w codziennej obsłudze pacjenta zastosowali tego typu działania. Stale współpracuje z nami 15 lekarzy i 3 techników kardiologii –Tomasz Dziobiak może mieć powód do satysfakcji. –Tylko w tym roku uratowaliśmy życie 15 osobom.

Narodziny innowacji

Kardiotokografia (badanie KTG), czyli monitorowanie czynności serca płodu oraz zapis czynności skurczowej macicy, jest jednym podstawowych badań we współczesnym położnictwie. Wykonuje się je najczęściej w ostatnim trymestrze ciąży, podczas wizyt kontrolnych u ginekologa.

- Chcemy towarzyszyć kobietom w ciąży, dając im pierwsze na świecie mobilne KTG do monitoringu ciąży fizjologicznej – dr inż. Patrycja Wizińska razem z mgr inż. Anną Skotny-Krakowian niespełna rok temu stworzyły firmę Nestmedic, w której powstało urządzenie pozwalające kompleksowo kontrolować stan zdrowia dziecka poza gabinetem lekarskim, w dowolnej chwili i dowolnym miejscu, zapewniając mamie komfort, spokój i możliwość szybszej reakcji w przypadku podejrzenia jakichkolwiek nieprawidłowości i zagrożeń.

 

 

 

 

 

 

Panel I: Ryszard Olszanowski, prezes Izby Gospodarczej Medycyna Polska; Tomasz Dziobiak – prezes Sp. MedGo; Patrycja Wizińska i Anna Skotny-Krakowian z wrocławskiej firmy NESTMEDIC Sp. z o.o.

Obie absolwentki Politechniki Wrocławskiej bardzo mocno podkreślają interdyscyplinarność swojej firmy. Dlatego, aby lepiej poznać oczekiwania lekarzy i pacjentów, zdecydowały się doktoryzować na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. W zespole jest również osoba zajmująca się wprowadzaniem produktów na międzynarodowe rynki, a także asesor TÜV, który dba, by wszystkie podzespoły i rozwiązania były certyfikowane. To bardzo ważne, ponieważ pregnabit jest wyrobem medycznym, a nie gadżetem, który może zaszkodzić (zdarzało się, że kobiety roniły, bo znalazły się w ogromnym stresie, nie będąc w stanie znaleźć tętna dziecka przy użyciu dostępnego na rynku gadżetu „detektor tętna płodu”). Dlatego pregnabit wyposażony jest w algorytmy, które weryfikują położenie sond.

Nasze urządzenie, małe, ergonomiczne z intuicyjną obsługą, łączy nowoczesną mobilność z pięćdziesięcioletnim zaufaniem lekarzy do standardowo wykorzystywanych sond – tłumaczy Anna Skotny-Krakowian. Zaprojektowany został system telemonitoringu – urządzenie po każdym badaniu wysyła dane do chronionych serwerów w telecentrum, gdzie wykwalifikowany personel medyczny na bieżąco analizuje wyniki, a informacja zwrotna wędruje zarówno lekarza prowadzącego, jak i do pacjentki lub jej rodziny.

Pregnabit to kolejny dowód na to, że telemedycyna nie wyklucza lekarzy. Wręcz przeciwnie – w projekcie udało się zyskać zaangażowanie ginekologów i położnych, młodych, dynamicznych, otwartych na nowe rozwiązania.

Recepta na rynek

Uczestnicy Forum dużo mówili o drodze, jaką trzeba przebyć od pomysłu na innowacyjny wyrób medyczny do wprowadzenia go do produkcji i wypuszczenia na rynek. W tym czasie pomysł często staje się inspiracją do założenia start-upu.

Naukowiec i przedsiębiorca: oto asumpt do dwoistej osobowości, jak w przypadku dr Jekylla i pana Hyde. Ten „dobry” to badacz – wyjątkowy, bezinteresowny, sceptyczny, gotowy do długich eksperymentów, honorowany uznaniem środowiska i publikacjami. I ten „zły” –przedsiębiorca, zorientowany na korzyści ekonomiczne i osiąganie wyników w najkrótszym możliwie czasie.

Na pewnym etapie kariery każdemu pracownikowi naukowemu może się zdarzyć, że będzie zmuszony mieć tę dwoistość osobowości, a wówczas okaże się, że to wcale nie jest dla niego niekorzystne. Praca w przemyśle oznacza np. kontakty, które w przyszłości, po powrocie do pracy naukowej, będą służyły do pozyskiwania grantów ze środków prywatnych – przekonywał na podstawie własnych doświadczeń prof. Przemysław Łoś (Instytut Chemii Przemysłowej), namawiając przy okazji do sytuowania swojego produktu od razu na globalnym rynku i nieliczenia na to, że to polski rynek wyżywi innowacyjną firmę. Receptą na sukces w Polsce, gdy nie ma szans na współpracę z uniwersytetem znajdującym się w pierwszej setce światowych rankingów, na 10 mln euro od prywatnych inwestorów i na specjalistów od komercjalizacji z umiejętnościami potwierdzonymi wprowadzeniem kilkuset innowacyjnych produktów na giełdę, jest zaproszenie do współpracy odbiorców już na pierwszym etapie definiowania produktu.

 

 

 

 

 

 

Panel II: dr inż. Igor Buzalewicz z Katedry Inżynierii Biomedycznej Politechniki Wrocławskiej; prof. Paweł Olko, dyrektor Narodowego Centrum Radioterapii Hadronowej Bronowice; prof. Przemysław Łoś – Instytut Chemii Przemysłowej;prof. Ludwik Pokora, prezes Centrum Techniki Laserowej LASERINSTRUMENTS

Prof. Przemysław Łoś, współtwórca urządzeń diagnostycznych do wykrywania osteoporozy i wtórnej próchnicy, wróciwszy do kraju po latach spędzonych w Wielkiej Brytanii, udowodnił, że także u nas w ciągu 4 lat może powstać w pełni certyfikowane urządzenie medyczne. Polski sukces? – Teraz zewsząd płyną do nas pytania dotyczące komercjalizacji, z Chin, z Indii, tylko nie z Polski... – przyznaje profesor.

Receptą dr inż. Lechosława Ciupika, prezesa LFC, firmy specjalizującej się w leczących kręgosłup skomplikowanych implantach dla ortopedii i neurochirurgii, jest proste hasło: jeśli coś robimy, robimy to lepiej. Gdy czas staje się wrogiem innowacji, rozumianej jako przekształcanie wiedzy i umiejętności w pieniądze, cały czas trzeba wnosić coś nowszego, żeby także jutro być krok przed konkurencją.

Irena Fober

 

Większość zaprezentowanych w Poznaniu technicznych rozwiązań dla medycyny zostało opisanych w PT 12/2015.

Organizatorami XIII Forum, obok FSNT-NOT i Międzynarodowych Targów Poznańskich, była Izba Gospodarcza Medycyna Polska i Instytut Mechaniki Precyzyjnej. Forum wsparli: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz firma COMP S.A.

 

Dźwignia z mocą laserowej tabletki

Tradycyjnie, podczas Targów w Poznaniu wręczono „Dźwignie” - nagrody Naczelnej Organizacji Technicznej, Krajowej Izby Gospodarczej oraz Przeglądu Technicznego.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Laureaci: prof. dr hab. inż. Ludwik Pokora i mgr Michał Panek odebrali Nagrodę z rąk przedstawicieli Kapituły: Ewy Mańkiewicz Cudny – prezes Naczelnej Organizacji Technicznej, redaktor naczelnej „Przeglądu Technicznego”, Wojciecha Ratyńskiego – Honorowego Prezesa NOT, przewodniczącego Kapituły Nagrody DŹWIGNIA i Jerzego Bujoka – dyrektora Biura Projektów Krajowej Izby Gospodarczej. Fot. T Grzelak

Laureatami w tym roku zostali: mgr Michał PANEK, właściciel PPHU PANEK KOMINY, za technikę i technologię poprawiającą bezpieczeństwo i komfort w domach oraz skuteczne przejście od rzemiosła do biznesu, oraz prof. dr hab. inż. Ludwik Pokora, właściciel i prezes Centrum Techniki Laserowej – LASERINSTRUMENTS, za stworzenie i wdrożenie innowacyjnych technik laserowych w polskiej i światowej medycynie.

Prof. Pokora zachwycił uczestników Forum swoim najnowszym wynalazkiem – laserową tabletką (miniaturowe generatory fotonów).

Działanie leku na organizm dokonuje się poprzez procesy energetyczne – jeżeli więc dostarczymy do tkanki biologicznej zamiast chemii energię fotonu, zostaną uruchomione podobne procesy zdrowienia. Fotony światła w laserowej tabletce działają analogicznie, jak molekuły substancji chemicznych w klasycznej tabletce. Wystarczy, uwzględniając głębokość penetracji, odpowiednio „ułożyć fotony w tabletki”. Jednak chemia, w przeciwieństwie do światła, oprócz działania terapeutycznego, obciąża organizm wieloma skutkami ubocznymi.

Prof. Pokora opracował „recepty”, czyli procedury zabiegowe z wykorzystaniem tabletek laserowych o różnym objętościowym dawkowaniu energii fotonów dla ponad 600 schorzeń. W ten sposób będzie można leczyć np. powikłania cukrzycy, przerost gruczołu prostaty, nietrzymanie moczu. W przyszłości tabletki laserowe będzie można aplikować z telefonów komórkowych, a może nawet diagnozować z ich pomocą wczesne zmiany nowotworowe albo próbować walczyć z chorobą Alzheimera.

 

Gdy rak zjada przełyk

Owrzodzenia oraz guzy w zaawansowanych stadiach nowotworu przełyku w dziewięciu przypadkach na dziesięć powodują dysfagię, czyli zamknięcie światła przełyku, skazując pacjentów na żywienie dojelitowe. Z danych WHO wynika, że wśród zgonów spowodowanych nowotworami, rak przełyku zajmuje wysokie, szóste miejsce, a liczba zachorowań co roku wzrasta. Zazwyczaj wykrywany jest on w bardzo późnym stadium i 90% pacjentów nie przeżywa 5 lat od diagnozy.

Chorym można pomóc, udrażniając ich przełyk samorozprężalnym stentem nitinolowym pokrytym biokompatybilną membraną zapobiegającą przerastaniu implantu. Zabieg bardzo poprawia komfort życia pacjenta, pozwalając mu normalnie odżywiać się.

Alex Med jest małym, powstałym pod koniec 2014 r. start-upem i jego siłą – jak mówi inż. Krzysztof Nazar – jest podejście do tworzenia produktów i technologii, w którym najważniejsza jest współpraca ze światem nauki, medycyny i biznesu. Dlatego produkt, który jest dziełem nie tylko firmy, ale również lekarzy i inżynierów, może spełnić oczekiwania pacjentów.

W ten sposób powstał pierwszy stent, z którego precyzyjnie, uwalnia się do przełyku cytostatyk. Stopniowy proces degradacji polimeru pokrywającego stent umożliwia kontrolowane uwalnianie leku przeciwnowotworowego w miejscu zmiany chorobowej przez ok. 3 miesiące. Nowotwór atakowany jest z większą siłą, a wyniszczenie organizmu na skutek chemioterapii mniejsze.

Dla pięknych nóg

Flebogrif to nowość w leczeniu żylaków przygotowana przez firmę Balton, eksportującą sprzęt dla kardiologii i radiologii inwazyjnej (głównie stenty) do 90 krajów. Urządzenie służy do mechaniczno-chemicznej obliteracji powierzchownych pni żylnych. Wewnętrzna ściana naczynia żylnego jednocześnie jest i drażniona mechanicznie, co powoduje lekki stan zapalny, i w sposób kontrolowany poddawana działaniu środka obliterującego w postaci piany. Leczenie jest minimalnie inwazyjne, wystarczy maleńkie nacięcie, żeby wprowadzić cewnik. Ranka bardzo szybko się goi i zabieg nie zostawia praktycznie żadnych efektów ubocznych.

Komentuje Waldemar Rukść

eNOT.pl - Portal Naczelnej Organizacji Technicznej | eNOT.pl