Z dużym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszej koleżanki, wieloletniej redaktorki PT, Krystyny Karwickiej. Chociaż pracę w Przeglądzie Technicznym zakończyła już przed 15 laty, cały czas czuła się związana z naszą redakcją. Bywała na wszystkich uroczystościach jubileuszowych, żadna doroczna Gala „Złoty Inżynier” nie odbywała się bez Krysi. Mam powody, żeby ją szczególnie sympatycznie wspominać. To ona, jako kierownik działu, wysłała mnie w 1991 r., gdy byłem bezrobotnym dziennikarzem, do Kielc, żebym napisał tekst o spółce EXBUD. A po przyjęciu artykułu i skierowaniu go do druku, zarekomendowała Szefowej moje zatrudnienie na dziennikarskim etacie.
Zbyt długo – niestety – nie współpracowaliśmy, bo Redaktor Karwicka zainteresowała się nowymi technologiami i komputery tak ją pochłonęły, że związała się najpierw z wydawaną przez Wydawnictwo SIGMA-NOT Informatyką, a potem z tytułem Komputer Świat.
Krysia Karwicka miała w redakcji grono przyjaciół ceniących jej warsztat i wiedzę, mimo że nie zawsze była łatwą współpracowniczką, co może wynikało z faktu, że los jej szczególnie nie oszczędzał. W okresie młodości utraciła rękę, co jej nie przeszkadzało w uprawianiu pływania czy świetnej jeździe na nartach. Spełniła się, jako kobieta i matka. Miała ukochanego syna Marcina, który często dostarczał jej wielu kłopotów i niestety odszedł z tego świata niedługo przed nią.
Była zawsze osobą zaangażowaną, chociaż po skrajnie różnych stronach. Zwycięstwo „Solidarności” uważała za swoje. „U siebie” była, aktywnie działając przez wiele lat w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Wiem, jak boleśnie przeżyła porażkę swoich kolegów w wyborach do władz tej organizacji.
Szkoda, że nie dożyła obchodów 150-lecia Przeglądu Technicznego. Krysiu, będzie nam Ciebie brakować, bo przecież będąc z nami, byłaś najbardziej u siebie.
Henryk Piekut