Z prof. Maciejem Żyliczem, prezesem Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, rozmawia Jerzy Bojanowicz.
– W jaki sposób doszło w 1991 r. do utworzenia Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, pozarządowej, apolitycznej instytucji typu non profit, realizującej misję wspierania nauki?
– Fundacja powstała dzięki zmianom systemu politycznego w Polsce w latach 1989-1990. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego rozpoczęto rozmowy nad utworzeniem niezależnej organizacji, której zadaniem będzie wspieranie badań naukowych. Wielkimi orędownikami tej idei byli m.in. prof. Henryk Samsonowicz, ówczesny minister edukacji narodowej oraz prof. Jan Janowski (były rektor AGH), ówczesny wicepremier i minister-kierownik Urzędu Postępu Naukowo-Technicznego i Wdrożeń. Po utworzeniu Komitetu Badań Naukowych (KBN) Fundację wspierali także przewodniczący KBN-u prof. Witold Karczewski i jego zastępca – dr Jan Krzysztof Frąckowiak.
W grudniu 1990 r. Sejm postanowił zlikwidować Centralny Fundusz Rozwoju Nauki i Techniki (CFRNiT) i część pozostałych w nim pieniędzy przekazać na powstanie niezależnej fundacji wspierającej naukę. W lutym 1991 r. Fundacja na rzecz Nauki Polskiej została zarejestrowana, a w kwietniu, decyzją Ministra Edukacji Narodowej prof. Roberta Głębockiego, UPN-TiW przelał 95 mln zł na fundusz założycielski FNP.
Zaraz potem rozpoczęły się zakulisowe rozgrywki, aby pieniądze te wykorzystać na inne cele niż wspieranie nauki, a najlepiej odebrać je Fundacji. Wtedy nową organizację i jej kapitał obronił dr Frąckowiak, ówczesny prezes zarządu FNP. W 1992 r. nowym prezesem został prof. Maciej Władysław Grabski, który bez wątpienia był twórcą jej niezależności i przyszłego sukcesu oraz zapoczątkował długą drogę Fundacji do zdobycia zaufania środowiska naukowego i stania się instytucją wyznaczająca standardy finansowania nauki w Polsce. Nota bene był on wnukiem Władysława Grabskiego, ministra skarbu – twórcy reformy monetarnej w Polsce i dwukrotnego premiera rządu II Rzeczpospolitej
– A do ustanowienia Nagród FNP, które uznano za najważniejsze wyróżnienie naukowe w Polsce i nazwano „polskimi Noblami”?
– Nie lubię nazwy „polski Nobel”. Trzeba bardzo uważać z jej używaniem. Nie tylko dlatego, że nazwa „Nagroda Nobla” na pewno jest zastrzeżona. Takie porównania mogą świadczyć o naszych wygórowanych, niczym nie uzasadnionych, narodowych ambicjach lub w innej interpretacji – o naszych kompleksach. Nagroda FNP, podobnie jak drugi najstarszy i realizowany do dziś program stypendiów dla młodych uczonych, zostały zaproponowane przez ówczesnego sekretarza, a później przewodniczącego Rady Fundacji prof. Janusza Sławińskiego i została przyznana po raz pierwszy w 1992 r.
Cieszę się, że uzyskała prestiż w środowisku naukowym i nie tylko. Bez wątpienia stało się tak dzięki jej wybitnym laureatom. Mamy ich już 110.
– Dorobek kandydatów i kandydatek opiniują niezależni eksperci i recenzenci – głównie z zagranicy.
– System recenzencki stworzony w Fundacji to jeden z fundamentów naszej działalności programowej – od rzetelnego wyboru laureatów na podstawie kryterium jakości naukowej w dużym stopniu zależy nasza wiarygodność i autorytet. W tej chwili baza współpracujących z nami ekspertów liczy ok. 6800 osób, głównie z zagranicy.
Staramy się, by byli to najbardziej cenieni w swoich dziedzinach specjaliści, są wśród nich np. laureaci Nagrody Nobla. Recenzenci są dobierani tak, aby ich poziom naukowy był porównywalny (lub lepszy) z poziomem ocenianego wniosku. W wielu przypadkach korzystamy z recenzentów z zagranicy przede wszystkim dlatego, że chcemy unikać sytuacji konfliktu interesów (wbrew pozorom polskie środowisko jest bardzo małe) oraz ocenić miejsce naszych projektów w nauce światowej.
– Naukę wspieracie rozmaitymi programami i stypendiami.
– Na ten cel przekazaliśmy ponad 1,71 mld zł, z czego 527,6 mln zł pochodziło ze środków własnych FNP. Działalność programową finansujemy z zysków wypracowanych poprzez lokowanie i inwestowanie na rynkach finansowych funduszu założycielskiego. Pomnożyliśmy go przez te lata kilkakrotnie, dzięki czemu nasi laureaci łącznie otrzymali już wielokrotnie więcej niż Fundacja na swoim starcie. Od 2008 r. FNP wydatkuje także fundusze strukturalne pochodzące z programów współfinasowanych przez UE (POIG – 421 mln zł, POKL – 35 mln zł, POIR – dotychczas 726 mln zł).
Przez ostatnie 30 lat FNP prowadziła ponad 80 programów – w tym 19 jest realizowanych obecnie, w ramach których przyznano ponad 12 600 stypendiów, subsydiów i nagród. Od 1993 r. prowadzimy program START, w ramach którego przyznajemy stypendia dla młodych naukowców z wybitnymi i udokumentowanymi osiągnieciami naukowymi. Obecnie, poza finansowaniem z własnych funduszy, program ten wspierają darczyńcy prywatni oraz Narodowy Bank Polski i Fundacja PZU. Niektórzy z pierwszych stypendystów są już profesorami, a nawet laureatami Nagród Fundacji. Od 1994 r., z własnych funduszy, finansujemy także wydawanie książek, monografii z zakresu nauk humanistycznych i społecznych (236 tytułów).
Najbliższe mojemu sercu są programy pomagające młodym adeptom nauki w usamodzielnieniu się po uzyskaniu stopnia doktora i stworzeniu pierwszego zespołu naukowego. Cel ten realizowaliśmy przede wszystkim poprzez program FOCUS (2006-2010), HOMING (od 2006) oraz FIRST TEAM, którego kontynuację przewidujemy także w przyszłej perspektywie finansowania UE.
Muszę podkreślić, że założenie pierwszego zespołu naukowego po uzyskaniu stopnia doktora w Polsce, ale także w Europie, jest bardzo trudne – samodzielne stanowiska pracowników naukowych są już zajęte. W wielu krajach tworzy się wprawdzie programy skierowane do młodych doktorów, ale w większości przypadków stworzenie własnego zespołu przez takie osoby jest możliwe tylko pod warunkiem, że są one laureatami grantu ERC, a i wtedy pomoc jednostki, w której chce się prowadzić własny zespół naukowy, jest bardzo ograniczona. Program FIRST TEAM (a przedtem FOCUS) umożliwia nie tylko finansowanie lidera zespołu, ale także jego członków, prowadzenia badań naukowych i zakupu unikalnej aparatury badawczej niezbędnej do realizacji projektu. Nie wymagamy od kandydatów posiadania (archaicznego już) stopnia doktora habilitowanego, natomiast niezależnie od tego laureaci naszych programów mają dorobek naukowy wystarczający do złożenia dokumentów niezbędnych do uzyskania habilitacji.
Nasz pakiet finansowy dla bardzo dobrych młodych naukowców jest konkurencyjny w stosunku do oferty innych krajów europejskich. W ten sposób staliśmy się bardziej atrakcyjnym krajem dla młodych uczonych z całego świata, dla których mobilność nie jest już problemem (oczywiście pomijając ograniczenia wynikające z pandemii). Program ten jest konkurencyjny w stosunku do tego, co się dzieje w krajach skostniałej starej Europy, natomiast Wlk. Brytania, Australia, Singapur czy USA od lat prowadzą podobne lub jeszcze bardziej atrakcyjne programy, które przyciągają do tych krajów prawdziwe talenty.
Potrzebnym dopełnieniem programu FIRST TEAM byłoby zatrudnianie lidera zespołu na czas nieokreślony przez instytucje naukowe, które stają się beneficjentem tego programu, np. najpóźniej po pierwszej ocenie śródokresowej projektu. Niestety, tylko nieliczne jednostki naukowe w Polsce umożliwiają tym wybitnym młodym uczonym stabilizację w taki sposób. Większość twierdzi, że nie ma dla nich etatów, pensów itp., a jednocześnie utrzymuje na etatach osoby, które już dawno nie pracują naukowo (a czasem może nigdy tego nie robiły, jeśli mamy na myśli prawdziwe osiągnięcia naukowe). Taka patologiczna sytuacja prowadzi do tego, że część naszych laureatów FIRST TEAM wybiera lub rozważa powtórną emigrację.
– W ramach programu Międzynarodowe Agendy Badawcze (MAB) wybitni naukowcy utworzyli 14 jednostek/centrów doskonałości naukowej, bo…
– Przeszło 10 lat temu poddaliśmy naszą ofertę programową zewnętrznej ewaluacji, do której zaprosiliśmy ekspertów z prestiżowych zagranicznych instytucji wspierających naukę. Uznali oni m.in, że z powodzeniem prowadzimy programy wspierające indywidualnych badaczy lub ich zespoły, ale zadali nam także pytanie, czy umiemy tworzyć nowe instytucje. Przyznaliśmy, że w Polsce potrzebujemy instytucji nowego typu, inaczej niż obecnie finansowanych i zarządzanych.
Społeczność naukowa w wysoko rozwiniętych krajach od lat buduje centra doskonałości naukowej jako zalążki instytucji nowej jakości. Spóźnieni o 20 lat w stosunku do Chin, 10 lat w stosunku do Finlandii, Danii, Australii, Francji czy Niemiec, zaproponowaliśmy w 2015 r., aby zainwestować fundusze unijne w budowanie tzw. Międzynarodowych Agend Badawczych, które mają być właśnie zalążkami centrów doskonałości naukowej. Instytucje te powinny stać się miejscami, w których talenty z całego świata (w tym osoby pochodzenia polskiego, które kształciły się lub pracowały naukowo za granicą) mogą prowadzić badania naukowe na najwyższym poziomie. W rezultacie nasza oferta przyciągnęła do Polski wielu utalentowanych naukowców ze świata. 30% liderów zespołów naukowych oraz 50% postdoków pracujących w jednostkach MAB to naukowcy z zagranicy (do tej liczby nie wliczaliśmy osób pochodzenia polskiego, które powróciły do kraju). To naprawdę wielkie osiągnięcie. Zdarzają się nieliczne MAB-y, które narzekają na to, że nie przyjeżdżają do nich ludzie z zagranicy, ale zazwyczaj wynika to z wizji realizacji projektu samego lidera danego MAB-u lub ze sposobu zarządzania tymi jednostkami.
Na razie niespełna połowa MAB-ów została poddana ocenie śródokresowej po realizacji połowy projektu, ale już możemy powiedzieć, że uzyskane przez większość z nich wyniki naukowe są na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście są wyjątki, ale w tych nielicznych przypadkach staramy się pomóc tym jednostkom, aby dążyły do doskonałości naukowej, zgodnie z rekomendacjami ekspertów, których angażujemy do oceny. W przypadku MAB-ów chcemy także przekonać niedowiarków, że prowadząc badania naukowe na najwyższym poziomie jesteśmy w stanie wspierać innowacyjność i transfer technologii do przemysłu. Większość projektów jest w tym zakresie na bardzo wstępnym etapie i musimy poświecić temu zagadnieniu jeszcze wiele uwagi.
– Prof. Grzegorz Pietrzyński, jeden z zeszłorocznych laureatów Nagrody FNP powiedział mi, że nauki podstawowe nie przekładają się bezpośrednio na komercjalizację, ale im wszystko zawdzięczamy!
– Zgadzam się z prof. Pietrzyńskim. Niektórzy politycy, czasem też dziennikarze, w tym także w Polsce, niesłusznie uważają, że z publicznych pieniędzy należy finansować tylko naukę, która ma doprowadzić do ściśle określonych bezpośrednich wdrożeń. Taka polityka naukowa wypychałaby nasz kraj na peryferie nauki światowej. Stawalibyśmy się odtwórcami wiedzy, a nie jej kreatorami. Jak powiedział kiedyś wybitny fizyk Max Planck, trzeba najpierw coś odkryć i opisać, aby można było to wdrożyć. Ciekawość naukowa jest podstawowym motorem działania badaczy. Pozostając przy astronomii i astrofizyce, podam przykład: satelity wysyłające sygnały do naszych GPS-ów poruszają się na orbicie wokół Ziemi, tak szybko, że przy pomiarze trzeba wprowadzać poprawki wynikające ze szczególnej i ogólnej teorii względności opracowanej przez Alberta Einsteina. Bez uwzględnienia tych poprawek GPS miałby zdolność rozdzielczą rzędu parunastu kilometrów i byłby całkowicie bezużyteczny. Czy myśli pan, że Einstein i jego naukowe otoczenie przewidywali, że jego teorie będą miały zastosowanie do stworzenia dokładnego systemu nawigacji? Podobnie w przypadku opracowanych przez prof. Pietrzyńskiego metod pomiaru Wszechświata. Ciekawość naukowa doprowadziła ich autora do pomiaru odległości we Wszechświecie z dokładnością 1%. Pozwoliło to na określenie z większą dokładnością stałej Hubble’a, co z kolei przybliża nas do odpowiedzi na pytanie: jak powstał Wszechświat. Czy w przyszłości metody pomiaru odległości we Wszechświecie opracowane przez prof. Pietrzyńskiego zostaną zastosowane do innych celów? Nie wykluczałbym tego. Na razie po prostu brakuje nam wyobraźni, aby to przewidzieć.
Mówiąc o laureatach Nagród FNP, wśród których są też laureaci naszych programów START, FOCUS, HOMING, TEAM, TEAM-TECH, MISTRZ czy INNOWATOR, dodam, że wielu z nich udało się wdrożyć swoje odkrycia do praktyki gospodarczej.
I tak np. badania prof. Leona Gradonia (Nagroda FNP w 2006 r. za mechanikę aerozoli) doprowadziły do powstania w USA – początkowo także w Polsce – produkcji na wielką skalę filtrów oczyszczających środowisko od kancerogennych cząstek mgły olejowej produkowanych przez samochody z silnikami diesla; prof. Jacek Jemielity (2021) sprzedał licencję na opracowaną przez siebie metodę modyfikacji mRNA firmie BioNTech (producentowi szczepionki anty SARS-CoV-2), sam założył firmę ExploRNA Therapeutics, która pracuje nad jeszcze lepszymi metodami modyfikowania mRNA, aby zastosować tę technologie do tworzenia szczepionek przeciwnowotworowych; prof. Karol Grela (2014, za opracowanie nowych katalizatorów metatezy olefin), wraz ze swoim byłym doktorantem dr. Michałem Bieńkiem, założył firmę Apeiron Synthesis (współfinasowaną w 2007 r. przez FNP) produkującą katalizator metatezy olefin; prof. Piotr Trzonkowski, (2017) opracował pionierską metodę, opartą na izolacji z krwi obwodowej pacjenta limfocytów T regulatorowych (TREG) i ich namnażaniu w celu leczenia niektórych chorób autoimmunologicznych – z żoną, prof. Natalią Marek-Trzonkowską założył firmę PolTREG (właśnie weszła na giełdę), w której pracują nad nowymi technologiami z wykorzystaniem TREG jako platformy terapeutycznej dla cukrzycy typu I, w tym wariantu dziecięcego, oraz stwardnienia rozsianego; prof. Marcin Drag (2019) opracował nową platformę technologiczną umożliwiającą m.in. tworzenie nowych inhibitorów proteaz – sprzedał nań wiele licencji, a ostatnio upublicznił (dla celów niekomercyjnych) budowę chemiczną specyficznego inhibitora proteazy kodowanego przez SARS-CoV-2. Kilka tygodni temu firma Pfizer uzyskała od FDA (amerykańska Agencja Żywności i Leków) pozwolenie na dopuszczenie do stosowania w nagłych wypadkach w leczeniu osób zakażonych koronawirusem leku, w którym zastosowano inhibitor oparty na wariancie opracowanym przez prof. Drąga.
Pokazuje to, że Fundacja wspiera naukę z konsekwencjami (ang. science with consequences), w tym także blue sky research, czyli takie badania, dla których dziś nie wystarcza nam wyobraźni, by przewidzieć, jak można będzie je wykorzystać w praktyce albo skomercjalizować.
Uważamy, że nauka dzieli się na dobrą i złą, a nie na badania podstawowe i stosowane.
– Wyręczacie też rząd, bo prawie 225 mln zł FNP przeznaczyła na rozwój warsztatów pracy naukowej oraz poprawę infrastruktury i bazy technicznej placówek badawczych w całej Polsce, a ponad 15 mln zł na rzecz walki z koronawirusem/Covid-19. Warto było?
– To jest właśnie rola organizacji pozarządowych: uzupełnianie działań realizowanych w ramach struktury państwa czy też „wyręczanie” instytucji państwowych w tych obszarach, w których łatwiej jest działać w ramach mniejszych, wyspecjalizowanych organizacji. Oczywiście, że było warto.
W czasie pierwszych 15 lat działalności Fundacji polska nauka miała ogromne potrzeby w obszarze infrastruktury, więc dofinansowywaliśmy zakupy aparatury badawczej, budowę i modernizację laboratoriów, pracowni, budynków i pomieszczeń przeznaczonych do pracy naukowej, prowadziliśmy też programy wsparcia dla bibliotek naukowych (renowacje pomieszczeń i zbiorów). Finansowanie zakupów aparatury badawczej jest nadal dostępne w niektórych programach finansowanych ze środków strukturalnych.
W 2020 r. zorganizowaliśmy konkurs na dodatkowe finansowanie zadań badawczych służących walce z pandemią koronawirusa, w ramach projektów badawczych prowadzonych przez aktualnych laureatów naszych programów. I tak przykładowo nowe fundusze zostały przekazane na: stworzenie nowego sytemu aktywacji limfocytów T zapobiegającego infekcji wirusem SARS-Cov-2; tworzenie specyficznych znaczników fluorescencyjnych rozpoznających komórki zakażone wirusem SARS-CoV-2; badania białek specyficznie wiążących się z 5’ końcem mRNA; sprawdzenie roli białek gospodarza w modyfikacji RNA wirusa SARS-CoV-2; oraz opracowanie nowej metody detekcji wirusa SARS-CoV-2.
– Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie: Magdalena Wiśniewska-Krasińska