Wydawałoby się, czasy, w których podbój kosmosu był tematem ściśle związanym z polityką dawno mamy już za sobą i udział Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną będzie dla wszystkich Polaków raczej powodem do dumy niż kolejnym pretekstem do politycznych sporów. Niestety w spolaryzowanym społeczeństwie nawet tak neutralne politycznie wydarzenie próbuje się na siłę wpisywać w polityczny kontekst. Można to było obserwować m.in. w ostatnich tygodniach, gdy po awanturze pomiędzy Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem, ten drugi zagroził w pewnym momencie wycofaniem z programu załogowych lotów kosmicznych (w ramach których realizowana jest misja z udziałem Polaka). Choć trudno w to uwierzyć, w polskim internecie pojawiły się komentarze, z których ewidentnie wynikało, że nie wszyscy życzą naszemu kosmonaucie sukcesu i byliby zadowoleni, gdyby na liście Polaków w kosmosie wciąż figurował wyłącznie Mirosław Hermaszewski. Gdyby tak się stało i – borykająca się z pewnymi problemami – misja nie doszłaby ostatecznie do skutku, zapewne nie zabrakłoby też głosów (całkowicie nieuzasadnionych) obwiniających za porażkę obecny rząd. Z uczciwości należy również wspomnieć, że w momencie podjęcia w 2023 r. przez ówczesny rząd decyzji o sfinansowaniu udziału Polaka w misji na ISS, również pojawiały się opinie (choć raczej odosobnione), że jest to np. kosztowna fanaberia, nazywana czasem złośliwie programem „Hermaszewski Plus”.
Można tylko żałować, że terminarz misji z udziałem polskiego naukowca zbiegł się z gorącym okresem wyborczym – i to nie tylko z powodu złośliwych komentarzy pod adresem Uznańskiego-Wiśniewskiego i polskich ambicji kosmicznych. Gdyby misja odbywała się w spokojniejszym politycznie momencie, a nie w trakcie przed i powyborczej gorączki, być może byłoby więcej czasu i energii do przygotowania odpowiedniego programu promocji misji polskiego kosmonauty. Mam wrażenie, że wciąż wielu Polaków nie jest świadomych wagi tego wydarzenia, a wśród medialnych doniesień o sporze wokół wyniku wyborów albo o awanturze w narodowej kadrze piłkarskiej, informacja o wysłaniu Polaka w kosmos traktowana jest co najmniej drugorzędnie. A szkoda, bo eksploracja kosmosu będzie w najbliższych dziesięcioleciach jednym z motorów napędowych globalnej gospodarki i należy robić wszystko, aby Polska miała w tym swój udział. Misja Polaka na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest doskonałą okazją do przybliżenia tej problematyki i zachęcania, szczególnie młodego pokolenia, do związania z tą dziedziną swojej zawodowej przyszłości.
Pozostaje tylko życzyć Sławoszowi Uzańskiemu-Wiśniewskiemu, aby misja ostatecznie doszła do skutku i przebiegła zgodnie z planem. Uczestnikom naszego życia publicznego życzyłbym natomiast, aby przywiązywali więcej uwagi do spraw, które mogą realnie zdecydować o miejscu i roli, jaką Polska będzie odgrywać w światowej nauce i gospodarce w nadchodzących latach. Bo w innym wypadku może się okazać, że kiedy inni będą regularnie latać w kosmos, budować stacje kosmiczne albo eksplorować inne planety, my wciąż będziemy okładać się politycznymi maczugami.
Andrzej Arendarski