Tytuł Honorowego Złotego Inżyniera może otrzymać osoba, która nie posiada wyksztalcenia technicznego, ale sukcesy odnosi właśnie w tej dziedzinie. Ten prestiżowy tytuł otrzymał w tegorocznym plebiscycie Przeglądu Technicznego Robert Perkowski, członek zarządu ds. wydobycia w PKN Orlen. Jako doktor nauk ekonomicznych koordynował w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie (PGNiG) sektor upstream, związany z poszukiwaniem i wydobywaniem surowców naturalnych z pokładów podziemnych. Po konsolidacji PGNiG z Orlenem nadal zajmuje się tym sektorem.
– Nadzór nad działalnością poszukiwawczo-wydobywczą ropy naftowej i gazu łączy się w jakiś sposób z pańskim wykształceniem?
– W PGNiG byłem odpowiedzialny za jeden z najbardziej kluczowych obszarów działalności spółki, dotyczący poszukiwań i wydobycia ropy naftowej i gazu. Ten sektor upstream wykracza poza zakres rozpoznania i eksploatacji złóż węglowodorów. Obejmuje również składowanie odpadów w górotworze i bezzbiornikowe magazynowanie substancji, stosownie do odpowiednich przepisów polskiego prawa i regulacji prawnych w innych krajach, w których PGNiG prowadzi działalność poszukiwawczo-wydobywczą. Technologiami w tych obszarach zajmują się specjaliści branżowi, przede wszystkim inżynierowie, natomiast do koordynowania tych procesów niezbędna jest wiedza menedżerska. Moje ekonomiczne przygotowanie i techniczne zacięcie na to pozwalają.
– Jest Pan podwójnym magistrem i doktorem ekonomii. Menedżerskie wykształcenie to atut w tej branży?
– Ukończyłem Wydział Marketingu i Zarządzania oraz Wydział Finansów i Bankowości w Wyższej Szkole Biznesu i Administracji w Warszawie. Uzupełnieniem wykształcenia były studia podyplomowe z Analityki Zarządzania w Instytucie Organizacji i Zarządzania w Przemyśle „ORGMASZ”, a następnie doktorat z ekonomii w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk. Niezależnie od menedżerskiego wykształcenia, technika zawsze była mi bliska, dlatego uzupełniałem tę wiedzę w praktyce. Ułatwiała mi koordynowanie procesami w sektorze upstream, którym zarządzałem w PGNiG i nadal zarządzam w Orlenie.
– Tradycje w tym sektorze sięgają w Polsce początków światowego wydobycia ropy naftowej i gazu. Jak bardzo od tego czasu zmieniła się technika poszukiwania tych kopalin energetycznych?
– Postęp w tej dziedzinie jest ogromny, zawsze jednak proces poszukiwania ropy i gazu rozpoczyna się od starań o koncesję. Modele jej przyznawania w każdym państwie są nieco inne. Z reguły udzielana jest za darmo, ale pod pewnymi warunkami. Przykładowo, podmiot ubiegający się o koncesję deklaruje przeprowadzenie badań sejsmicznych na wyznaczonej powierzchni, w określonej technologii oraz wykonanie jednego lub więcej odwiertów poszukiwawczych, do ustalonej głębokości. Władzom państwa, na terenie którego prowadzone są te działania, trzeba dostarczyć wiedzy o geologii tych terenów. Prace badawcze do których ten podmiot koncesyjny się zobowiązuje są nie tylko niezwykle zaawansowane technologicznie, ale też bardzo kosztowne. Przeliczając to na złotówki, sięgają często setek milionów. Wykonanie jednego odwiertu w głębszych strukturach geologicznych potrafi przekroczyć 100 mln złotych. Przygotowanie do takich inwestycji wymaga kompetencji zarówno ekonomicznych jak i technicznych. Jest niezbędne do podejmowania ważnych decyzji. To był argument do pogłębiania wiedzy technicznej, tym bardziej, że zawsze mnie to interesowało. Kiedyś nawet chciałem zostać inżynierem.
– Dlaczego zatem wygrała ekonomia?
– Wówczas w Warszawie nie było szkoły zgodnej z moimi zainteresowaniami, dlatego poszedłem do liceum. Potem wybrałem ekonomię i moja edukacja już potoczyła się w tym kierunku. Zawsze jednak technika, jak już wspomniałem, była mi bliska. To mi pomagało w podejmowaniu różnych decyzji. Kiedy byłem burmistrzem w Ząbkach i rozwijaliśmy w mieście infrastrukturę drogową, zgłębiałem tajniki dotyczące kategorii dróg pod kątem ich konstrukcji technicznej i wytrzymałości. To miało istotny wpływ na koszty inwestycji i funkcjonalność. Większość samorządowców raczej nie interesuje się takimi szczegółami przy realizacji inwestycji infrastrukturalnych, a dla mnie to była podstawa. Świadomość techniczna rozumienia określonych procesów wpływa na jakość podejmowanych decyzji. Jest to bardzo ważne również w sektorze upstream. Od właściwego wyboru miejsca poszukiwania złóż ropy i gazu, zastosowanej technologii i odpowiednio zaprojektowanych prac wiertniczych zależy powodzenie całej operacji.
– Nie zawsze jednak osiąga się sukces w tych poszukiwaniach?
– To prawda, ponieważ poszukiwania przypominają trochę ruletkę. Nigdy nie wiadomo czy taki projekt zakończy się sukcesem czy porażką. Im lepiej się do niego przygotujemy, wykorzystując najnowsze, dostępne rozwiązania technologiczne, tym większa szansa na powodzenie przedsięwzięcia. Najważniejsze, żeby z każdym kolejnym etapem, w który angażuje się duże środki minimalizować ewentualne ryzyka. Do tego potrzebna jest wiedza techniczna i ekonomiczna. Prace poszukiwawcze rozpoczyna się od badań sejsmicznych, które można porównać do USG. Różnica polega na tym, że lekarz znając umiejscowienie poszczególnych organów łatwiej interpretuje wyniki. Robiąc badanie sejsmiczne nie mamy tej powtarzalności. Pierwsze zdjęcie sejsmiczne pokazuje nam jak długo fala dźwiękowa przemieszczała się przez poszczególne struktury geologiczne, gdzie i w jaki sposób się odbiła, wskazując na ewentualne zakłócenia, anomalia, interferencje i wiele innych czynników. Kalibracja zdjęć i analiza danych pozwala na określenie prawdopodobnej głębokości struktur oraz ich położenie pod powierzchnią gruntu. Dopiero jednak po pierwszych odwiertach uzyskuje się więcej informacji i można ocenić czy wytypowane miejsce okazało się dla nas szczęśliwe, bo trafiliśmy na złoże ropy lub gazu. Muszę przyznać, że polscy inżynierowie z naszej grupy kapitałowej, w tym Geofizyka Toruń, stanowią awangardę światową w prowadzeniu takich badań. Świadczą usługi nie tylko dla naszej grupy kapitałowej, ale również dla innych międzynarodowych korporacji. Praca z tak wybitnymi fachowcami daje nam wszystkim wiele satysfakcji.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Jolanta Czudak