Tym tekstem rozpoczynamy cykl tematyczny związany z dokonaniami Laureatów dorocznego Konkursu „Złoty Inżynier Przeglądu Technicznego”. O tym, co się udało, a co nie wyszło lub na jakie konkrety trzeba jeszcze poczekać, a krótko: jakie są efekty działalności naszego Laureata? Cykl rozpoczynamy od wspomnień magistra inżyniera Andrzeja Szczepockiego. Nasz bohater piastował w przeszłości różne funkcje administracyjne: od naczelnika wiejskiej gminy po wojewodę, a Srebrnym i następnie Złotym Inżynierem został, gdy był prezesem Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów w woj. łódzkim. Wybór laureatów jest zupełnie przypadkowy. Pisać będziemy o tych, do których redakcja akurat dotrze lub zupełnie przypadkowo na nich trafi.
Wykonujący odwierty w latach 60. XX w. poszukiwacze węglowodorów natrafili w rejonie Bełchatowa na ogromne pokłady węgla brunatnego. Politycy dość szybko postanowili jeden z tych pokładów (wykryto trzy) w gminie Kleszczów eksploatować metodą odkrywkową. A że węgiel brunatny nie jest tak energetyczny jak jego twardszy „brat” kamienny, postanowiono go spalać w specjalnych kotłach i uzyskiwać w ten sposób energię elektryczną.
Dzięki temu na gospodarczych mapach kraju pojawiło się nowe zagłębie zwane „bełchatowskim okręgiem przemysłowym”, a w rejon powiatowego miasta w południowej części kraju zaczęli napływać pracownicy różnych specjalności: od górników i energetyków po budowlańców i chemików. To dla nich powstały tysiące nowych miejsc pracy.
Operatorzy koparek, zwałowarek i przenośników gruntu oraz węgla wyżłobili najgłębszy w Europie lej w ziemi i usypali ogromne góry z ziemi zakrywającej wcześniej, zawierające nawet 40% wody, „brunatne złoto”. Na szczęście wówczas funkcjonowały urzędy czuwające nad koordynacją powstających inwestycji, więc obok „dziury” w ziemi (ponoć widocznej z kosmosu) budowano 12 bloków energetycznych największej wówczas i obecnie polskiej elektrowni – nie tylko węglowej – dostarczającej nawet teraz 20% krajowego zużycia energii elektrycznej. Do jej budowy sprowadzono z kraju ponad 60 tys. pracowników różnych specjalności. Większość z nich, wręcz z dnia na dzień, po uruchomieniu elektrowni stała się jednak bezrobotnymi szukającymi zajęcia, m.in. u ówczesnego naczelnika Gminy Kleszczów (obecny odpowiednik wójta) mgr. inż. Andrzeja Szczepockiego i u innych samorządowców w okolicy Bełchatowa. Miejsca pracy w Kopalni „Bełchatów” nie bardzo przystawały do umiejętności budowniczych elektrowni.
Inż. Andrzej Szczepocki, który po „gierkowskiej” reorganizacji województw z lat 70. awansował na stanowisko Wojewody Piotrkowskiego (było takie województwo) po pomoc w tworzeniu nowych miejsc pracy udał się aż do Holendrów. Nieprzypadkowo, bo to w „kraju tulipanów” pojawiła się firma potrafiąca odsiarczać elektrowniane spaliny. W tamtym czasie nabierające mocy ruchy ekologiczne coraz głośniej dopominały się od przemysłu, aby przestał zatruwać środowisko związkami siarki.
Okazało się, że Holendrzy z firmy Knauff potrafią nie tylko instalować urządzenia wychwytujące siarkę, ale opanowali technologię zagospodarowania tej odpadowej siarki w postaci gipsu, który wykorzystują jako wspaniały materiał budowlany do produkcji płyt kartonowo-gipsowych. Tak więc firma Knauff była pierwszą, która zadomowiła się wręcz obok Elektrowni „Bełchatów” mającej przez wiele lat siedzibę w Gminie Kleszczów.
Były naczelnik tej Gminy, który sprawował przez kilka lat funkcję Wojewody Piotrkowskiego, dość szybko doszedł do wniosku, że takich firm jak Knauff można w okolice kopalni i elektrowni zaprosić nawet kilkanaście. Trzeba jednak stworzyć dla nich możliwie najkorzystniejsze warunki. Pierwszym z nich były atrakcyjne tereny inwestycyjne. Tworzył je już w nowej roli prezesa Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. Dla przyszłych inwestorów wydzielił trzy strefy po 200 ha każda. Na szczęście otaczająca kopalnię i elektrownię strefa młodych lasków (obecnie są one bogate w grzyby) nie zachęcała do budownictwa. Miał świadomość, że inwestorzy przyjdą tylko wówczas, gdy dostępność tych terenów będzie łatwa (czyli nie za wysoka cena gruntów), zabezpieczony będzie do nich wygodny dojazd oraz doprowadzone zostaną media. Dużo jego energii pochłonęło przekonanie decydentów od energetyki, że cena prądu w gminie, która go wytwarza, powinna być niższa, niż tam gdzie trzeba go doprowadzić liniami energetycznymi. Udało się. Energia dla firm działających blisko kopalni i elektrowni była i jest tańsza niż w innych częściach kraju. Potrzebne były też dobre drogi.
Te Fundacja postanowiła wybudować, korzystając już głównie ze środków zarobionych na podatkach i różnych opłatach wniesionych przez nowe firmy zaproszone do Gminy.
Obecnie wjeżdżając na teren Gminy Kleszczów czujemy – sądząc po jakości dróg regionalnych – jakbyśmy wjechali do lepszej części Polski. A tych firm funkcjonujących na terenie specjalnych stref wokół kopalni i elektrowni jest ponad 20. Są w tym gronie duże zakłady – jak wspomniany Knauff, ale są i małe – zatrudniające po kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Reprezentują różne branże: od przetwórstwa aluminium pozyskanego z odpadów, po wytwórnie opakowań i fabryki kosmetyków oraz zakład nowych technologii wytwarzający paliwa nowej generacji, a przy okazji zagospodarowujący szkodliwy dla klimatu dwutlenek węgla.
Kleszczów – widok od strony kopalni (fot. Morgre)
Swoistym ewenementem jest firma przygotowująca do sprzedaży importowane z całego świata auta. Tworzą one na placu ciągnące się na kilometr i więcej rzędy. Są one – po przeglądach wywożone, a na ich miejsce wciąż wwożone są kolejne na teren tego ogromnego placu. Dobry dojazd zapewnia pobliska trasa szybkiego ruchu Warszawa – Katowice i wspomniane nowoczesne gminne drogi. Ktoś nieznający tej „przykopalnianej bazy motoryzacyjnej” dziwi się obecności wielkich naczep z samochodami na popularnej „gierkówce”. A w Gminie Kleszczów zarabiają mieszkańcy i bogaci się samorząd.
W rankingu najbogatszych polskich samorządów Gmina Kleszczów zajmowała przez dziesiątki lat nieprzerwanie pierwsze miejsce. Tak ten fakt denerwował włodarzy woj. łódzkiego, że postanowili zmienić granice gmin. W nowym podziale wielka elektrownia znalazła się w granicach Bełchatowa, a pozbawiona węgla brunatnego kopalnia zakończyła wydobycie. Surowiec do rozbudowanej o ogromny blok Elektrowni Bełchatów dostarczany jest obecnie ogromnym taśmociągiem ze złoża Szczerców (sąsiednia gmina).
Kleszczów – ulica Główna (fot. Andrzej Błaszczak)
Rankingu jednak nie udało się zmienić. W zestawieniu w 2022 r. znowu Gmina Kleszczów była na czele – mimo „pustej dziury” po węglu i utraty ważnego podatnika w postaci Elektrowni Bełchatów. Ten dochodowy cud trzeba jednak zapisać na konto dorobku naszego Laureata Andrzeja Szczepkowskiego.
Henryk Piekut