Każda z 40 organizacji zrzeszonych w Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT skupia w swoich szeregach doświadczonych i cenionych specjalistów z różnych dziedzin nauki i techniki. W sumie jest ich ponad 80 tys. Potencjał interdyscyplinarnej wiedzy i kompetencji jest imponujący, ale niepokoi spaek liczby członków w stowarzyszeniach. Jeszcze kilka lat wcześniej było ich 120 tys. Jak powstrzymać ten niekorzystny trend i zadbać o atrakcyjniejszą ofertę dla młodych ludzi, w rozmowie z Jolantą Czudak, wyjaśnia Jerzy Klimczak, prezes Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Przemysłu Chemicznego (SITPChem) i jednocześnie przewodniczący Rady Krajowej FSNT-NOT w 2023 r.
- Panie Prezesie, co spowodowało spadek liczby członków w stowarzyszeniach naukowo-technicznych w ostatnich latach?
- Powodów jest kilka, ale w dużym stopniu przyczyniła się do tego pandemia. Obowiązujące obostrzenia covidowe spowodowały, że wiele oddziałów przestało działać. Nie można było organizować spotkań, konferencji czy wydarzeń. Początkowo na skuteczną, zdalną komunikację mogły sobie pozwolić tylko nieliczne stowarzyszenia. Do tego doszły jeszcze niewspółmierne do wysokości składek członkowskich koszty utrzymania obiektów i brak zaplecza finansowego, wcześniej utrzymywanych właśnie dzięki organizowaniu tego typu wydarzeń. Niektórym organizacjom trudno jest teraz przywrócić dawną działalność i pozyskać ludzi do społecznej aktywności. Część osób wycofała się z powodu podeszłego wieku, problemów zdrowotnych, a inni odeszli już na wieczną wartę. W stowarzyszeniach naukowo-technicznych seniorzy stanowią prawie 53% członków, a 47% jest aktywnych zawodowo. Zmiana pokoleniowa dokonuje się w tych organizacjach dość wolno, dlatego kurczą się nasze szeregi. My w SITPChem odnotowaliśmy nawet niewielki wzrost liczby członków. Straciliśmy w minionej kadencji ponad 70 osób, ale przybyło nam jednocześnie stu nowych. W tym gronie, jest też grupa studentów i niedawnych absolwentów uczelni technicznych, co nas bardzo cieszy.
- Dlaczego młodzi ludzie nie garną się do stowarzyszeń?
- Nie czują potrzeby angażowania się w działalność stowarzyszeniową, bo nie widzą w tym korzyści dla siebie. Wolą ten czas poświęcać na rozwój własnej kariery zawodowej, staże zagraniczne, udział w ambitnych projektach, albo na zajęcia zgodne z ich zainteresowaniami. Nasza oferta na razie jest dla nich za mało atrakcyjna, żeby z tym konkurować. Niektórzy nawet nie wiedzą o istnieniu stowarzyszeń naukowo-technicznych, w których mogliby prowadzić ciekawą dla siebie działalność.
Młode pokolenie czerpie informacje z sieci. Wiedzy dostarcza im Facebook, LinkedIn, Twitter, i wiele innych mediów społecznościowych. Aktywność stowarzyszeń naukowo-technicznych w tych mediach jest z reguły znikoma, dlatego nie przebijają się do potencjalnych kandydatów ze swoją ofertą. Brakuje też odpowiedniej promocji dotyczącej działalności tych organizacji, które robią wiele niezwykle ciekawych i pożytecznych rzeczy, ale mówiąc kolokwialnie, nie potrafią się dobrze sprzedać, co wiąże się też z kosztami. Bez wątpienia, jest to ze szkodą nie tylko dla tych organizacji, ale także dla młodego pokolenia, które mogłoby korzystać z wiedzy wybitnych specjalistów, działających w tych stowarzyszeniach. Ja miałem to szczęście kiedy prawie 30 lat temu wstąpiłem do Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Chemicznego, to spotkałem w nim wspaniałych ludzi, wybitnych fachowców i mentorów, którym wiele zawdzięczam.
- Na czym polegało to wsparcie?
- Na życzliwości i opiece, którymi mnie obdarzono w stowarzyszeniu. Do tej organizacji oprócz chemików, należą przedstawiciele wielu innych zawodów. To są elektrycy, energetycy, mechanicy, ekonomiści, specjaliści od marketingu, zarządzania jakością, a więc eksperci z wielu dziedzin. Ja związałem się z SITPChem jeszcze jako student Wydziału Zarządzania i Marketingu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i od początku czułem więź z organizacją. Mogłem zawsze liczyć na pomoc dużo starszych ode mnie koleżanek i kolegów. Nie było i nie ma obecnie w stowarzyszeniu żadnej bariery jeżeli chodzi o wiek czy dokonania zawodowe. Wszyscy mówimy sobie po imieniu, niezależnie od tego, czy jest to wybitny autorytet naukowy, szef dużej korporacji, prezes spółki czy inżynier bezpośrednio po studiach, albo technik po ukończeniu szkoły. To bardzo ułatwia partnerskie relacje. Dzięki takim kontaktom można łatwiej torować sobie drogę do współpracy z ośrodkami badawczo-rozwojowymi, instytutami naukowymi, przedsiębiorstwami, a nawet do kariery i awansu zawodowego. Sam tego doświadczyłem, kierując różnymi firmami w branży chemicznej, ale nadszedł czas, żeby się z tego wycofać i zająć się wyłącznie ruchem stowarzyszeniowym.
- Rezygnacja z pracy w przemyśle, nie była dla Pana trudną decyzją?
- Była, i to bardzo trudną, bo zarządzanie spółkami chemicznymi dawało mi ogromną satysfakcję, ale także korzyści finansowe. Jednak, kiedy zostałem w 2018 r. prezesem ZG SITPChem nie chciałem z doskoku kierować organizacją, ale poświęcić się jej całkowicie. Miałem poważny problem, aby pogodzić obowiązki zawodowe z tymi, które są związane z działalnością stowarzyszeniową. Czynni zawodowo działacze stowarzyszeniowi, mają bardzo często problem z uzyskaniem zgody przełożonych, na wyjazdy i delegacje związane z działalnością społeczną. Kiedyś było zupełnie inaczej, bo większość kadry kierowniczej w przedsiębiorstwach aktywnie działała w radach i zarządach stowarzyszeń naukowo-technicznych. Teraz te funkcje bardzo trudno jest ze sobą pogodzić, co też wpływa na kurczenie się szeregów stowarzyszeń naukowo-technicznych. Moje rozstanie z przemysłem było też częściowo tym spowodowane. Jesienią 2022 r. ponownie wygrałem wybory na prezesa Zarządu Głównego SITPChem, uzyskując mandat na kolejną kadencję. Obecnie jestem nie tylko prezesem ZG SITPChem, ale powierzono mi jednocześnie kierowanie Prezydium Rady Krajowej FSNT-NOT. Funkcję tę pełni się przez rok. Zamierzam ten czas wykorzystać jak najlepiej dla Federacji i zachęcać koleżanki i kolegów do takich działań, które przyniosą ich organizacjom jak najwięcej korzyści.
- Partnerska współpraca z zespołami szkół przy tworzeniu Branżowych Centrów Umiejętności, jest jedną z takich propozycji?
- Jak najbardziej. Na pierwszym posiedzeniu Rady Krajowej, delegatów ze stowarzyszeń naukowo-technicznych i terenowych jednostek organizacyjnych (TJO), które odbyło się 30 stycznia 2023 r., przyjęliśmy budżet i plan działalności Zarządu Głównego FSNT-NOT na 2023 r. Przy tej okazji przedstawiłem delegatom informację o programie Branżowych Centrów Umiejętności (BCU), który przewiduje utworzenie na terenie całego kraju do końca 2024 r. 120 takich ośrodków. BCU to z założenia rozwinięte pod względem technologicznym ośrodki kształcenia i egzaminowania w danej branży, które mają zapewnić wsparcie istniejącym placówkom edukacyjnym i umożliwić tworzenie nowych. Podstawowym zadaniem BCU, będzie rozwój szkolnictwa zawodowego. Mają one również pełnić funkcje promocyjne i innowacyjne. Współpraca między różnymi podmiotami stanowi ideę tworzenia BCU. Docelowo planowane jest, aby służyły one również jako podmioty kojarzące absolwentów i pracodawców.
Na realizację tego programu Ministerstwo Edukacji i Nauki przeznaczyło ponad 1 400 mln zł. Stowarzyszenie naukowo-techniczne, które podejmie partnerską współpracę z centrum kształcenia zawodowego albo zespołem szkół prowadzącym szkolenie zawodowe w celu utworzenia Branżowego Centrum Umiejętności, skorzysta na tym finansowo. Na jedno takie centrum z zaplanowanych centrów przypada od 9 do 16 mln zł. To może być potężny zastrzyk finansowy dla organizacji, którym zwykle brakuje pieniędzy na prowadzenie działalności statutowej. Jako branżowy partner w programie BCU, będą mogły zarabiać, prowadząc profesjonalne szkolenia i certyfikację, co wpisuje się w cele statutowe stowarzyszeń. Bardzo się cieszę, że ta propozycja spotkała się z dużym uznaniem stowarzyszeń, należących do Federacji. W ciągu zaledwie kilku dni po obradach Rady Krajowej zgłosiło do mnie kilkanaście organizacji zainteresowanych przystąpieniem do tego programu.
- Na jakie przedsięwzięcia będą przeznaczone środki w ramach tego programu?
- Te pieniądze mogą być przeznaczone na wybudowanie Branżowego Centrum Umiejętności, albo na adaptację lub modernizację istniejącego obiektu i jego wyposażenie w nowoczesny sprzęt. Jest on niezbędny, żeby w takich centrach prowadzić szkolenia na wysokim poziomie i egzaminować kandydatów w ramach danej kwalifikacji. Z przyznanej kwoty na realizację inwestycji będzie można przeznaczyć maksymalnie 75%, kolejne 10% na administrowanie całością, w tym zatrudnienie specjalistów z dużą wiedzą i doświadczeniem, a także na pozyskanie zaangażowanej kadry pracowników. Pozostałe 15% (z możliwością zwiększenia tej puli środków) będzie można przeznaczyć na działania związane z funkcjonowaniem BCU, w tym m.in. na opracowanie programów nauczania, nowych kwalifikacji zawodowych i całego procesu ich walidacji. W każdej branży już pojawiają się zupełnie nowe zawody i trzeba przygotować ludzi do pracy w tych zawodach. Opracowanie nowych kwalifikacji zawodowych wymaga merytorycznej wiedzy i dużej staranności, bo one będą skrupulatnie oceniane przez recenzentów i ostatecznie zatwierdzane przez właściwy dla danej branży resort.
- Kto będzie beneficjentem środków przewidzianych na realizację takich projektów?
- Konsorcjum złożone z centrum doskonalenia zawodowego, albo zespołu szkół zajmujących się szkolnictwem zawodowym i stowarzyszenia naukowo-technicznego. Możliwy jest też udział w takim projekcie spółki lub przedsiębiorstwa państwowego. Zadaniem partnerskiej placówki oświatowej będzie wykonanie zaplanowanych inwestycji, związanych z utworzeniem takiego Branżowego Centrum Umiejętności. Eksperci ze stowarzyszenia wniosą do niego wkład merytoryczny. Będą prowadzić szkolenia i kursy umożliwiające uczestnikom zdobycie nowych kwalifikacji zawodowych, potwierdzonych odpowiednim certyfikatem. W danej branży tylko jeden ośrodek w kraju, będzie uprawniony do takiej certyfikacji. To jest naprawdę wielka szansa dla stowarzyszeń, które mają w swoich szeregach ekspertów doskonale przygotowanych do takiej roli. Wielką zaletą tego programu jest to, że żadna ze stron nie wykłada w tym projekcie nawet złotówki, bo wszystko jest finansowane ze środków publicznych. Ministerstwo Finansów potwierdziło, że ma je zagwarantowane na ten cel z krajowych funduszy, ale projekt ma być docelowo sfinansowany w ramach KPO. Zaangażowanie się organizacji zrzeszonych w FSNT-NOT w tę inicjatywę, może być naprawdę dla wszystkich partnerów bardzo korzystne.
- SITPChem podjęło działania związane z utworzeniem Branżowego Centrum Umiejętności?
- Ten program został wprowadzony dopiero niedawno, bo w listopadzie 2022 r. Ogłoszono pierwszy nabór wniosków, który trwał do 15 grudnia. SITPChem wspólnie z jedną z placówek kształcenia zawodowego złożyło wniosek o utworzenie takiego centrum. Jesteśmy już po pozytywnej ocenie formalnej i czekamy teraz na wynik oceny merytorycznej. 3 lutego 2023 r., został ogłoszony drugi nabór wniosków, który potrwa do 3 kwietnia br. Nabór w ramach II edycji konkursu jest otwarty w 65 dziedzinach. Nasze Stowarzyszenie także zamierza złożyć w drugim naborze, wniosek o utworzenie BCU, tym razem w innej dyscyplinie branży chemicznej. W tym pierwszym etapie chodziło o to, żeby pokazać niezdecydowanym, że można i warto podjąć tę inicjatywę, bo jest to korzystne dla każdej ze stron. Mamy niepowtarzalną okazję, aby skorzystać z tej wielkiej szansy jaka została stworzona zarówno dla dużych, jak i małych stowarzyszeń naukowo-technicznych, działających w naszym kraju. Przykładowo, Polskie Towarzystwo Akustyczne może podjąć takie rozmowy ze szkołami muzycznymi, Stowarzyszenie Florystów Polskich z zespołami szkół ogrodniczych itd. Uczniowie szkół branżowych i centrów doskonalenia zawodowego, które przystąpią do programu BCU, też będą mogli korzystać z zajęć w tych znakomicie wyposażonych ośrodkach szkoleniowych. Przed nami będzie dużo pracy, związanej z koniecznością zmiany kwalifikacji zawodowych w każdej branży. Sam uczestniczę w opracowywaniu dla MEiN nowych programów nauczania i to nie tylko dla szkół branżowych czy średnich. SITPChem wspólnie z Wydziałem Chemicznym Politechniki Krakowskiej prowadzi studia podyplomowe, kształcąc w wąskiej specjalizacji dotyczącej farb i lakierów. Dajemy możliwość pozyskania kwalifikacji osobom, które nie mogą się tego nauczyć na studiach, bo nie ma takiego kierunku, a zapotrzebowanie na specjalistów w tym zakresie jest w Polsce bardzo duże.
- Pozostałe organizacje, zrzeszone w FSNT-NOT mają szansę włączyć się w podobne działania?
- Część na pewno już się do tego przygotowuje, bo stowarzyszenia mają doświadczenie w organizowaniu kursów dla osób, które zdobywają nowe kwalifikacje zawodowe. W Polsce będzie bardzo dużo nowych zawodów, które nie są jeszcze nawet nazwane. Pracodawcy wiedzą na jakie kwalifikacje będzie zapotrzebowanie i nam to podpowiadają, bo chcą mieć dobrze wyszkoloną kadrę i wartościowych dla firmy pracowników. Na tej podstawie można opracować program szkolenia osób w danej kwalifikacji, a egzamin będzie potwierdzeniem, że je uzyskali. To wpisuje się doskonale w ideę europejskiej inicjatywy centrów doskonałości zawodowej jakimi są właśnie Branżowe Centra Umiejętności.
Partnerem w tworzeniu takich centrów może być również FSNT-NOT, pod warunkiem, że dokona pewnej zmiany w statucie i wprowadzi tam wymagane dyscypliny. Docierają do mnie bardzo pozytywne opinie w tej sprawie i jestem przekonany, że nam się uda to zrobić. Wszystkim zależny na tym, aby Federacja mogła brać udział we wszystkich pożytecznych dla społeczeństwa i gospodarki inicjatywach.
- Dziękuję za rozmowę.