Gęsta sieć radiolatarni wewnątrz zakładu przemysłowego tworzy organizm, który w czasie rzeczywistym przekazuje informacje o prowadzonych pracach w postaci mobilnych pozwoleń, określa geolokalizację pracowników i obiektów oraz zapewnia stałą ochronę PRZED-pożarową. Z Marcinem Woreckim, prezesem spółki InnerWeb, która wdraża na rynek ten system rozmawia Lidia Sosnowska.
- Pomysł na zbudowanie systemu InnerWeb to przypadek czy wynik doświadczeń zawodowych?
- Zdecydowanie to drugie. Z wykształcenia jestem inżynierem konstruktorem i od 2005 roku działam w sektorze przemysłowym. Od 2011 roku przez prawie 10 lat zajmowałem się instalacjami linii produkcyjnych, maszyn, relokacją tych linii do Polski i jednocześnie zarządzałem zespołami pracowników na terenie zakładu w jednej z firm w Bielsku-Białej. Zauważyłem, że z roku na rok rośnie liczba procedur, które powodują, że realizacja jakiejkolwiek zleconej usługi na terenie zakładu wymaga wypisywania papierowych zezwoleń, a dodatkowo na prace szczególnie niebezpieczne, z ogniem, na wysokości, przemieszczanie się materiałów po zakładzie itd. potrzebne są kolejne. Jako kierownik współpracujący z kilkunastoma zespołami poświęcałem około 30 proc. czasu pracy na wypełnianie formularzy, a przecież wiedza inżyniera powinna być wykorzystana do realizacji bardziej skomplikowanych zadań. Bezustanne wypełnianie dokumentów wyłącznie potwierdzających czas pracy, to według mnie marnowanie czasu. Taką pracę może wykonywać komputer.
Doświadczenie w programowaniu zdobyłem jeszcze na studiach, a pracę magisterską napisałem z programowania algorytmów ewolucyjnych. Uzbrojony w tę wiedzę i doświadczenia z mojej codziennej pracy, zacząłem poszukiwać rozwiązań, które pozwoliłyby zautomatyzować cały proces wydawania zezwoleń na pracę. Jednak w 2015 roku moje propozycje rozwiązania tego problemu nie zainteresowały ani moich ówczesnych szefów, ani innych zakładów przemysłowych z Bielska-Białej. Uważali, że jest to projekt kosztowny i ryzykowny.
- Takie opinie nie zniechęciły Pana?
- Nie, bo byłem pewien, że ten pomysł to strzał w dziesiątkę. Z tym problemem borykają się nie tylko polskie zakłady przemysłowe, ale również te mieszczące się w innych krajach europejskich. Formularze są identyczne, różnią się jedynie językiem. Postanowiłem więc stworzyć własną firmę, która skupi się na rozwiązaniu tego problemu. Sprzyjające warunki pojawiły się w 2018 roku, gdy na całym świecie, także w Polsce, rozpowszechniły się smartfony. Wtedy można było rozpocząć realizację założeń projektowych InnerWeb – zrobić aplikację i zacząć wprowadzać ją na rynek. Na początku InnerWeb był przeznaczony dla urządzeń IOS, ze względu na to, że było to najtańsze i najłatwiejsze do wdrożenia. A efekty pracy szybko były widoczne.
W 2019 roku powstała firma WIP (World Industry Programming), która zaczęła wytwarzać to rozwiązanie. W trójkę – wraz z Marcinem Wójcikiem i Piotrem Dąmbrowskim – stworzyliśmy zespół, który pracował nad całą architekturą tej aplikacji. Pierwszym pracownikiem, który na stałe dołączył do nas był Bartłomiej Kaczmarczyk, który również wywodzi się ze środowiska przemysłowego, więc dokładnie zna ten problem. Następnie z Agencją Rozwoju Regionalnego stworzyliśmy spółkę docelową InnerWeb, zarejestrowaną w 2020 roku, do której trafił cały know-how.
- Na czym dokładnie polega wyjątkowość systemu i jakie są jego największe zalety?
- Kluczowe jest to, że mamy możliwość monitorowania w czasie rzeczywistym zasobów na terenie zakładu. Mówimy tutaj o pracownikach, firmach zewnętrznych, gościach jak i również o materiałach, pojazdach i narzędziach, które są cały czas w ruchu. I właśnie monitorowane tego co jest mobilne na terenie zakładu różni nas od konkurencji. Odbywa się ono z dokładnością co najmniej 5 metrów co kilka sekund, dlatego na bieżąco można sprawdzać, gdzie znajdują się w danym momencie np. pracownicy czy pojazdy. Technologia polega na instalacji taniej i gęstej sieci radiolatarni BLE na terenie całego zakładu przemysłowego. Trwa to od kilku dni do kilku tygodni – w zależności od wielkości monitorowanego obszaru – bez zatrzymywania procesu produkcyjnego. Powstaje wtedy wirtualna mapa zakładu i sieć skonfigurowana z serwerem oraz oprogramowaniem na urządzenia mobilne. Umożliwia to otwieranie mobilnych pozwoleń na prace (także te niebezpieczne) oraz – jak wspomniałem – na identyfikację i geolokalizację pracowników czy obiektów w całym zakładzie.
- W jakich obszarach InnerWeb najlepiej się sprawdzi?
- Główne to bezpieczeństwo i produktywność. Ułatwia pracę działom BHP, których zadaniem jest dbać o to, żeby pracownicy wracali z zakładu do domów cali i zdrowi. Z drugiej strony menedżerowie mają wgląd w to, czy zasoby ludzkie są wykorzystywane efektywnie, aby realizować pracę w ciągu 8 godzin. A najważniejsze, że rozwiązanie jest mobilne, proste i łatwe do obsługi.
- Czy to rozwiązanie dobre dla firmy z każdej branży, o każdej specyfice działania i wielkości?
- Jest ono adresowane przede wszystkim do największych firm. Takich, które posiadają wiele hal, budynków i mieszczą się na obszarach o powierzchni kilkudziesięciu, a nawet kilkuset hektarów, zatrudniają od kilku do kilkunastu tysięcy pracowników. Takich, przykładowo jak Grupa Azoty, z którą w 2022 roku rozpoczęliśmy współpracę. To największy producent nawozów i substancji chemicznych w Polsce i drugi co do wielkości zakład chemiczny na świecie.
Takie firmy dzięki naszemu rozwiązaniu odniosą największe korzyści m.in. pod względem oszczędności czasu. Nasza aplikacja znalazła w Azotach wiele zastosowań. Wśród nich aktualizowanie ryzyka, jakie występuje w przemyśle chemicznym, czyli zagrożenia wybuchem czy wyciekiem substancji chemicznych, problemy związane z ewakuacją pracowników. Proponowane przez nas rozwiązania sprawdzą się także m.in. w całej branży automotive, czy przetwórstwie tworzyw sztucznych. Również sektor publiczny może wykorzystywać naszą technologię, czyli mikronawigację m.in. w obiektach użyteczności publicznej.
- Wspomniał Pan, że rosnąca liczba regulacji dotyczących np. pozwoleń na pracę w zakładach przemysłowych i pochłaniające mnóstwo czasu wypełnianie dokumentów, to bolączka nie tylko polskich firm. Czy zamierzacie ze swoim produktem wejść na rynki zagraniczne? A jeśli tak, to czy jakieś warunki muszą być spełnione, aby stało się to możliwe?
- Tak, oczywiście. Zwłaszcza, że jest to rozwiązanie, które pod względem technicznym dość łatwo wdrożyć. Wystarczy trzymać się instrukcji, takiej samej w każdym kraju. Z tym, że aby w danym kraju mógł zostać wprowadzony odpowiednik InnerWebu, to musi być tam przekazana cała księga operacyjna procesu modelu biznesowego. Istotne jest to, by przedstawiciel w konkretnym państwie skupił się na zintegrowaniu legislacji prawnej z systemem InnerWeb. Zdajemy sobie sprawę, że w każdym kraju są nieco inne wymagania, dotyczące różnych procesów wewnętrznych w zakładach, więc trzeba pewne kwestie zmodyfikować i dostosować pod przepisy prawne. Ale realizacja tego warunku leży po stronie dewelopera, czyli po naszej. Musimy przygotować pewne procesy do sporządzenia modelu franczyzowego. Aktualnie pracujemy nad tym, jednakże potrwa to jeszcze kilkanaście miesięcy, w związku z tym współpracę z pierwszym zagranicznym partnerem rozpoczniemy prawdopodobnie w przyszłym roku. Spodziewamy się, że podczas pierwszego takiego przedsięwzięcia wspólnie ustalimy i określimy niezbędne kroki i procesy, a w kolejnych krajach implementacja będzie łatwiejsza.
- InnerWeb to Wasz pierwszy projekt biznesowy. Czy w planach są inne, czy będziecie raczej rozwijać i doskonalić ten system?
- Z założenia będziemy nadal rozwijać InnerWeb, ponieważ jest jeszcze kilka komponentów i modułów, które trzeba dobudować, aby produkt był kompleksowy. Okazuje się jednak, że jego podstawowy element (związany z geolokalizacją) sprawdza się także poza przemysłem. Zbudowaliśmy system, który jest taką korową częścią InnerWebu. Obecnie wykorzystujemy go do udzielania mobilnych zezwoleń. Jednak może on obsługiwać dziesiątki różnych aplikacji i zaspokajać dziesiątki innych potrzeb. Platforma budowania rozwiązań aplikacji opartych właśnie na geolokalizacji i mikronawigacji, może być wykorzystana – o czym wspomniałem wcześniej – w przestrzeniach publicznych. Na przykład ułatwiając poruszanie się po nich osobom niewidomym. Obecnie realizujemy taki projekt (jako podwykonawca) dla miasta stołecznego Warszawy. Naszym zadaniem jest dostarczenie technologii, czyli wszystkich nadajników do wskazanych miejsc. Projekt obejmuje ponad 100 obiektów użyteczności publicznej – urzędy oraz wszystkie stacje metra. Dzisiaj, choć urzędy starają się ułatwiać funkcjonowanie niewidomym w przestrzeni publicznej, to jednak takie osoby cały czas muszą one korzystać z pomocy widzących. Nasze rozwiązanie umożliwi dotarcie do właściwego miejsca i załatwienie sprawy samodzielnie. Projekt ten realizujemy wspólnie z partnerami – spółką MobileMS z Łodzi oraz spółką SoniqSoft z Radlina. Nad systemem w całości pracuje prawie pięćdziesięcioosobowy zespół programistów, inżynierów i specjalistów. To dla nas ciekawe doświadczenie, jednak przede wszystkim chcemy działać na rzecz przemysłu.
- Realizacja takiego projektu jak InnerWeb to kosztowne przedsięwzięcie. W jaki sposób pozyskujecie środki na prace badawcze i rozwój systemu?
- Na rozwój projektu otrzymaliśmy w sumie trzy granty. Pierwszy z Agencji Rozwoju Regionalnego w wysokości 600 tys. zł. Środki przeznaczyliśmy na rozwój InnerWebu. Kolejny grant uzyskaliśmy z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w ramach programu Inteligentny Rozwój w wysokości 824 tys. zł. Dzięki temu zrealizowaliśmy budowę kilku modułów systemu InnerWeb, m.in. system oparty o technologię LIDAR. Na mapę, która składa się z chmury punktów, przenieśliśmy lokalizację pracowników i rzeczy z naszego systemu. Do tej pory wyświetlany obraz był płaski. Dzięki LIDAR uzyskaliśmy ten obraz w 3D tak, żeby można było wizualizować w czasie rzeczywistym pozycję pracowników i obiektów w przestrzeni. Kolejnym nowym elementem była weryfikacja podpisu biometrycznego poprzez sieć neuronową. To moduł, który pozwala w momencie podpisywania się palcem na ekranie na weryfikację przez system, czy to na pewno ta osoba się podpisuje. Stworzyliśmy także algorytm do systemu mikronawigacji, który wykorzystujemy w projekcie dla m. st. Warszawa. Dodam, że za realizację grantu z NCBR uzyskaliśmy Nagrodę Specjalną w narodowym konkursie Polski Produkt Przyszłości 2021, trafiając tym samym na stronę rządową gov.pl do zakładki “Sukcesy Beneficjentów”.
Uzyskaliśmy także dotację z Krakowskiego Parku Technologicznego (KPT ScaleUp) w kwocie 250 tys. zł na realizację wdrożenia pilotażowego systemu InnerWeb dla Grupy Azoty. To dzięki nim udało się nam nawiązać współpracę.
- W ubiegłym roku zapowiadaliście publiczną emisję akcji. Czy wciąż jest ona planowana?
- Tak, chcemy w 2023 roku wejść na platformę GPW – New Connect. Początkowo planowaliśmy zrobić ten krok nieco wcześniej, jednak zależało nam, aby stało się to wówczas, kiedy spółka już osiągnie zakładany punkt rentowności i będzie miała odpowiednią liczbę klientów. Rozpoczęcie przekształcenia spółki na akcyjną planujemy w już na przełomie stycznia i lutego. Proces ten potrwa kilka miesięcy.
InnerWeb budujemy od zera praktycznie bez dodatkowego kapitału, niskim nakładem środków wkładanych przez inwestorów, więc pozyskiwanie kolejnych funduszy jest też jednym z kluczowych elementów rozwoju całego systemu. Są one nam potrzebne, aby udoskonalać produkt oraz zdobywać zagraniczne rynki.
- Dziękuję za rozmowę.