Miesięcznik Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT

30. edycja plebiscytu Złoty Inżynier
Baner poziomy

Społeczna rola towarzystw naukowych


Towarzystwa naukowe mają niezwykle istotny wkład w rozwój i popularyzację nauki od co najmniej 100 lat. Dzięki oddolnej inicjatywie społecznego ruchu naukowego wydawane są setki czasopism, książek naukowych, biuletynów, periodyków i monografii upowszechniających wyniki prowadzonych badań ze wszystkich dziedzin.

O dorobku i dokonaniach społecznego ruchu, debatowano w Gdańsku podczas trzydniowych obrad  III Kongresu Towarzystw Naukowych (20–22.10. 2023), zorganizowanego przez Radę Towarzystw Naukowych Polskiej Akademii Nauk wspólnie z Gdańskim Towarzystwem Naukowym. Patronat Honorowy nad tym wydarzeniem objął Prezydent RP Andrzej Duda.

Oprócz licznych wystąpień uczonych, dotyczących zróżnicowanej problematyki podczas sesji plenarnych, odbyło się także 6 sesji problemowych uwzględniających odrębne profile działalności poszczególnych towarzystw naukowych. Każde z nich ma swoją tradycję, ciekawą historię i bogate dokonania. Jednym z najstarszych w Polsce, działającym od 165 lat, jest Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, które od początku swego istnienia pełniło funkcje społeczne. Stulecie działalności obchodzi w tym roku  współorganizator wydarzenia Gdańskie Towarzystwo Naukowe, którego dzieje przedstawił jego prezes, prof. dr hab. inż. Jerzy Błażejowski, autor monografii, wydanej z okazji jubileuszu. Gdańskie towarzystwo jest  spadkobiercą bogatej spuścizny kilkuwiekowego społecznego ruchu naukowego w tym mieście.

Inauguracja w Dworze Artusa

W wykładzie inaugurującym obrady w Dworze Artusa, prof. dr hab. Iwona Hofman, przewodnicząca Rady Towarzystw Naukowych przy Prezydium PAN, wskazała jak ważna jest komunikacja naukowa i popularyzacja wiedzy jako społeczne zobowiązanie towarzystw naukowych. W Polsce zarejestrowanych jest ponad 700 takich społecznych organizacji. Aktywną działalność w tym zakresie prowadzi prawie 330 towarzystw, które skupiają w swoich szeregach wybitnych uczonych o międzynarodowym autorytecie.  Około 97 proc. towarzystw naukowych zajmuje się działalnością publicystyczną i wydaje własne czasopisma i periodyki w języku polskim lub angielskim, upowszechniające wyniki prowadzonych badań i osiągnięć nauki.

– W dobie dynamicznego rozwoju technologii cyfrowych, pogłębia się zjawisko dezinformacji, w tym również naukowej, dlatego tak ważna jest nasza rola. Towarzystwa, które mają cele statutowe związane z popularyzacją nauki, mogą i odgrywają istotną rolę w odwróceniu tych negatywnych tendencji. Jest to szczególnie istotne w dobie wąskich specjalności naukowych we wszystkich dziedzinach wiedzy – podkreślała prof. Iwona Hofman.

Uregulowania prawne

Zakres działalności towarzystw naukowych jest bardzo szeroki i różnorodny, dlatego wymaga regulacji ustawowej. Od  przeszło 30 lat zabiega o to środowisko naukowe. Te starania jak dotąd okazały się bezskuteczne. Uczestnicy kongresu wyrazili nadzieję, że skoro Prezydent RP Andrzeja Duda objął Patronat Honorowy nad ważnym dla nauki wydarzeniem, to teraz powinien poprzeć inicjatywę ustawodawczą dotyczącą uregulowania działalności towarzystw naukowych.

– Liczymy na to, że będzie się to wiązało z dofinansowaniem działalności towarzystw naukowych, które przed transformacją ustrojową korzystały w takiego wsparcie – apelował prof. dr hab. Romuald Zabielski, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, który opiekuje się komitetami naukowymi. – Jeżeli chodzi o uwarunkowania chociażby w UE, to w ślad za deklaracją UNESCO, Rada Europejska w tym roku w czerwcu, przyjęła konkluzje dotyczące  wprowadzenia zasad i praktyk otwartej nauki i rozpowszechniania wyników badań naukowych w UE. Jeśli chodzi o warunki polskie to ta konkluzja dotyczy zarówno komitetów naukowych PAN jak i towarzystw naukowych. W związku z tym sponsoring naukowy państwa jest w tej sytuacji niezbędny. Nie da się bowiem uprawiać społecznej, dobrej i uczciwej nauki bez środków finansowych.

Referat o potrzebie uregulowań prawnych wygłosił prof. dr hab. Zbigniew Kruszewski z Płockiego Towarzystwa Naukowego i przedstawił uczestnikom gotowy projekt ustawy o towarzystwach naukowych. Projekt kompleksowo odnosi się do funkcjonowania towarzystw naukowych, które obecnie tworzone są w oparciu o nieadekwatne przepisy prawa o stowarzyszeniach. Projekt dokumentu określa rolę i zadania społecznego ruchu w systemie nauki polskiej, rangę społeczną oraz zasadnicze kierunki działania.

Nieetyczne praktyki wydawnicze

Ożywioną dyskusję podczas obrad Kongresu wywołało wystąpienie  prof. dr hab. Magdaleny Musiał-Karg i prof. dr hab. Arkadiusza Żukowski  z Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych dotyczące tzw. „drapieżnych publikacji” i ich skutków dla dyscyplin naukowych w Polsce. Nowe wymogi ewaluacji i umieszczenie niektórych czasopism podejrzanych o tzw. „drapieżne”, czyli wątpliwe etycznie praktyki, przyczyniły się do lawinowego zwiększenia publikowanych w nich prac przez polskich autorów.  Wystarczy tylko przeanalizować przedstawioną przez badaczy statystykę, aby zauważyć, że ten wzrost jest o kilkaset procent.

– Zjawisko to nasiliło się po ogłoszeniu przez Ministerstwo Edukacji i Nauki w grudniu 2021 roku nowego wykazu czasopism naukowych i materiałów z konferencji międzynarodowych z przypisaną liczbą punktów od 100 do 140 , jakie można otrzymać za publikację artykułu naukowego w danym tytule – wyjaśniał prof. Arkadiusz Żukowski.  –  Przed 21 grudnia 2021 r. wiele z nich nie było wcześniej ujętych na liście ministerialnej. Tak wysoko punktowane czasopisma, które w ocenie naszego zespołu badawczego nie spełniają  wysokich standardów wydawniczych, skłoniły jednak wielu autorów do zamieszczania w nich artykułów naukowych. To są z reguły interdyscyplinarne wydawnictwa, a nie dziedzinowe, nastawione bardziej na działalność  biznesową, niż popularyzatorską.

Badacze wytropili m.in. wysoko punktowany dwutygodnik za 100 pkt. który co dwa tygodnie zamieszcza po ok. 800 artykułów naukowych. Opłata za każdy opublikowany w nim tekst wynosi po 2 tys. franków. Nie trudno w tej sytuacji o skojarzenia, że bardziej liczy się biznes niż nauka, ponieważ procedowanie materiałów przeznaczonych do druku odbywa się w ekspresowym tempie. Z informacji zamieszczonych na stronie internetowej tego wydawnictwa wynika, że artykuł, który do nich dotarł 30 marca tego roku, po trzech tygodniach był już zrecenzowany, a następnego dnia  zaakceptowany i przyjęty do druku. Zamieszczono go błyskawicznie w Internecie.

– Takie procedowanie budzi nasze uzasadnione podejrzenia o stosowanie nieetycznych praktyk – wyjaśnia prof. Magdalena Musiał-Karg– W prestiżowych czasopismach naukowych takie tempo nigdy się nie zdarza. Trwa zazwyczaj miesiącami. Jeśli autor otrzymałby bardzo szybko recenzję, to musiałby uwzględnić wskazane w niej sugestie recenzenta. Gdyby nawet tych uwag było bardzo mało, nie mógłby tego dokonać w ciągu jednego dnia. To przypomina pracę na akord, a nie poważne traktowanie badań naukowych i popularyzowanie ich wyników.

Badacze nie wymieniali tytułów czasopism, podejrzanych o nieetyczne praktyki, aby nie zaszkodzić autorom, którzy publikują w nich swoje prace. Na temat przeprowadzonych ustaleń bardzo chętnie  porozmawiają z przedstawicielami ministerstwa, jeśli tylko resort wyrazi takie zainteresowanie. Uczeni liczą na przyjrzenie się tym drapieżnym praktykom i zweryfikowanie wykazów wysoko punktowanych czasopism.

Przytoczone przez badaczy statystyki jednoznacznie wskazują, że proceder szybko się rozwija. W okresie ewaluacyjnym od 2018 do 2021 roku zaszły bowiem wyraźnie widoczne  zmiany. W jednym z czasopism ta liczba ostatnio bardzo mocno wzrosła. Wśród ponad 1900 autorów z różnych dyscyplin naukowych 1850 było z Polski, w tym 27 politologów, którzy nigdy wcześniej w nim nie zamieszczali swoich prac.

Dlaczego tak się dzieje?

Liczba punktów zdobytych przez naukowców za publikacje to kluczowy element oceny ich dorobku naukowego. Choć ministerstwo przekonuje, że  liczy się ocena merytoryczna, ale punkty służą do oceny poszczególnych jednostek. W praktyce oczywiście od naukowca oczekuje się zazwyczaj dostarczenia odpowiedniej liczby punktów dla uczelni, niekiedy zapisując to nawet w umowach o pracę.

Obawa przed utratą pracy powoduje, że badacze publikują w „drapieżnych” czasopismach. Skłania ich do tego potrzeba „gonienia za punktami” w dobie ewaluacji i parametryzacji. Decydują się na to, po otrzymaniu na przykład maila z zagranicznego wydawnictwa, które zachęca uczonego do zamieszczenia u nich artykułu po drobnej modyfikacji, na który natknęli się w Internecie. W zamian na szybkie  wystartowanie procedury publikacyjnej muszą tylko wnieść opłatę w wysokości 2 tys. franków lub 1,5 tys. euro. Niektóre osoby korzystają z tych propozycji, aby zadowolić swoich przełożonych. W ciągu ostatnich kilku lat, w ocenie uczestników Kongresu, z budżetów uczelni wypłynęło na publikacje naukowe w różnych periodykach ok. 300 mln zł.

– To nie oznacza, że nie ma tam wartościowych publikacji, ale presja pod jaką znajdują się badacze na swoich uczelniach sprzyja nieetycznym praktykom – dodaje prof. Magdalena Musiał-Karg. – Publikowanie w topowych czasopismach wysoko punktowanych jest dużo trudniejsze. Czasami trzeba na to czekać rok, a nawet dwa lata zanim artykuł się tam ukaże. Polski system ewaluacji zdobywania punktów powinien jednak sprzyjać nagradzaniu tych którzy rzeczywiście w tych topowych i prestiżowych czasopismach publikują, a nie tych którzy szukają drogi na skróty. Ten niedoskonały model skłania badaczy do określonych zachowań, ale w naszej ocenie powinien ulec zmianie.

– Przy nowej ewaluacji MEiN powinno przyjrzeć się nieetycznym praktykom i uwzględnić nasze zastrzeżenia – podsumowuje prof. Arkadiusz Żukowski. -Chcemy też przygotować poradnik Dobrych Praktyk Publikacyjnych, żeby przestrzec środowisko przed „drapieżnymi” czasopismami i  unikać zamieszczania w nich naukowych artykułów. Uznajemy za bardzo niepokojące to, że tytuły czasopism oraz nazwy wydawców podejrzanych o nieetyczne praktyki można znaleźć w najważniejszych bazach danych z których korzystają nie tylko instytucje naukowe, ale również organy administracji rządowej.

Uczestnicy Kongresu zwracali uwagę na potrzebę upowszechniania dorobku naukowego w periodykach dziedzinowych, a nie w wydawnictwach odległych od ich dyscyplin. Kontrowersje budzi też konieczność publikowania po angielsku artykułów dotyczących nauk humanistycznych, społecznych, prawnych czy językoznawstwa. Nawet tłumacze mają z tym wielki problem, żeby znaleźć odpowiedniki niektórych określeń po angielsku. – Być może te wysoko punktowane czasopisma powinny mieć obowiązek dwujęzycznego publikowania – zastanawiała się prof. dr hab. Katarzyna Wojan z Polskiego Towarzystwa Językoznawczego.

– Nasz język ojczysty nie może zniknąć z mapy języków świata. Kilkadziesiąt pokoleń walczyło o to, żeby przetrwał zabory i inne trudne momenty w historii i teraz nagle my naukowcy mówimy publikowanie w języku polskim jest nic nie warte. Jako humanistka nie mogę się z tym absolutnie zgodzić – dodała.

W podobnym tonie wypowiadał się prof. dr hab. Andrzej Kulczyński z Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. – Jeżeli nie będziemy publikować w języku polskim to spowodujemy, że naród będzie pozbawiony dostępu do wiedzy i postępów nauki. Utracimy komunikatywność ze społeczeństwem i przemysłem. Nikt na tym nie zyska, natomiast wszyscy możemy stracić. Model oceny dorobku naukowego nie może polegać na zdobywania punktów, ale na rzetelnej ocenie merytorycznej dokonań uczonych, jakości prowadzonych badań i dzieleniu się tą wiedzą przede wszystkim z własnym społeczeństwem.

Jolanta Czuda