Po bardzo kapryśnej pod względem pogody wiośnie, jak mało kiedy byliśmy w tym roku stęsknieni za latem. W tej porze roku wszyscy oczekujemy więcej pogodnych nie tylko dni, a zwłaszcza miłośnicy nocnego nieba liczą również na bezchmurne noce. Wydaje się, że najczęściej lato kojarzy się nam nie tylko z najcieplejszymi, ale również najdłuższymi w roku dniami. Nic bardziej mylnego, bo przecież wraz z początkiem astronomicznego lata, które w tym roku rozpoczęło się na naszej półkuli 21 czerwca, kończy się okres wydłużania dni i skracania nocy, a rozpoczyna, z początku powolny, z czasem coraz bardziej przyspieszający, odwrotny proces.
Tu pora również przypomnieć, że każdego roku w pierwszych dniach lipca, poruszającc się po orbicie o kształcie elipsy, Ziemia przechodzi przez najbardziej oddalony od naszej Dziennej Gwiazdy punkt odsłoneczny, czyli aphelium. W tym rejonie swej orbity porusza się ona najwolniej, dzięki czemu lato jest u nas najdłuższą porą roku, o około 4,5 doby dłuższą od tej z kolei najkrótszej – zimy. To oczywiście plus, ale przebywając o 5 mln km dalej niż podczas przypadającego zimą w pierwszych dniach stycznia peryhelium (punktu przysłonecznego) Ziemia jest nieco słabiej ogrzewana – to jednak chyba również plus, bo na północnej półkuli naszej planety w pewnym stopniu łagodzi zarówno letnie upały, jak i zimowe chłody.
Dla profesjonalnych astronomów, jak i amatorów, ważniejszym jest jednak zarówno to, co czeka nas tego lata na nocnym niebie. Na dodatek obserwacje wielu zjawisk ograniczają, zwłaszcza w pierwszym miesiącu lata, wciąż dość krótkie i na dodatek nie do końca ciemne noce. Do połowy lipca na południu Polski, a do pierwszych dni sierpnia na krańcach północnych, nawet o północy Słońce nie zagłębia się na 18° pod horyzont, wystarczająco, by ostatnie rozproszone w ziemskiej atmosferze jego promienie nie rozjaśniały w zauważalny sposób nieba, utrudniając dostrzeżenie słabszych planet i gwiazd, a zwłaszcza obiektów mgławicowych.
Pośród cyklicznie powtarzających się zjawisk, często na uwagę zasługują koniunkcje Księżyca z planetami. Z powodu charakterystycznego rozkładu planet na niebie, od wielu już miesięcy te spotkania występują seriami w ciągu kilkunastu dni. Po kończącej się w drugim dniu lata spotkaniami Księżyca z Wenus i Marsem, czerwcowej serii, kolejna seria koniunkcji z każdą z 7 widocznych na niebie planet trwa 2 tygodnie, od 7 do 21 lipca, następna 16 dni, od 3 do 19 sierpnia, a ostatnia letnia 15 dni, od 1 do 16 września. Pośród tych w sumie 23 letnich koniunkcji Księżyca z planetami większość przypada za dnia lub pod horyzontem, a tylko trzy w dostępnych obserwacjom, choć niełatwych warunkach. Niespełna godzinę po północy z 4 na 5 sierpnia, z oświetloną w 85% tarczą, ponad południowo-zachodnim horyzontem Księżyc zbliża się od północy na 2,6° do Neptuna. Oczywiście, niewidocznego bez użycia przynajmniej dobrej lornetki Neptuna, w pobliżu tak jasnego Księżyca, nie będzie łatwo dostrzec. Znacznie dogodniejsze będą warunki obserwacji dokładnie 4 doby później, koniunkcji już tylko 44-procentowego Księżyca z 6-krotnie jaśniejszym Uranem. Podczas kolejnej koniunkcji, 30 sierpnia 1,5 h przed północą, nasz naturalny satelita spotka się z dość jasnym, ale niełatwym do dostrzeżenia Saturnem (foto: NASA), bo tej nocy Księżyc błyszczeć będzie całą swą tarczą podczas tzw. superpełni, zbiegającego się w czasie z pełnią, drugiego w tym roku (po styczniowym) najbliższego perygeum. Szkoda, że niedostępną u nas do obserwacji będzie 16 września 2 h przed północą, bardzo bliska koniunkcja Księżyca z Marsem, skutkująca nawet kilkunastominutowym zakryciem Czerwonej Planety.
Nie mamy też tego lata szczęścia do wzajemnych koniunkcji planet. Jedyną będzie 27 lipca pod koniec dnia, koniunkcja dość jasnego Merkurego z prawie 60-krotnie jaśniejszą Wenus. W przeciwieństwie do Księżyca, wzajemne położenie poruszających się na niebie planet, po kilku godzinach nie ulega zauważalnej zmianie. Tym razem jednak Merkury zachodzi wraz z końcem zmierzchu, ale Wenus zaledwie kilkanaście minut po zachodzie Słońca i mimo jej największej wśród planet jasności, mało prawdopodobne jest, by udało się dostrzec ją na krawędzi horyzontu, 5° poniżej Merkurego.
Jeśli chodzi o możliwości obserwacji planet, to – zaczynając od Merkurego – jako najbliższy Słońcu, tego lata osiąga maksimum wieczornej widoczności w połowie lipca, dzięki dość dużej wtedy jasności widoczny nawet do blisko 1 h po zachodzie Słońca, zaś dwukrotnie dłużej, równie jasny może być obserwowany na porannym niebie na przełomie lata i jesieni. Wenus, praktycznie widoczna przez niemal całe lato, z początku do około 2 h wieczorem, na przełomie lipca i sierpnia znika z wieczornego nieba, by już 3 tygodnie później zabłysnąć na porannym, pod koniec lata widoczna już przez ponad 3 h. Mars, przez całe lato widoczny w pierwszej połowie nocy, jednak z początku zachodzący około 2 h po zmierzchu, pod koniec już z końcem cywilnego zmierzchu. Przez przynajmniej połowę nocy możemy podziwiać coraz wcześniej wschodzącego Jowisza, a dzięki opozycji 27 sierpnia, na przełomie sierpnia i września przez niemal całą noc dostrzegalny jest Saturn bliski maksimum swej jasności.
Z innych zjawisk nie zapominajmy o przypadającym corocznie około 13 sierpnia maksimum meteorów, najbardziej chyba znanego roju – Perseidów.
Bliżej zainteresowanych tą tematyką, zapraszam do Gwiaździarni Pana Jana, cotygodniowego serwisu astronomicznego, dostępnego przez całą dobę pod adresem: www.radio.katowice.pl/gwiazdziarnia.
Jan Desselberger