Po latach powracamy do publikacji głosów Czytelników, często dyskusyjnych, ale nurtujących środowisko.
Nie mam nadziei, że mój głos coś zmieni, ale może ktoś bardziej znaczący podejmie temat w celu poprawy sytuacji. Chodzi o państwowe programy wspierające innowacyjność polskiej gospodarki, adresowane do nauki i przedsiębiorców; w moim przypadku chodzi o sektor MŚP. Od kilku lat sytuacja uległa pogorszeniu w zakresie współpracy z instytucjami finansującymi, ale ostatnio mamy stan zapaści. Centralne instytucje finansujące mają do wydania duże środki rzędu kilku miliardów, więc nic dziwnego, że stały się przedmiotem zainteresowania polityków.
Poprzednia instytucja finansująca projekty badawczo-rozwojowe – NCBR, przejęta przez polityków PIS zakończyła dystrybucję środków w atmosferze skandalu związanego z ujawnieniem spektakularnych przekrętów. Zorganizowaniem kolejnych konkursów na innowacje zajęła się teraz PARP, która w 2023 r. ogłosiła nabory dla kilku projektów, z których najbardziej promowany jest SMART FENG (Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki), z funduszem do 2027 r. ok 20 mld PLN. Jednakże liczne nadużycia, a wśród nich skok polityków na kasę doprowadziło do dymisji zarządu PARP w styczniu 2024 przez nowego Ministra Gospodarki. W efekcie zmian kadrowych w jednostce powstały znaczne opóźnienia w rozpatrywaniu wniosków. Na stronie PARP wisi komunikat, w którym czytamy m.in.: realizujemy obecnie proces zmierzający do udzielenia dofinansowania dla projektów ocenionych pozytywnie w pierwszym naborze „Ścieżka SMART”, który prowadzony był od 21 lutego do 9 maja 2023 r.
Jeśli mój wniosek złożony w listopadzie ub. roku zostanie rozpatrzony w pierwszej połowie obecnego, uznam to za sukces. Nie lepiej jest w przypadku projektów lokalnych. Przykładowo, dokumenty umożliwiające złożenie wniosku do programu 1.12 w Małopolsce zostały opublikowane w dniu rozpoczęcia naboru. Biorąc pod uwagę, że przygotowanie wniosku to ok. 2-4 tygodnie, efektywnie skraca to okres naboru i może budzić podejrzenia, że krewni i znajomi królika mieli te dokumenty wcześniej. Oddzielną sprawą są eksperci instytucji finansującej, którzy oceniają wniosek. Obecnie konfrontacja z Wnioskodawcą w II etapie ma formę tzw. panelu ekspertów, w czasie którego po krótkiej prezentacji tez wniosku przez Wnioskodawcę, eksperci zadają pytania. Teoretycznie ma to sens. Co jednak zrobić, gdy pytania eksperta świadczą o kompletnym niezrozumieniu wniosku? (zakładam, że tezy wniosku są poprawnie zdefiniowane przez Wnioskodawcę).
Problem w tym, że przedstawiciele Wnioskodawcy występują z imienia i nazwiska, legitymują się udokumentowanym dorobkiem potwierdzonym publikacjami i osiągnięciami. Ekspert jest natomiast anonimowy, a jego decyzja stanowi o losach wniosku i jest w praktyce ostateczna. W jednym z paneli występowałem ze strony Wnioskodawcy jako ekspert BIM (Building Information Modeling, pierwsza polska monografia i kilkadziesiąt publikacji plus sukces rynkowy), w zakresie eksperta od Sztucznej Inteligencji towarzyszył nam profesor z wieloma publikacjami międzynarodowymi, w zakresie ekonomiki w budownictwie – rzeczoznawca Stow. Kosztorysantów Polskich. Rozmowa z ekspertem oceniającym meritum, szybko uświadomiła, że występuje kompletny brak zrozumienia opisu wniosku nawet na poziomie terminologii. W tej sytuacji Wnioskodawca próbuje grzecznie (chociaż w środku się gotuje) naprowadzić „eksperta” na właściwy trop, ale po kilku próbach poddaje się i wie, że poległ przynajmniej u tego eksperta.
Wnioskodawca na etapie panelu nie zna ekspertów, co jest zasadne, aby nie mógł wpływać na ich opinie, ale instytucja finansująca winna zadbać, aby eksperci mieli odpowiednie kompetencje. Jeśli eksperci i ich kompetencje są nieznane Wnioskodawcy, a przebieg panelu budzi uzasadnione wątpliwości co do profesjonalizmu oceniających, ocena przypomina sąd kapturowy. Protest jest także iluzją, w naszym przypadku był rozpatrzony przez tych samych ekspertów, wiadomo z jakim skutkiem. Żeby była jasność – jeśli ocenia nas autorytet w danej sprawie, nie można mieć zastrzeżeń. Ja przyjmuję jego opinię i staram się z niej skorzystać do poprawy wniosku. W naszym przypadku sytuacja drastycznie odbiegała od tej zasady.
Sfrustrowany całym procesem skontaktowałem się z kilkoma Wnioskodawcami, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Wszyscy mieli podobne uwagi co do jakości ekspertów i poczucie niesprawiedliwości wynikłej z niedostatecznej rzetelności konkursu. Nie mam tu gotowego rozwiązania. Być może należałoby rozważyć możliwość podania do wiadomości Wnioskodawcy przynajmniej kwalifikacji ekspertów (bez podania ich nazwisk i miejsc pracy), aby wykluczyć sytuacje skrajnej rozbieżności kwalifikacji ekspertów z tematyką wniosku. Jest jeszcze wiele innych szczegółowych spraw, np. zbytnia złożoność treści wniosków, co powoduje w praktyce możliwość różnych interpretacji zapisów i jest źródłem utrzymania wokół projektów setek firm doradczych, co powoduje wzrost kosztów dystrybucji środków pomocowych.
Przedsiębiorcy chcą inwestować w nowe technologie i w większości wykorzystują tu środki własne. Lecz do realizacji prac badawczo-rozwojowych, gdy angażowane są do współpracy jednostki naukowe, konieczne jest skorzystanie z dofinansowania zewnętrznego. W trwającej obecnie przebudowie naszego państwa powinna być także poprawiona sfera dystrybucji środków stymulujących innowacje polskich przedsiębiorstw. Środki są znaczne i wymagają rzetelnego ich podziału.
Andrzej Tomana, Datacomp