Unikatowe urządzenia do bezinwazyjnej diagnostyki medycznej i laboratoryjnej, wykorzystujące techniki foto-optyczne, budzą uznanie świata. Są łatwiejsze w obsłudze oraz znacznie szybsze i skuteczniejsze w przeprowadzanych pomiarach. Technologicznego przełomu w branży MedTech, dokonała firma MediSensonic S.A. Rozwiązaniami opracowanymi w spółce przez wybitnych, polskich twórców techniki, interesują się największe koncerny krajowe i zagraniczne, z którymi negocjacje prowadzi Grzegorz Stachacz, Chief Operationals Officer i dyrektor Rady Doradczej.
– Wyjątkowość tych technologii ułatwia negocjacje z zagranicznymi partnerami?
– Przyciąga uwagę kontrahentów z wielu krajów świata i budzi zdumienie, że nikt wcześniej nie wpadł na pomysł zastosowania takiej technologii w medycynie. Zwłaszcza jeśli chodzi o MPVT – urządzenie do badania przepływu krwi w miazdze zębów, które wykorzystuje do tego technologię mikrofal. MediSensonic tworzy pierwsze tego typu urządzenie na świecie. Ta technika jest przede wszystkim całkowicie bezinwazyjna i znacznie bardziej precyzyjna w porównaniu z obecnie stosowaną technologią laserową czy rentgenowską, stąd też takie zainteresowanie. Podobnie jak DAOS-pierwszy na świecie całkowicie automatyczny skaner do obrazowania jamy ustnej. Do przełomowych technologii należy też sensoryczny materac do kontrolowania bezdechu sennego SOREST, ciśnieniomierz do stałego i bezinwazyjnego pomiaru ciśnienia bez potrzeby użycia pompowanego mankietu i bezinwazyjny glukometr. Prototypowymi produktami spółki MediSensonic coraz bardziej interesują się zagraniczni partnerzy. Prowadzimy teraz intensywne rozmowy z przedstawicielami największych, topowych koncernów z krajów azjatyckich, Unii Europejskiej, a także ze Stanów Zjednoczonych. Do MediSensonic zgłaszają się zarówno dystrybutorzy, jak i firmy, które chcą konsolidować rynek stomatologiczny lub są zainteresowane nabyciem licencji naszych produktów. Wśród tych kontrahentów nie brakuje też potencjalnych nowych inwestorów.
– Na jakiej formie współpracy z partnerami zagranicznymi najbardziej zależy spółce?
– W docelowym modelu działalności MediSensonic, chcielibyśmy skomercjalizować nasze know-how, jednemu inwestorowi lub grupie inwestorów, żeby oni zajęli się produkcją wyrobów. Chcemy dalej rozwijać technologie a później oferować je kontrahentom. Jednakże, jesteśmy otwarci na różne modele komercjalizacji. Nie zamykamy się też na sprzedaż licencji lub na propozycje wspólnie wypracowanych działań w modelu biznesowym. Wszystko zależy od tego, kiedy kontrahenci będę chcieli przystąpić do transakcji lub wejść w relacje biznesowe. Trzy produkty będą gotowe do wprowadzenia na rynek jeszcze w tym roku. Kończy się już faza badań klinicznych, poprzedzających proces rejestracyjny. Jako pierwszy na rynku pojawi się materac SOREST do diagnozowania bezdechu sennego. Czekamy na dostawę próbnej partii, którą przekażemy do testowania w wybranym ośrodku klinicznym.
– MediSensonic zamierza wejść najpierw na NewConect, a potem przystąpić do ekspansji na światowe rynki?
– Możemy to robić równolegle. Jesteśmy już prawie gotowi, do wejścia na rynek NewConnect. Ostateczny termin naszego debiutu emisji zależny jest od decyzji GPW. Zamierzamy pozyskać dodatkowy kapitał wśród potencjalnych partnerów na dalszy rozwój. Wartość naszej spółki przekracza już 40 mln zł, ale po wejściu na NewConnect z pewnością jeszcze wzrośnie. Zaufanie do MediSensonic jest z każdym rokiem coraz większe, dlatego spółka, która jest na rynku dopiero od kilku lat, ma naprawdę wspaniałe perspektywy. Każdy z naszych produktów ma w sobie ogromny potencjał diagnostyczny do globalnego zastosowania. Bez względu na odmienności regulacyjne, kulturowe czy społeczne. To jest niezwykle ważna zaleta, która otwiera nam drogę do wejścia na wszystkie rynki na świecie.
– Prowadzenie rozmów z kontrahentami zagranicznymi różni się w zależności od specyfiki danego kraju?
– Oczywiście. Każdy kraj ma swój własny system opieki zdrowotnej i odmienne wymagania związane z zaopatrywaniem w urządzenia medyczne. Najłatwiej jest nam negocjować z przedstawicielami Wspólnoty Europejskiej, bo mamy te same regulacje. Wiemy jakie są zasady wprowadzania na rynek wyrobów medycznych czy laboratoryjnych. Stany Zjednoczone czy kraje azjatyckie mają inne przepisy i procedury, dlatego konieczna jest dobra znajomość tej specyfiki. Bez profesjonalnego przygotowania i dogłębnej wiedzy dotyczącej danego rynku, można narazić się na duże ryzyko. Do tego potrzebne są nie tylko wiedza i doświadczenie, ale także wysoko rozwinięte umiejętności komunikacyjne, które pozwolą na prowadzenie rozmów zarówno np. z Hiszpanem, czy Anglikiem. Przeprowadziłem w życiu już wiele podobnych negocjacji, dlatego jestem świadomy tych uwarunkowań.
– Jak trafił Pan do MediSensonic?
– Do firmy przyciągnęła mnie planowana przez prezesa spółki Roberta Gromadę ekspansja na światowe rynki. Jest mi to bardzo bliskie, zajmuję się zagranicznymi relacjami inwestorskimi od wielu lat. Swoje doświadczenie zdobywałem m.in. w Ministerstwie Zdrowia i w największych firmach branżowych z obszaru ochrony zdrowia. Zajmowałem się wdrażaniem strategii biznesowej, wizerunkowej i komunikacyjnej, relacjami z otoczeniem branżowym i środowiskiem akademickim. Poznałem ten obszar z wielu perspektyw – medyka, którym także jestem, podmiotu leczniczego, regulatora centralnego, resortu zdrowia i dużego biznesu. Dlatego też, jestem przekonany, że moje doświadczenie będzie bardzo pomocne w ekspansji produktów MediSensonic na światowe rynki. Bardzo się cieszę, że związałem się z firmą, tworzącą tak przełomowe technologie w branży MedTech, które budzą uznanie świata.
Rozmawiała Jolanta Czudak