Zapewne wielu z nas zwiedzając obiekty historyczne zwróciło uwagę na wyposażenie pochodzące z poprzednich stuleci. Szczególną uwagę zwraca nie tylko estetyka i kunszt ich wykonania i ale też trwałość tych wyrobów, które przetrwały tak wiele lat i nadal prezentują się imponująco. Jest to przeciwieństwo tego, co nas współcześnie otacza, a co jest wynikiem masowej produkcji wyrobów, w dużej mierze z tworzyw sztucznych. Historia tworzyw sztucznych jest stosunkowo krótka, pierwsze próby stworzenia sztucznych materiałów datują się na połowę XIX wieku, ale całkowicie sztuczne tworzywo – bakelit powstało w 1907 r. Jednak umasowienie produkcji wyrobów z plastiku nastąpiło po II wojnie światowej. Globalna produkcja tworzyw sztucznych w 2021 r. wyniosła już ponad 370 mln ton. W ostatnim czasie, ze względu na rosnące zainteresowanie kwestiami środowiskowymi, tworzywa sztuczne cieszą się złą sławą. Ale czy słusznie? Owszem, ich obecność jest powszechna, służą np. do wytworzenia przedmiotów codziennego użytku lub ubrań, czasem o niskiej trwałości lub wręcz jednorazowych, które trafiają w ogromnych ilościach na wysypiska. Ale jak wyglądałoby nasze życie bez nich? Tworzywa sztuczne dały ludzkości możliwość wytwarzania produktów niedrogich i na masową skalę, przez to dostępnych dla większości z nas. Tworzywa sztuczne mają wiele zalet: niską gęstość, łatwość formowania, brak korozji. Nic dziwnego, że stały się atrakcyjną alternatywą naturalnie występujących materiałów, również w zastosowaniach przemysłowych. Ich obecność sprzyja postępowi technicznemu i cywilizacyjnemu. Czy możliwa byłaby masowa produkcja smartfonów, komputerów, laptopów, sprzętu AGD, gdyby nie tworzywa sztuczne.
Masowa produkcja i masowa konsumpcja to znaki naszych czasów, m.in. dzięki wynalezieniu tworzyw sztucznych.Jak twierdziprof. Jan Zalasiewicz, geolog i emerytowany profesor Uniwersytetu w Leicester, po naszej epoce pozostaną beton i mikroplastik. Przetrwają też plomby, metalowe i plastikowe implanty oraz ubrania z tworzyw sztucznych.
Tworzywa bowiem jako materiał rozkładają się wolno, znacznie wolniej niż np. bawełna czy wełna. Produkuje się już, co prawda tworzywa biodegradowalne, ale są one droższe od tradycyjnych i do rozkładu wymagają zaistnienia odpowiednich warunków środowiskowych.
Co więc nam pozostaje? Recykling i gospodarka obiegu zamkniętego?
Ale i tu powstają problemy. Ostatnio popularne stało się produkowanie ubrań z poliestru z recyklingu (rPET). Wydawać by się mogło, że jest świetne rozwiązanie. Wykorzystujemy bowiem odpady pochodzące z plastikowych butelek, które nie ulegają biodegradacji. Jednak rozwiązanie to ma wiele wad. Poliester z recyklingu nie nadaje się już do ponownego recyklingu. Tak powstałą tkaninę przed farbowaniem należy wybielić przy użyciu toksycznych wybielaczy, jest też źródłem mikroplastiku, tak jak każdy poliester. Mimo że rPET zużywa przy produkcji około 60% mniej energii niż zwykły poliester, to w dalszym ciągu wymaga zdecydowanie więcej energii i użycia środków chemicznych niż produkcja materiałów organicznych, które w dodatku są znacznie zdrowsze i przyjemniejsze w noszeniu.
Wydaje się więc, że rozwiązanie problemu „plastikowych śmieci” będzie wymagało innowacyjnego podejścia i wdrażania nowych technologii, takich jak np. recykling enzymatyczny. Nie zaszkodziłaby też zmiana nawyków konsumpcyjnych, tak aby ograniczyć ilość nikomu niepotrzebnych i kłopotliwych odpadów.
Martyna Jachimowicz