Zajmuję się zagadnieniami emisji spalinowych i ochrony powietrza. Ostatni kryzys energetyczny spowodował niestety, że zaczęto wracać do wykorzystania węgla i drewna w gospodarstwach domowych. W energetyce zawodowej proces odchodzenia od paliw stałych został rozpoczęty. Energetyka ta nie jest dominującym źródłem emisji szkodliwych dla człowieka, a więc jej sprawność energetyczna czy oszczędności nie są akurat tematem w moich badaniach. W Polsce problemem jest spalanie w gospodarstwach domowych i transporcie drogowym. Ciągle ponad 50% gospodarstw ogrzewa się spalając węgiel, a kilkaset tysięcy spala drewno czy inną biomasę, w urządzeniach niskosprawnych. To ponad 50% całkowitej emisji pyłów. Na naszej uczelni są próby opracowania instalacji dla kotłów domowych do oczyszczania spalin. To jest logistyczne trudne, bo w Polsce jest ok 3 mln kotłów węglowych. Bardziej realne są zmiany administracyjne, polityki energetycznej aniżeli zmiany technologiczne. Zamiast walczyć ze spalaniem śmieci powinniśmy w ogóle odejść od paliw kopalnych. Należałoby zidentyfikować te instalacje, które da się stosunkowo niskim kosztem zamienić na mniej emisyjne. Można stosować filtry, nasadki kominowe, paliwo bezdymne usprawniające spalanie czy inne metody uniwersalne dla różnych paliw. Ogniwem pośrednim może być gaz ziemny czy też wodór. Jeżeli budynek znajduje się w centrum miasta, łatwej o dostęp do alternatywnych sposobów ogrzewania. Do końca obecnej dekady w gospodarstwach domowych w miastach spalanie węgla nie będzie możliwe, natomiast na terenach pozamiejskich ten cel ma być osiągnięty przed 2040 r. W Warszawie jest kilkanaście tys. budynków z kotłami węglowymi, ale w porównaniu z innymi miastami udział procentowy jest niewielki. Oczywiście dochodzą emisje licznych mniejszych miejscowości wokół. W Krakowie, zanim wprowadzono przepisy zabraniające stosowania paliw stałych było ok. 30 tys. takich budynków. W ciągu kilku lat ograniczono tam liczbę palenisk węglowych o ponad 90%. Ale okoliczne miejscowości ulokowane wyżej ciągle emitują pyły.