Sektor kosmiczny w ujęciu globalnym rośnie jak na drożdżach. W niektórych niszach technologicznych – jak małe satelity do 200 kg – osiąga wzrosty rzędu 20-25 proc. rok do roku. „To szansa dla firm z Polski, aby dostarczać poważne systemy np. do misji kosmicznych ESA, ale też dla wojska i administracji” – mówi Grzegorz Brona z Creotech Instruments S.A.
Teraźniejszość i przyszłość polskiego sektora kosmicznego była tematem debaty podczas drugiego dnia XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Polski sektor kosmiczny rozwija się od 2012 r., gdy Polska przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Podjęta w tym roku decyzja o 10-krotnym wzroście składki płaconej przez Polskę do ESA sprawia, że krajowy sektor kosmiczny ma szansę wzrosnąć skokowo, ponieważ składka wraca do Polski, zasilając nasz przemysł.
– Przez wiele lat był to wzrost organiczny zasilany >>kroplówką<< z ESA. Jednak dzięki naszym cechom narodowym: ułańskiej fantazji, ale też uporowi, udało nam się dotrzeć do momentu, gdy posiadamy własne produkty i własne duże systemy kosmiczne, które możemy zaproponować w Polsce i za granicą, m.in. ESA – zaznaczył Grzegorz Brona, prezes zarządu Creotech Instruments S.A., producenta polskiego satelity Eagle Eye.
Paweł Wojtkiewicz, prezes zarządu Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego potwierdził, że bez uporu i fantazji, a także odwagi charakteryzującej polski sektor kosmiczny, nie byłby możliwy rozwój firm, które przystąpiły do konkurencji z europejskimi gigantami z 50-letnim doświadczeniem w tej branży.
–Zwiększenie składki do ESA pozwoliło polskiemu sektorowi kosmicznemu uplasować się w pierwszej dziesiątce w Europie. Klienci polskich firm są obecnie głównie w UE, a kilkadziesiąt bardzo ciekawych kontraktów daje perspektywę na najbliższe kilka lat. Jednak sektor jest globalny, a jego potencjał ogromny – wskazał Paweł Wojtkiewicz.
W opinii Grzegorza Brony najważniejszą zasada w poważnym przemyśle kosmicznym, który chce dostarczać rozwiązań agencjom kosmicznym czy własnemu państwu w ramach zamówień cywilnych i wojskowych, jest trzymanie się odpowiedniego poziomu jakości.
–Jeżeli coś trafia w przestrzeń kosmiczną, to nie ma opcji, żeby to się zepsuło, bo nie ma tego jak naprawić zdalnie. Dlatego w ramach współpracy z ESA wypracowaliśmy system jakości, który jest na znacznie wyższym poziomie niż to, co dostarcza się do przemysłu lotniczego – podkreślił prezes Creotech.
80 proc. 200 kg satelity Eagle Eye, który w lipcu 24 poleci w przestrzeń kosmiczną w ramach misji testowej ESA, jest wytwarzane w Polsce, w znacznej części przez Creotech Instruments S.A. Grzegorz Brona wyjaśnił, że ważne jest budowanie ekosystemu, gdzie firmy, organizacje i uczelnie współpracują ze sobą, osiągając wzajemne korzyści.
–W tej misji testujemy także kilkudziesięciu naszych partnerów i kooperantów działających na terenie Polski i oni również mają możliwość przetestowania własnych produktów kosmicznych, które będą nam dostarczać w ramach zbudowanego ekosystemu, ale też będą dostarczać odbiorcom działającym w innych krajach lub na poziomie globalnym – zaznaczył prezes Creotech.
Łukasz Wiśniewski, współzałożyciel spółki Astronika, której produkty biorą udział w czterech misjach kosmicznych, potwierdza, że dostanie się na orbitę to długa droga i nie można jej pokonać na skróty.
– Nasza strategia zakłada, że widzimy niszę, którą staramy się wypełnić, wpasować się we wszystkie segmenty. Dlatego realizujemy zlecenia od podstaw, budujemy kolejne cegiełki produktów – powiedział.
W opinii Michała Wiercińskiego, wiceprezesa Polskiej Agencji Kosmicznej, rozwiązania mikrosatelitarne to trend globalny z ogromnym potencjałem – także w przypadku zamówień ze strony wojska czy administracji.
– Realne szanse na zamówienia pojawiają się np. ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej, które przez wiele lat pracowało nad uruchomieniem programu rozpoznania z wykorzystaniem mikrosatelitów, wykonujących zdjęcia w rozdzielczości 1 metra – wskazał Michał Wierciński.
W opinii Piotra Zabadały, zastępcy dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, a od 2020 r. przewodniczącego Delegacji Polskiej do ESA, pieniądze na rozwój polskiego sektora kosmicznego nie stanowią już dzisiaj problemu, problemem natomiast jest ich mądre wydatkowanie.
– Sektor potrzebuje nie tylko inżynierów, ale też medyków, biologów – dzisiaj praktycznie każde wyksztalcenie może być przejęte przez sektor kosmiczny. Stąd bardzo interesujący jest dwuletni program stażowy, który oferuje ESA – wskazał Piotr Zabadała.
XVI Europejski Kongres Gospodarczy odbył się w dniach 7-9 maja w Katowicach.
Źródło informacji: PAP MediaRoom