Czy człowiek może żyć pod wodą? To zagadnienie jest oczywiście skrótem myślowym, syntetyzacją ogólnego problemu, jaki nauka i technika światowa podejmuje coraz intensywniej. Jeżeli się zgodzimy, że poziom mórz w niedalekiej przyszłości bardzo znacznie się podniesie, to nasza cywilizacja musi się coraz ściślej zaprzyjaźniać z wodami. Obecne trendy ekologiczne – do przerwania ingerencji w naturalny stan wód, zwłaszcza śródlądowych będą – pod wpływem realnych konieczności ustępowały gospodarce wodnej i aquakulturze. Naiwna wytyczna „pozostawiania wód w stanie dzikim” nie da się utrzymać.
Początkowe pytanie jest trudne: zdaniem fachowców, jakimi niewątpliwie są profesjonalni nurkowie, aby człowiek mógł oddychać pod wodą, musiałby posiadać zamiast płuc skrzela o powierzchni co najmniej kilku metrów kw. Tyle potrzeba, by wydzielić niezbędną do życia ilość tlenu z wody. Oczywiście to byłaby bezpośrednia metoda – naśladowanie organizmu ryby. Ale przecież technika postępuje i możemy sobie wyobrazić inne, mniej kłopotliwe metody separacji tlenu. Zanim je wynajdziemy, musimy się oswoić z nowym pojęciem w przestrzeni publicznej: aquatektura. Ma ono na razie różne znaczenia.
Jedna ze znanych firm z obszaru sanitarnej techniki instalacyjnej organizuje pod tą nazwą światowe warsztaty pod hasłami, takimi jak „Łazienka w dialogu kultur”, „Woda i architektura” itp. architekci klasyczni rozważają szansę szukania możliwych i relatywnie tanich miejsc do zabudowy pod domy jednorodzinne i osiedla na wodzie. Zaznaczają przy tym ostrożnie, że nie chodzi o naruszające ład w przyrodzie i owocujące powodziami zasypywanie i osuszanie terenów zalewowych. Wręcz odwrotnie: o wykorzystanie wody jako naturalnego obszaru budowy i posadowienia domów.
Jasne jest dla każdego, że architektura i urbanistyka „”wodnych” miast będzie inna niż zwykła. Zwłaszcza, że nie chodzi tu tylko o budowle nawodne, lecz także podwodne. To nie futurologia, takie obiekty już na świecie powstają, na razie jako ciekawostka turystyczna. O ile architektura “lądowa” rozwija się głównie pod wpływem czynników estetycznych i kulturowych, to o aquatekturze z całą pewnością zdecydują głównie czynniki techniczne. Komplikuje się statyka obiektu: obok siły ciążenia ziemskiego, dotąd kształtującej architekturę pojawia się siła wyporu. Znaczenia nabiera szczelność obiektu i odporność na ciśnienia zewnętrzne, problemy śluzowania itp. Za to tracą na znaczeniu siły parcia i ssania wiatru czy obciążenia śniegiem i zmiany temperatury. Środowisko wodne jest znacznie mniej zmienne w czasie niż naziemne. Obiekt zawieszony kilkanaście metrów pod powierzchnią wody jest niewrażliwy na wszelkie sztormy, huragany, przypływy i odpływy, osunięcia ziemi itp. Obiekt nawodny lub podwodny może łatwo zmieniać swoje położenie, a więc całe miasto może niejako wędrować po świecie.
Tak czy inaczej to nie są już futurologiczne fantazje, lecz realne i konieczne problemy do rozwiązania oraz podstawy planów inwestycyjnych, które już powstają. Niewątpliwie aquatektura zmieni cywilizację, gdyż zmieni pojęcia ludzi na temat przestrzeni, miejsca osiedlenia, trybu codziennych zajęć, komunikacji, struktur społecznych i zależności zawodowych. Być może doprowadzi to kiedyś do głębokich różnic, a nawet konfliktów między „ludźmi wód” i „ludźmi lądów”, tak jak w legendach greckich nt. Atlantydy i wojen z „ludami morza”. Tym się na razie nie musimy martwić. Lepiej zamiast o „ucieczce na wieś” pomyśleć o „ucieczce na wodę”.
Zygmunt Jazukiewicz