Proces TRL
Zainteresowani teorią wynalazczości musieli słyszeć o opisywanej tu metodyce TRIZ (Teorija Reszenija Inżynierskich Zadacz) Genricha Altszulera, sowieckiego fantasty, który był przekonany, że proces innowacyjny da się wepchnąć w ścisłe formuły, wygodne dla biurokracji przemysłowej. Równie dobrze mógłby opracować teorię tworzenia dzieł malarskich lub muzycznych. Prawdopodobnie Altszuler wyobrażał sobie pracę innowatora jako gorączkową gonitwę myśli, którą należało jakoś uporządkować. Powyższa uwaga zaczyna jednak tracić na aktualności, bo pojawia się sztuczna inteligencja, która z właściwą sobie szybkością przełknie TRIZ jako komponent jedynie słusznej metody natychmiastowego pokonania wszelkich kamieni milowych na drodze od danego pomysłu do przemysłu.
Nową, analogiczną koncepcją jest TRL (ang. Technology Readiness Level) – Poziomy Gotowości Technologicznej. Wyróżnia się aż 9 takich poziomów. Pierwszy to badania podstawowe, a więc naukowe. Następne trzy dotyczą badań technologicznych, kolejne cztery to etapy prowadzące do demonstracji produktu, wreszcie ostatni to etap komercjalizacji. Ulokowanie jakiegoś rozwiązania na danym poziomie daje informację, która może być przydatna dla potencjalnego inwestora (także gdy ubiegamy się o pieniądze z instytucji zewnętrznych na realizację projektu) lub nabywcy. Starając się o dofinansowanie na transfer technologii należy wykazać, na jakim poziomie się ona znajduje. Tego wymaga m.in. Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w przypadku, gdy celem jest uzyskanie finansowania ze środków Unii Europejskiej. Jak widać jest to praktyczna wskazówka dla inwestora, w przeciwieństwie do TRIZ, która jest tylko metodyką pracy nad wynalazkiem. Jednak TRL uświadamia twórców, że powinni zdefiniować stan i stopień zaawansowania swojej innowacji według określonego schematu, a więc również wyznacza ścieżkę postępowania. Zmusza do autorefleksji nad dalszymi losami wynalazku i jego szansą. Im wyższy jest poziom TRL, tym łatwiej uzyskać dofinansowanie, gdyż ryzyko dla inwestora jest mniejsze.
Zwraca uwagę spora liczba tych poziomów gotowości technologicznej. pozoru wydaje się, że wystarczą trzy: poziom teoretyczno-badawczy, poziom prototypu oraz poziom wdrożenia i komercjalizacji jako jeden etap gdyż seryjna produkcja ze względów oczywistych musi być połączona z komercjalizacją. Najlepszą gwarancją słuszności decyzji produkcyjnej są zamówienia odbiorców. Mnożenie poziomów gotowości ma sens taki, że zgodnie z zasadami semantyki – im więcej takich etapów, tym bardziej rozbudowana i szczegółowa musi być definicja danego poziomu (należy sprawdzić, czy rozwiązanie spełnia też warunki dla poziomów niższych). Oznacza to nieuchronną biurokratyzację procesu wdrożeniowego. Być może właśnie dlatego inwestycje w innowacje rodzące się w przemyśle i przez przemysł finansowane są w państwach wysoko rozwiniętych bardziej znaczące i powszechniejsze niż innowacje pochodzące z grantów państwowych.
Zygmunt Jazukiewicz