W Internecie od dawna trwa dość zabawny spór o to, czy należy używać terminu „lustro weneckie”, czy też „lustro fenickie”. Ani jedno, ani drugie nie jest właściwe. Lustro weneckie zawsze znaczyło: panoramiczne lustro kryształowe wysokiej jakości, zaopatrzone w bogato zdobioną ramę. W XVI w. w Wenecji wprawdzie sporządzano prymitywne pierwociny luster jednostronnie przepuszczalnych eksperymentując z chemikaliami, ale w tym czasie nie znano nawet sposobu produkcji płaskich tafli szklanych, które miałyby wystarczającą gładkość i rozmiar. „Fenickie” oznaczałoby, że Fenicja ma z tym coś wspólnego. Fenicjanie wprawdzie dokonali doniosłych wynalazków jak pismo alfabetyczne czy pieniądze, a nawet mydło i technologie odlewnicze, ale nie lustra jednostronnie przepuszczalne.
Autentyczne lustro „weneckie” zostało opatentowane w USA jako „Transparent mirror” dopiero na początku XX w. i odtąd służy do wielu celów, m.in. w nowoczesnych lustrzankach, przy podglądaniu przesłuchiwanych w aresztach, lub jako teleprompter, czyli „podpowiadacz” telewizyjny. Monitor „podpowiadacza” jest montowany poziomo przed obiektywem kamery, a wytwarzany przez niego obraz jest odbijany przez lustro transparentne, umieszczone skośnie na osi optycznej kamery. Spiker czyta tekst z promptera patrząc prosto w obiektyw, co sprawia wrażenie, jakby mówił „z głowy”.
To nie wszystko, bo z pojawieniem się sztucznej inteligencji już mowa jest o funkcji „prompt designer” lub „inżyniera prompterów”. Z lustrami to nie ma związku, lecz z podpowiadaniem. Otóż ten inżynier prompterowy to nowa specjalność polegająca na specyficznym kontakcie z AI. Taki specjalista musi dobrze znać sposób rozumowania sztucznego partnera oraz jego język. W związku z tym musi przede wszystkim panować nad własnym językiem stosując go ściśle według zasad gramatyki i słownictwa, bez naleciałości, elementów slangu czy nadmiernych kolokwializmów. Inaczej sztuczna inteligencja może dziwnie reagować lub popełniać groźne błędy. To tylko jeden z warunków sprawnego działania tego inżyniera.
Rzecz prosta, pierwsi zainteresowani tą specjalnością to animatorzy marketingu, reklamy, copywritingu czy public relations. Nie chcą płacić wygórowanych honorariów „żywym” artystom. Przewidują, że „inżynierowie prompterów” będą znacznie tańsi. Zauważmy, że o ile teleprompter jest elektroniczną pomocą dla człowieka, to „inżynier prompterów” – odwrotnie: jest to człowiek wspomagający elektronicznego twórcę, czyli jednostka o funkcji usługowej wobec sztucznej inteligencji, coś w rodzaju researchera wobec redaktora. Jak donosi prasa komputerowa, według raportu firmy analitycznej Netscope wykorzystanie AI w przedsiębiorstwach w ostatnim roku wzrosło o ponad 400%. Ponad 10% użytkowników z przedsiębiorstw różnych branż korzysta miesięcznie, z co najmniej jednej aplikacji generatywnej sztucznej inteligencji. Nie musi to dotyczyć państw najwyżej rozwiniętych, bo dostęp do takich aplikacji jest wszędzie, gdzie jest dostęp do Internetu. Ten wzrost będzie przyspieszał. Można mieć tylko nadzieję, że AI nie zdoła wyłączyć człowieka, zanim ten wyłączy AI.
Zygmunt Jazukiewicz