Miesięcznik Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT

30. edycja plebiscytu Złoty Inżynier
Baner poziomy

Ginące zawody (27): Od podkowy do kowalstwa architektonicznego

Czy wymieniając w kwietniu zimowe opony na letnie, przychodzi nam na myśl, że nasi prapradziadkowie dokonywali również podobnej operacji? Tylko nie dotyczyła kół pojazdów mechanicznych, ale końskich podków! Przed nadejściem lata zamieniano podkowy zimowe z hacelami (czes. –kolec), na podkowy o powierzchni gładkiej.

Od księcia do mnicha…

Wśród wielu profesji rękodzielniczych na równi z wiedzą i praktyką, wymaga się też od pracownika dużej wytrzymałości, zręczności i sprawności fizycznej.Warto przywołać ustalenia etymologii: kuć, kuję, kować, kowam. Prof. A. Brückner przypomina, że słowa te wywodzą się ze staro cerkiewno słowiańskiego: kową, kowali. Co oznaczało ongiś …kuć w mordę. Także litewskie kauti to właśnie:bić, czyli kuć,walczyć – kowa, a Kowno wywodzi się z kaunic (walka).

Kowale byli niezbędni nawet przy biciu monet, dopóty nie wyspecjalizowali się w tym fachu mincerze. A przez długie wieki kuźnia i młyn stanowiły centrum życia gospodarczego na wsi.

Obróbką żelaza w średniowieczu trudnili się głównie mnisi w warsztatach klasztornych, gdzie wykonywano żelazne drzwi i okucia skrzyń. Często już w gotyku żelazne okucia i antaby, czyli uchwyty umieszczane na bramach, drzwiach, skrzyniach, czy kufrach wyróżniały się stylizowaną formą (motywy roślinne i wizerunki maszkaron).

Kuj żelazo, póki gorące

Podkuwa się nie tylko konie, lecz m.in. muły, czy osły, ale właściwe podkuwnictwo datowane jest dopiero na VI w. n.e., wtedy zaczęto wykuwać żelazne sztaby stosowanie do kształtu kopyta. Wcześniej zakładano na nie …sandały, czy plecionki.

Wykonanie, dobór i założenie odpowiedniej podkowy, mającej chronić kopyta przed nadmiernym ścieraniem stało się ważną profesją. Końska podkowa stanowi jeden z istotnych symboli, trafiając do …heraldyki. Zawód kowala (kuźnika) kojarzy się nam właśnie z umiejętnością podkuwania koni, acz nie tylko do tego się ogranicza.

Podstawowe narzędzia w kowalstwie (kuźnictwie) służą bezpośrednio do nadawania żądanego kształtu i wymiaru przedmiotom kutym. A same narzędzia dzielimy na podstawowe służące do kucia ręcznego, czyli tzw. swobodnego, pomocnicze: do przesuwania, obracania i trzymania oraz miernicze.

Tradycyjna kuźnia jest wyposażona w miech kowalski, kowadło, młoty, zestaw młotków, przecinaków potrzebnych do cięcia na zimno i gorąco obrabianego materiału oraz podcinek. Podcinkę montuje się w kwadratowym otworze kowadła. W celu odcięcia kawałka np. grubego prętu kładzie się go na ostrzu podcinki i uderza z wierzchu młotkiem. Spodek kowalski – osadzony w kwadratowym otworze kowadła – wraz z nadstawką wykorzystuje się do nadawania przedmiotom dokładnego kształtu (okrągłego, kwadratowego, sześciokątnego). Z kolei stożek kowalski jest nieodzowny w obróbce powierzchni pierścieni. Natomiast dziurownica jest płytą potrzebną do ręcznego przebijania otworów różnych kształtów oraz kucia za pomocą nadstawek, zaś gwoździownicę wykorzystuje się do odkuwania łbów gwoździ, nitów i śrub. Ponadto na wyposażeniu są m.in. gładziki do wygładzania odkutych płaskich powierzchni, a także żłobniki, którymi wygładza się zagłębienia zaokrąglone i miejsca przejść przekroju odkuwki z większego na mniejszy lub wykonuje się tzw. zgrubne wydłużanie przedmiotów kutych.

Siła gildi

Już w XIII w. w Polsce powstały w większych miastach cechy kowali. Kuli podkowy i gwoździe do nich (hufnale i hacele) wyrabiali ruszta, rożna, obręcze do beczek, narzędzia rolnicze: sierpy, lemiesze, kosy, zęby do bron, uchwyty do łuczywa. Wykonywali kute żelazne skrzynie i szkatuły. Do czasu powstania samodzielnego cechu ślusarzy kowale wytwarzali oprócz zawiasów, okuć do wozów i skrzyń, kołatek, czy antab, także zamki i klucze. W tych dwóch ostatnich wyrobach wkrótce wyspecjalizowali się niektórzy członkowie cechu, zwanych ślosarzami (ślosarstwo), dziś ślusarze (ślusarstwo). Dodajmy, że z biegiem czasu były to zamki często o dość skomplikowanej konstrukcji i zdobione je rytą dekoracją.

Kowal ksztaltuje… architekturę

Ruch budowlany widoczny na ziemiach polskich już w XVI w. i pomyślnie rozwijający się w Rzplitej w I poł. XVII w. stwarzał dla kowalstwa – także jako dziedziny rękodzieła artystycznego – bardzo korzystne warunki do  rozwoju. Licznie wznoszone świątynie, zamki, czy budynki miejskie wymagały korzystania z usług kowali wykonujących na wysokim technicznym i artystycznym poziomie wiele elementów architektury. Te oryginalne wytwory z żelaza, począwszy od bram i drzwi, przez balustrady, studnie i ich obudowy oraz kraty były bardzo często dużych rozmiarów.

Drzwi żelazne w dawnych wiekach cechowały się zdobieniami. W końcu średniowiecza na dekorację składały się płaskie sztaby ułożone w kratownice, później już romby wypełnione rozetami lub motywami heraldycznymi. Coraz częściej zamawiano też kraty. Początkowo wykonywane tradycyjną metodą z wykutych graniastych elementów, później pręty krat miały kształt okrągły. Był to efekt związany z upowszechnieniem w XVII w. techniki, polegająca na przewlekaniu na gorąco żelaznego pręta przez otwór, co dawało mu idealnie obły kształt. Kraty umieszczano nie tylko w oknach. Do kowali należało też przygotowanie nadświetla. Była to dekoracyjna krata w kształcie półkolistym, zwana też przeziernikiem, zamykająca przestrzeń nad bramą, czy drzwiami, Stosowana najczęściej w okazałych budowlach pałacowych, ale i też w mieszczańskich kamienicach już od XVII w. i już na trwale obecna w architekturze monumentalnej. I coraz częściej zaczęto też wykorzystywać kraty w kościołach. Swoistą cezurą dla polskiego kowalstwa artystycznego jest już w pełni renesansowa krata zamykająca górną partię portalu do Kaplicy Zygmuntowskiej, datowana na czwarte ćwierćwiecze XVI. Warto wymienić oryginalne w formie dwa zwieńczenia krat, ozdobione plastycznymi kwiatonami, z fasady kościoła konwentualnego Kamedułów na Bielanach w Krakowie, które wykonał …Mateusz Poznańczyk. Przykładów z tego miasta jest oczywiście więcej. I nic dziwnego, skoro do najważniejszych ośrodków polskiego kowalstwa artystycznego tamtego czasu zalicza się królewski Kraków. W 1653 r. figurowało w aktach kowalskiego cechu w królewskiego Krakowa 23 mistrzów, zaś na Kleparzu 11, na Kazimierzu i Stradomiu 5 ( dziś są to dzielnice Krakowa). A w pobliskiej Wieliczce zarejestrowanych było ich aż…16. Wiek XVI okazał się dla krakowskiego kowalstwa artystycznego okresem szczególnie pomyślnego rozwoju. Jednak też bardzo wysoki poziom reprezentowało kowalstwo artystyczne w Gdańsku, odznaczające się bardzo finezyjnym ukształtowaniem płaszczyzn (w spirale i wrzeciona) oraz wyciętymi ze złoconej blachy maszkaronami. Cenionym kowalem był Lennart Schult twórca m.in. krat z siedziby ratusza gdańskiego (ok.1600 r.), czy studni przy gdańskim Arsenale ( ok. 1604 r.). Wybitnym artystą był kowal z Reszla, Jan Schwartz (1691 – 1760) m.in. projektant i wykonawca kraty głównego portalu, tzw. Zielonej Bramy klasztoru w Św. Lipce oraz krat w katedrze we Fromborku.

Postępująca specjalizacja

Definitywnie kowale w końcu XVI w. oddzielili się od ślusarzy i zegarmistrzów oraz innych pracujących w metalu rzemieślników. Krakowscy kowale uzyskali od rady miejskiej 7 sierpnia 1592 r. potwierdzenie odrębnego statutu cechowego. Zawierał on wiele interesujących nas teraz informacji. Jako sztukę mistrzowską musiał czeladnik wykonać duża siekierę „leśną”, czyli przydatną dla drwala i tzw. „stelmachowską” , która posługiwałby się w pracy rzemieślnik wytwarzający pudła wozów konnych oraz oczywiście podkowę. Po uiszczeniu stosownych opłat na rzecz cechu nowy mistrz mógł już samodzielnie wykonywać pracę i przyjmować na naukę kowalczyków, czyli terminatorów i zatrudniać czeladników. Oprócz podkuwnictwa coraz częściej zlecano do wykonania kraty, okiennice i drzwi żelazne. Takie przedmioty próbowali wykonywać też nie zrzeszeni w cechu rzemieślnicy nazywani „partaczami”. Zagrożeni byli jednak karami pieniężnymi oraz zaborem narzędzi. I choć nie rzadko byli też dobrymi fachowcami i taniej oferowali swoje usługi, jednak stanowili niepożądaną konkurencję dla rzemieślników korporacyjnych.

Renesans sztuki kowalskiej

Dział technologii zwany kuźnictwem – obejmującym metody i procesy wytwarzania przedmiotów metalowych przez kucie – korzysta z najnowocześniejszych rozwiązań, a wymiary urządzeń, precyzja i wydajność ich pracy budzi respekt dla współczesnej myśli technicznej. Czy jednak tradycyjne kowalstwo, czyli umiejętność kucia ręcznego, określanego też podręcznikowo kuciem swobodnym (sic!) należy zakwalifikować definitywnie do grupy zawodów wymierających? Kowali jest teraz dużo mniej niż jeszcze w minionym stuleciu, ale nadal w tym zawodzie pracują świetni fachowcy. Aktywnie działa Stowarzyszenie Kowali Polskich. Już od 28 lat organizowane są Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie, zainteresowaniem cieszą się Ogólnopolskie Targi Sztuki Kowalskiej, a w Muzeum Kowalstwa w Wojciechowie zbierano – jak co roku – na cele WOŚP. 

Polscy kowale w lutym br. odpowiedzieli błyskawicznie na zapotrzebowanie ze strony uchodźców: Po przekroczeniu granicy wygłodzeni i zmarznięci ludzie potrzebują nie tylko jedzenia, ale też miejsca przy którym mogą się ogrzać. Skonstruowali i wykonali …koksowniki, które niezwłocznie wyekspediowano na granicę.

Współcześni kowale raczej już nie podkuwają koni, acz i to potrafią i od tego nie stronią. Wykonują bramy, furtki, balustrady, ogrodzenia, płoty, meble ogrodowe, okucia, kraty, świeczniki, czy żyrandole, itd. Ich aktywność zawodowa mieści się bardziej w kategorii rękodzieła artystycznego. Mają zamówienia i zadowolonych klientów.

Marek Bielski

Fragment kraty z kościoła w Lubiążu (fot. B. Lekarczyk-Cisek)

Krata w Kaplica Zygmuntowska na Wawelu (fot. K. Cybulski)

Fragment kuźni wodnej w Gdańsku-Oliwie (fot. Archiwum Mzeum)