Miesięcznik Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT

30. edycja plebiscytu Złoty Inżynier
Baner poziomy

Ludwik Kossowicz

INŻYNIER

Wspomnienie o krakowskim Erudycie

W trakcie kowidowej pandemii odeszło z tego świata wielu wybitnych ludzi techniki. Bardzo szkoda, że w tym gronie znalazł się pochodzący z Wielkopolski – urodzony w mieście Żnin, a jednocześnie wspaniały krakowianin dr inż. chemii Ludwik Kossowicz.

W środowisku naftowców był tytułowany Profesorem, bo biorąc pod uwagę Jego wiedzę i ogromny dorobek naukowy -– blisko 40 patentów i ok. 80 międzynarodowych publikacji – na taki tytuł zasługiwał. Przez 20 lat pracował na stanowisku zastępcy dyrektora ds. naukowo-badawczych krakowskiego Instytutu Technologii Nafty, ale miał znaczący udział w tworzeniu nowoczesnego polskiego przemysłu naftowego i prowadził wykłady na jednej z krakowskich uczelni, a jego wystąpienia uświetniały sympozja i seminaria naukowe w wielu aulach uczelnianych i instytutowych.  

Odszedł spokojnie w wieku 96 lat w wyniku urazów głowy odniesionych na krakowskim chodniku idąc prawdopodobnie w kierunku miejsca pracy, którą wykonywał mimo iż był od 20 lat emerytem. Nie mógł sobie wyobrazić, że bez jego udziału będą ustalone polskie normy na asfalty czy smary od, co do których był wybitnym specjalistą. Nasza redakcja uhonorowała doktora Kossowicza tytułami Srebrnego i Złotego Inżyniera. Powiedzieć o nim, że był jednocześnie wybitnym naukowcem i działaczem Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego – to mało powiedzieć. Dr inż. Ludwik Kossowicz był jednym z głównych twórców tego Stowarzyszenia, a ponadto to erudyta – co są gotowi potwierdzić wszyscy  znający osobiście Pana Ludwika. Będzie nam brakowało Jego czasami zbyt dosadnych, ale zazwyczaj trafnych określeń dotyczących tematów i ludzi związanych przetwórstwem ropy naftowej.

To może zabrzmieć dziwnie, bo dzieliła nas ogromna różnica wieku, ale czułem się dumny, że nazywał mnie swoim przyjacielem. Więc powiem „Żegnaj mój Wspaniały Przyjacielu.

Henryk Piekut