Miesięcznik Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT

30. edycja plebiscytu Złoty Inżynier
Baner poziomy

Niebo nad głową: jesienne atrakcje

Za nami już trzy z czterech charakterystycznych wzajemnych konfiguracji Ziemi z Księżycem i Słońcem, wytyczających początki astronomicznych pór roku. Choć kapryśna w tym roku pogoda, zwłaszcza wiosną i latem nierzadko dość drastycznie dawała się we znaki, klimatyczna jesień rozpoczęła się raczej w zgodzie z astronomiczną, nie pozbawiając nas nawet krótkiego okresu tradycyjnie cieplejszego „babiego lata”.

W tym roku Słońce osiągnęło punkt jesiennej równonocy (Wagi) nocą z 22 na 23 września o godz. 3:04 czasu środkowoeuropejskiego letniego (CEST), by po pokonaniu 1/4 swej pozornej rocznej drogi na tle gwiazd, nocą z 21 na 22 grudnia o godz. 22:48 czasu środkowoeuropejskiego (CET), czyli zimowego, docierając do punktu zimowego przesilenia (Koziorożca), dać początek astronomicznej zimie. Przez ten czas długość dnia, 23 września w całej Polsce wynosząca jeszcze w zasadzie 12 h 09, min ulega stopniowemu skróceniu, na krańcach południowych do 8 h 13 min, w centrum kraju do 7 h 44 min, a na krańcach północnych nawet do 7 h 16 min.

Już od września, mniej więcej do połowy listopada dni ulegają najszybszemu w roku skracaniu, zarówno przez wcześniejsze zachody, jak też późniejsze wschody Słońca. Skutkuje to bardzo powolnymi z dnia na dzień zmianami wyglądu wieczornego nieba. Z początkiem jesieni, krótko po zmierzchu króluje na niebie, wznoszący się wysoko ponad południowym horyzontem Trójkąt Letni, z górującym właśnie zachodnim jego wierzchołkiem – Wegą z konstelacji Lutni. Po dwóch jesiennych miesiącach tuż po zmierzchu nadal najwyżej wznosi się, odległy od Wegi zaledwie o 24° Deneb z Łabędzia – wschodni wierzchołek Trójkąta Letniego. Najszybsze natomiast są w tym czasie zmiany gwiezdnego wystroju porannego nieba.

Oczywiście, stałym elementom nocnego nieba towarzyszą wędrujące na ich tle planety i Księżyc. W tym roku właśnie jesienią mamy najlepsze warunki obserwacji nie tylko tych najjaśniejszych, ale również najsłabiej błyszczących planet. Przyjrzyjmy się nieco bliżej niebu na półmetku jesieni, nocą 6/7 listopada w centrum Polski.

Z początkiem nocy, oprócz górującego na południu Trójkąta Letniego, ponad południowo-wschodnim horyzontem odnajdujemy już znacznie mniej wyrazisty gwiezdny symbol panującej właśnie pory roku – Jesienny Kwadrat, wytyczony przez trzy z najjaśniejszych gwiazd konstelacji Pegaza i sąsiadującą z nim najjaśniejszą gwiazdę Andromedy. Od południowego wschodu po północny wschód rozciąga się łańcuch wszystkich pięciu planet górnych. Jako pierwszy, 2 h po zachodzie Słońca, 22° ponad horyzontem góruje Saturn w Koziorożcu, dość jasny po opozycji w połowie sierpnia. Po 2,5 h najwyżej, na 36° wznosi się, wciąż bardzo jasny po bliskiej opozycji z początkiem października, Jowisz na pograniczu gwiazdozbiorów Wodnika, Ryb i Wieloryba. Miesiąc po półmetku jesieni osiągający również opozycję, na razie 3,6 razy ciemniejszy od Jowisza, Mars w rogach Byka wschodzi 70 min po zmierzchu cywilnym, by najwyżej, aż na 62° wznieść się 4,5 h przed wschodem Słońca. Pośród tych 3 najjaśniejszych planet, raczej z użyciem lornetki, nisko jeszcze na wschodzie odnajdziemy również Urana w Baranie, 3 doby przed opozycją. Dobra lornetka lub amatorski teleskop konieczne będą, by 6,5° na zachód od Jowisza, odnaleźć również, w ogóle nie dostrzegalną gołym okiem, najciemniejszą z planet, Neptuna, po opozycji w ostatnim tygodniu lata.

 Najbliższą Słońcu planetę dolną, Merkurego, po raz ostatni w tym roku można było dostrzec przez nieco ponad godzinę przed świtem w pierwszej dekadzie października. Wenus, niemal od początku roku pełniąca rolę Gwiazdy Porannej, z początkiem października zniknęła z nieba, by ponownie, wraz z Merkurym, pojawić się na wieczornym niebie dopiero z początkiem grudnia.

Do rzadkich, zawsze jednak atrakcyjnych zjawisk astronomicznych należą zaćmienia Słońca i Księżyca. Aby mogło dojść do zaćmienia Słońca, czyli całkowitego lub przynajmniej częściowego zakrycia słonecznej tarczy przez Księżyc, podczas nowiu musi on znajdować się blisko któregoś z dwóch węzłów księżycowej orbity, czyli punktów przecięcia płaszczyzny jego orbity z trasą Słońca. Taką sytuację mamy podczas nowiu 25 października w środku dnia, niespełna 20 h przed przejściem Księżyca przez węzeł zstępujący. Spory odstęp czasowy dzielący obydwa zdarzenia jest powodem, że Księżyc będzie w stanie jedynie częściowo zakryć słoneczną tarczę – będzie to więc częściowe zaćmienie Słońca W maksymalnej fazie 0,861 zaćmienie ma miejsce w środkowej Azji; w Polsce z maksimum około godz. 12:20, osiągnie fazę od 0,432 na krańcach południowo-zachodnich do 0,558 na północnym wschodzie.

Zazwyczaj około 2 tygodni przed lub po zaćmieniu Słońca, lub nawet w obu tych przypadkach, ma miejsce zaćmienie Księżyca, zachodzące podczas jego pełni. W tym przypadku cień Ziemi pokrywa część lub całość zwróconej do nas połowy powierzchni Księżyca. Najbliższa po październikowym nowiu pełnia Księżyca ma miejsce koło południa 8 listopada, 3 h po przejściu przez węzeł wstępujący, a to skutkuje całkowitym zaćmieniem Księżyca. W przeciwieństwie do zaćmień Słońca, widocznych jedynie z mocno ograniczonego terenu Ziemi, zaćmienia Księżyca można obserwować z każdego miejsca gdzie jest on ponad horyzontem. Niestety podczas zaćmienia w środku dnia, Księżyc w pełni wędruje głęboko pod naszym horyzontem, więc zjawisko jest u nas niewidoczne.

Do kompletu ciekawszych wydarzeń astronomicznych należy wspomnieć o dogodnych warunkach tegorocznych obserwacji dwóch jesiennych rojów meteorów. To aktywne pomiędzy 2 października a 7 listopada Orionidy, z maksimum 21 października do 20 przelotów w ciągu godziny oraz aktywne 6–30 listopada Leonidy, osiągające maksimum 10–20 „spadających gwiazd” na godzinę nocą 17/18 listopada.

Bliżej zainteresowanych tą tematyką, zapraszam do Gwiaździarni Pana Jana, cotygodniowego serwisu astronomicznego, dostępnego przez całą dobę pod adresem: www.radio.katowice.pl/gwiazdziarnia.

                                                                                                                                                 Jan Desselberger