Polska jest trzecim po Francji i Rosji krajem na świecie mającym działkę na Atlantyku – czytamy na oficjalnej stronie internetowej Państwowego Instytutu Geologicznego – PIB. Spróbujmy przyjrzeć się faktom dotyczącym polskiej obecności geologicznej na Pacyfiku i Atlantyku.
Mamy teraz do urzeczywistnienia nader ambitne zadania w ramach wieloletniego programu rządowego Rozpoznania Geologicznego Oceanów (ProGeO). Uchwała została podjęta przez Radę Ministrów RP 17 lipca 2017 r. i obowiązuje wraz z wprowadzonymi zmianami z dnia 9 maja 2019 r
Ocean po polsku
„Celem Programu jest zwiększenie bezpieczeństwa surowcowego i energetycznego kraju przez podjęcie działań zmierzających do zwiększenia bazy zasobowej złóż kopalin, a docelowo eksploatacji zasobów dna oceanicznego” – czytamy w tym dokumencie. – “Rzeczpospolita Polska w niewystarczającym stopniu uczestniczy w badaniach zasobów dna oceanicznego, zaś programy polarne są w wieloletnim regresie skutkującym w najbliższych latach niemal pełną utratą dotychczasowego dorobku pokoleń. Bez natychmiastowych działań objętych niniejszym Programem Rzeczpospolita Polska szybko utraci swoją pozycję w Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (MODM) ONZ. Niewykorzystanie tego w najbliższych 2 latach doprowadzi do szybkiego zmarginalizowania RP w tym zakresie, a jednym z najważniejszych warunków sukcesu jest przyjęcie właściwego programu, jakim jest wieloletni program rządowy Program Rozpoznania Geologicznego.(…) Ustanawia się łączny limit wydatków na realizację Programu na poziomie 530 583 tys. zł, przy czym limit wydatków budżetu państwa wynosi 720 tys. zł. Środki te pozwolą na sfinansowanie całości planowanych działań, które zapewnią skuteczny wzrost polskiego potencjału surowcowego oraz potencjału naukowo-technicznego, niezbędnych do dynamicznego rozwoju gospodarczego kraju i budowy silnej marki w przemyśle morskim, geologicznym i górniczym”.
Barbórka u Posejdona?
Począwszy od 1986 r. Polska – w ramach międzynarodowej organizacji naukowej Interoceanmetal (IOM) – bierze na Pacyfiku udział w badaniach złóż polimetalicznych konkrecji manganowych w strefie przyznanej przez International Seabed Authority (ISA), na obszarze znajdującym się w strefie spękań pola Clarion-Clipperton (CCZ).
W 2018 r. Polska otrzymała licencję na prowadzenie badań na Atlantyku w zakresie poszukiwania siarczkowych rud metali. Na tym obszarze koncesyjnym można spodziewać się odkrycia złóż polimetalicznych siarczków zawierających miedź i cynk oraz znaczną domieszkę srebra i złota. Obszar ten ciągnie się wzdłuż osiowej części Grzbietu Euroatlantyckiego (Mid-Atlantic Ridge, MAR). Opłata rejestracyjna w kwocie 0,5 mln USD warunkowała pozytywne rozpatrzenie wniosku o przydział określonej strefy wyłącznych działań eksploracyjnych, a docelowo wydobywczych. Nie dziwi, iż oczekiwania ze strony decydentów gospodarczych w kwestii bezpiecznych dostaw wielu metali (Cu, Au, Ag, Pt, REE, Ni, Co, Zn i Mo) są ogromne. Tylko czy Program Rozpoznania Geologicznego Oceanów temu sprosta?
Wydobywanie z dna morskiego ropy naftowej, gazu ziemnego, a także diamentów nie powoduje żadnych zastrzeżeń w świecie polityki i biznesu oraz banków udzielających kredytów. Powód jest jeden, a jest nim stopa zysku osiąganego z tego rodzaju działalności. Ekonomicznie uzasadnione bywa też wydobywanie innych podmorskich surowców: piasków tytanonośnych i cynkonośnych, surowców skalnych oraz fosforytów. Ale proces ich wydobycia odbywa się w płytkich przybrzeżnych wodach. Natomiast pozyskiwanie innych surowców z dna oceanów budzi duże wątpliwości.
Niepowodzenie, największego do tej pory, dużego międzynarodowego projektu wydobywczego kopalin z dna oceanu Solwara 1 i bankructwo firm zaangażowanych w realizację programu skutkuje aktualnie brakiem zaufania banków do rentowności tego rodzaju przedsięwzięć biznesowych.
Oczywiście programy tego rodzaju są zawsze obarczone sporym ryzykiem. Tym większą wartość mają informacje w formie sprawozdawczej przygotowane przez PIG-PIB, oraz badań statutowych AGH. Wybitni specjaliści, prof. Stanisław Wołkowicz i prof. Andrzej Paulo przeprowadzili szczegółową analizę opublikowanych wyników badań dna morskiego w wyłącznych strefach ekonomicznych Japonii i Papui-Nowej Gwinei. I skonfrontowali je z polskim programem górnictwa morskiego. Swoje ustalenia przedyskutowali wcześniej z innymi cenionymi specjalistami w dziedzinie geologii, m.in. prof. Krzysztofem Szamałkiem i prof. Ryszardem Kotlińskim, a résumé ustaleń zaprezentowali w „Przeglądzie Geologicznym” (vol. 67, nr 2, 2019) pod znamiennym tytułem Blue mining na Atlantyku – realna potrzeba, czy potrzeba realizmu.
Analizy porównawcze wskazują, że w polskiej strefie Mid-Atlantic Ridge (MAR) można spodziewać się występowania bogatych, ale – niestety – stosunkowo niewielkich złóż Cu, Zn, Ag i Au, które mogłyby zaspokoić potrzeby tylko niewielkiej części krajowego zapotrzebowania na te metale i to na okres krótszy niż dwa lata. W tym stanie rzeczy, w początkowym okresie rozwoju górnictwa morskiego, wydobywanie potrzebnych pierwiastków dla gospodarki miałoby znaczenie marginalne. (por. R. Przybylski – Wydobycie z dna morskiego będzie uzupełniające, „Polityka Surowcowa”, 1: 28–29. 2001.)
W jakim stopniu doświadczenia wieloletnich poszukiwań złóż głębokomorskich w konkrecjach manganowych kobaltu, niklu, miedzi oraz próby eksploatacji na Pacyfiku w ramach Interoceanmetal pomogą w polskich poszukiwaniach na Atlantyku? Raczej będą mniej przydatne, niż tego się spodziewaliśmy.
Z przedstawionej analizy surowcowej wynika, że nie ma w aktualnej sytuacji gospodarczej Polski realnej potrzeby sięgania po zasoby surowców mineralnych zalegających na i pod dnem oceanów, natomiast istnieje pilna potrzeba realistycznego spojrzenia na to, w jakim stopniu Polska powinna się do tych badań włączyć. W naszym kraju nie dysponujemy specyficznym sprzętem, ani też – co niezmiernie istotne – specjalistycznymi kadrami.
Liczebność zespołów pracujących w Polsce nad problematyką geologii morza jest nie większa niż kilkanaście osób. O tych problemach informował również opinię publiczną prof. Krzysztof Szamałek.
– Podejmujemy pionierską, lecz niezwykle ryzykowną i kosztowną inwestycję, mimo braku sukcesu lepiej przygotowanych i bogatszych krajów. Trudno jest przypuszczać, że w okresie 20–30 lat działalności poszukiwawczej i górniczej uzyskamy zwrot nakładów, a tym bardziej, że inwestycja przyniesie zysk dla koncesjobiorcy – konstatują prof. Andrzej Paulo i Stanisław Wołkowicz. Kwota, która została zapisana na realizację programu PRoGeO – 530 mln zł, wydaje się szokująca, lecz biorąc pod uwagę 15-letni okres realizacji i w porównaniu do kosztów prac badawczych jest ona i tak zdumiewająco mała, średnio ok. 8,25 mln EUR/rok. Trudno zakładać, że na etapie eksploracji i ocen, które będą trwały co najmniej 20 lat, będziemy dostarczać z Atlantyku znaczące ilości surowców oraz, że koszt ich pozyskania będzie konkurencyjny do złóż lądowych.
Wreszcie na oceany!
Wskazana jest zatem rozwaga – stwierdzają prof. Stanisław Wołkowicz i prof. Andrzej Paulo – a sposób przygotowania i ewaluacji programu takich badań nie powinien odbiegać od standardów przyjętych dla poważnych grantów badawczych, być przygotowywany przez wiodące ośrodki w danej dziedzinie i być gruntownie oceniany przez niezależnych ekspertów. Prawidłowe oszacowanie kosztów jest w tym przypadku niezwykle istotne. Nieodzowna jest też popularyzacja problemów eksploracji podmorskiej.
Wizja znaczącego zaopatrzenia gospodarki narodowej w surowce mineralne z zakontraktowanego obszaru koncesyjnego wydaje się być – niestety – nierealna. Prof. St. Wołkowicz i prof. A. Paulo zaznaczają, iż są bardzo dalecy od negowania konieczności prowadzenia prac badawczych o charakterze podstawowym. Wręcz przeciwnie. Uważają, że badania takie należy prowadzić, nawet jeżeli cel ekonomiczny jest dość odległy w czasie. Ich zdaniem dobrym przykładem tego typu prac badawczych realizowanych przez polskich naukowców -– są badania polarne. Do takiej, racjonalnej opcji chętnie się przyłączamy.
Przed nadmiernie wybujałymi oczekiwaniami z podmorskich benefitów przestrzegał nawet M.Lodge – sekretarz generalny ISA – przypominając, że górnictwo jest inwestycją o długim okresie zwrotu i proces wydobycia zajmuje raczej dekady niż lata. Zatem uruchomienie przemysłowej eksploatacji trochę potrwa. Dodajmy, że nawet bogatsze od nas kraje do projektów „błękitnego górnictwa” podchodzą dość sceptycznie. Nie można z kolei zapominać, że nawet polskie bogate złoża rud miedzi w utworach cechsztynu są już – w dużej ich części – na wyczerpaniu – i trzy nasze kopalnie będą sukcesywnie w l. 2025-2045 …zamykane! Wnioski więc nasuwają się same!
Teraz, za w sumie niewielką kwotę mamy szansę nareszcie zaznaczyć obecność na oceanie, przygotować kadry badawcze, rozwinąć własne badania oceanograficzne, zainspirować nowe techniczne metody i rozwiązania do pracy na morzu. To inspiracja tak dobra jak kosmos. Nie zmarnujmy tej szansy!
Marek Bielski
Baza nurków pracujących przy obsłudze wieży wiertniczej – fotografia z publikacji R.Stenuit, L’ or noir sous les bleus, Paris 1968 repr. A.B.
Pierwszy zaawansowany technologicznie autonomiczny morski robot górniczy do identyfikacji i analizy in situ minerałów z dna morskiego (źródło: cordis.europa.eu)