Proponując tytuł recenzji książki Simona Winchestera pt. Siła precyzji. Jak inżynierowie konstruowali współczesny świat, trudno nie rozpocząć od łokcia faraona, bo on stał się wspólnym przodkiem wszelkich miar, a anonsowana książka traktuje o meandrach….metrologii.
Antropometryczne jednostki miary mają – poczynając od babilońskiego i egipskiego łokcia – swoje obszerne miejsce w historii ludzkości. Nowożytną cezurę postawiono w 1799 r., kiedy francuscy deputowani zaproponowali oparty na układzie dziesiętnym francuski système métrique. Natomiast english system of measurement, zajmuje osobną pozycję w dziejach cywilizacji. A współcześnie w skali globu – poza Liberią, Mjanmy i USA – obowiązuje Międzynarodowy Układ Jednostek Miar.
Autor zaznacza w przypisie: aby nie odciągać Czytelnika od głównego wątku, dodatkowe informacje, dotyczące licznych tajemnic skrywanych przez jednostki miary, ująłem na końcu książki. Kto jest główną bohaterką tej pracy Autora, którego książki notowane są na liście bestsellerów New York Timesa? Precyzja, dokładność! A pozornie tylko w tle, lecz jakże nieodzowna w dziele technicznego tworzenia… tolerancja. Ma ona tu znaczenie nie np. światopoglądowe, ale bardzo istotne dla techniki znaczenie sensu stricto organizacyjne. Te 3 podstawowe pojęcia stanowiły – i nadal stanowią – zręby przemysłu. A co spaja ów fundament i napędza siłę postępu technologicznego? Jest nim pomiar – główny bohater książki Siła precyzji. Precyzyjny, dokładny pomiar to esencja technologii. Trudno sobie wyobrazić aktywność człowieka – w sferze praktycznej – bez czynności pomiaru. Po prostu bez pomiaru nie można projektować. To pomiar jest wspólnym mianownikiem dla procesu rozwoju technologii, niezależnie czy mamy na myśli czas rewolucji przemysłowej, czy epoki zbudowanej w oparciu o automatyzację i sztuczną inteligencję.
S. Winchester, mistrz powieści non-ficion, tym razem skoncentrował się na opisie rozwoju technologii od epoki przemysłowej do ery cyfrowej, pod szczególnym kątem. Zbadał zasadniczy element dla postępu wynikający z pomiarów, czyli zagadnień przynależących do metrologii. I w sposób nader interesujący, pokazał ludzi ze świata nauki i techniki, którzy dzięki swej konsekwencji, uporowi i nade wszystko prawidłowo zaplanowanym eksperymentom sprawili, iż zaprojektowane i wykonane przez nich (lub z ich udziałem) przedmioty stały się urządzeniami o bardzo dużej funkcjonalności, efektywności i niezawodności.
Wziął na pisarski warsztat pojęcie – o wymiarze filozoficznym i realnym, światopoglądowym i pragmatycznym. Wziął do intelektualnej obróbki …precyzję. Refleksje, oparł na dokonaniach wspaniałych, często ekscentrycznych w zachowaniach inżynierów, konstruktorów, pasjonatów, owładniętych ideą dokładności.
Wybitną postacią – o której dziś nie zawsze pamiętamy, a kapitalnie opowiada S. Winchester jest John Wilkinson, bez którego udanych pomysłów technicznych nie mogłyby zaistnieć silniki parowe Jamesa Watta. Przedstawieni w książce są m.in. Joseph Maudslay, twórca koncepcji idealnie płaskiej powierzchni, czy Joseph Bramah, projektant zamka do drzwi, zwanego zamkiem wyzwaniem. Ów zamek przez ponad 60 lat był wystawiony w oknie londyńskiego warsztatu pomysłodawcy. Wreszcie znalazł się ślusarz – narzędziowiec, Alfred Hobbs, któremu udało się go otworzyć. A potrzebował na to tylko…55 godzin!
Autor nie zapomniał i o samochodzie Rolls-Royce i aparacie fotograficznym Leica, czy ostatnich osiągnięciach techniki, takich, jak np. teleskop Hubble’a. W efekcie tych nietuzinkowych prezentacji powstała książka – esej, o znakomitych wynalazcach, będąca hołdem dla innowatorów, często postrzeganych jako obsesjonatów, którzy jednak holistycznie rozumieli istotę precyzji i konsekwentnie, nie zważając na przeciwności losu, dążyli do technicznej doskonałości. Lektura książki też stanowi nie lada wyzwanie poznawcze, ale przynosi w zamian za intelektualny trud, dużą satysfakcję. Jest też swoistym ostrzeżeniem dla naszej przyszłości, wtedy gdy nie będziemy przestrzegali określonych standardów technologicznych i etycznych. Zagadnienie precyzji, a zatem czegoś, co przecież ma nas prowadzić do stanu doskonałości – tak jak formułuje S. Winchester – nie jest więc tylko zwykłym problemem technicznym, jest jednocześnie problemem egzystencjalnym. Idzie tu o prymat naszej egzystencji nad techniką, nad wytworami ludzkiego geniuszu.
S. Winchester podaje przykład silnika odrzutowego, w którym mikroskopijne błędy mogą szybko spowodować kaskadowe problemy, prowadzące do jego awarii, a w rezultacie do katastrofy. W rzeczywistości tak było się w 1989 r. podczas lotu United Airlines, gdy mikroskopijny defekt metalurgiczny w tytanowej tarczy spowodował awarię silnika. Zginęło wtedy 112 osób. A przecież takie przykłady można mnożyć. Powstały już technologie, o których można rzec, że są wykładnicze. W wyniku ich stosowania rosną też wykładniczo produkowane wytwory. Czy rozmnażające się wykładniczo produkty, pomimo ich coraz mniejszych rozmiarów, miast nas uwolnić od wysiłku fizycznego i umysłowego, zapewniając nam dobrostan, nie stanowią dla nas zagrożenia? Pozostawiam bez jednoznacznej odpowiedzi to pytanie, ale zachęcam do lektury książki S. Winchestera, w klarownym tłumaczeniu Grzegorza Ciecieląga, a opublikowanej przez Wydawnictwo UJ. Dlaczego? Bo na pewno wiem, iż warto! Nie można nie dodać, iż lekturę ułatwia, przygotowany skrupulatnie przez samego Autora, słownik: Terminy i określenia mogące – Jego zdaniem – przysporzyć Czytelnikom problemów oraz przygotowany starannie przez wydawnictwo – indeks osobowy i rzeczowy. Książka zawiera też obszerną bibliografię przedmiotu.
Marek Bielski