W 1920 roku Ministerstwo Poczt i Telegrafów rozpoczęło realizację programu, który zakładał budowę nowoczesnej sieci radiotelegraficznej. W jej skład weszły stacje o zasięgu europejskim w Krakowie, Poznaniu i Grudziądzu. Najważniejszym elementem systemu miała się jednak stać transatlantycka radiostacja w Warszawie i okolicach
Wiadomo było, że jej centrala zostanie ulokowana w samym mieście, przy ulicy Fredry. Trwały jednak gorączkowe poszukiwania miejsca, gdzie mogłyby stanąć wieże komunikacyjne. Eksperci byli zgodni: powinien to być teren o glebie piaszczystej, ale wilgotnej, bo taka zapewnia najlepsze przewodzenie, dostatecznie rozległy, by pomieścić pokaźne instalacje, a jednocześnie znajdujący się w niewielkiej odległości od stolicy. Ostatecznie wybór padł na grunty na pograniczu wsi Babice i dzielnicy Bemowo.
W krótkim czasie stanęło tam dziesięć ogromnych masztów. Każdy z nich miał blisko 130 metrów wysokości. Kompleks wyposażony został w alternatory i antenę pomysłu szwedzkiego wynalazcy Alexanderssona. Umożliwiały one przesyłanie sygnału w systemie Morse’a na odległość tysięcy kilometrów. Radiostacja zajmowała pas o długości czterech kilometrów i szerokości od 500 metrów do blisko półtora kilometra. Całość była pilnie strzeżona. Kontrakt na budowę Radiostacji podpisali specjaliści z Radio Corporation of America, którzy ściśle współpracowali z polskimi inżynierami. Inwestycja pochłonęła pokaźną jak na owe czasy kwotę trzech milionów dolarów.
Kompleks został uruchomiony jesienią 1923 r. Na otwarcie zjechali przedstawiciele polskiego rządu i zagraniczni goście. „Gazeta Poranna” donosiła: „Głos polski, swobodny, niczem nie skrępowany płynąć odtąd może przez oceany. Polska uzyskała możność swobodnego komunikowania się z całym światem”. A obecny podczas uroczystości dyrektor Radio Corporation of America przekonywał: „Stacja warszawska należy do najsilniej i najlepiej technicznie wyposażonych na świecie (…). Głos polski docierając do wszystkich części świata będzie najlepszym świadectwem i odzwierciedleniem chwały i postępu Waszej Ojczyzny”.
Poprzez stację płynęły komunikaty do Stanów Zjednoczonych, Brazylii, dzięki niej utrzymywano łączność z polskimi transatlantykami M/S „Batory” i M/S „Piłsudski”. Potem za pośrednictwem kompleksu nadawane były również audycje radiowe dla Polonii w Europie oraz obydwu Amerykach. Jego dopełnienie stanowiła stacja odbiorcza, która mieściła się w Grodzisku Mazowieckim. Kilkanaście lat później do cudu ówczesnej techniki miało przylgnąć miano polskich Termopil.
Radiostacja pracowała do 8 września 1939 r. Potem została zajęta przez Niemców. Polska armia zdołała ją odbić, by po wielu dniach krwawych walk ostatecznie kompleks utracić. Wcześniej Naczelny Wódz wydał rozkaz zniszczenia wież, czego jednak obrońcy nie uczynili. – Niemcy przez całą wojnę wykorzystywali Radiostację między innymi po to, by utrzymywać łączność ze swoimi u-bootami – wyjaśnia Chrapek. Kiedy w 1944 r. do Warszawy zbliżał się front, na jedynym z babickich masztów urządzili opancerzone stanowisko obserwacyjne. A po kilku miesiącach, wycofując się, wysadzili wieże w powietrze. Potężne konstrukcje runęły w okoliczne lasy. Potem były cięte na złom i wywożone. Wystarczy wspomnieć, że bliźniacza stacja, która zachowała się w szwedzkim Grimeton figuruje na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Oprac. Bronisław Hynowski