Żyjemy obecnie zanurzeni w świecie zapośredniczonych odbić niczym w Platońskiej jaskini, poznawczym więzieniu duszy skazanej na świadectwo ułomnych zmysłów, natomiast przewrotny paradoks naszej obecnej sytuacji polega na tym, że chociaż technologicznie pomnożyliśmy możliwości swoich zmysłów, tworząc potężne narzędzia badawcze, to jednocześnie jeszcze bardziej oddaliliśmy się od kontaktu z bezpośrednim poznaniem.
Rzeczywistość zapośredniczona funkcjonuje obecnie w świadomości społecznej głównie w kontekście virtual reality oraz augmented/mixed reality, jest to jednak pojęcie znacznie szersze i znacznie starsze, oznaczając każde odzwierciedlenie środowiska poddane filtrowaniu, przekształceniu bądź uzupełnieniu, przy czym serwujące je nam medium nie musi wcale mieć natury technicznej, równie dobrze może być ono bowiem kulturowe lub nawet biologiczne.
BIOLOGICZNE QUALIA
Zacznijmy od pozornie nieoczywistej konstatacji, iż hiperrzeczywistość stanowi od zawsze jedyny znanym mam obraz świata. Nie doświadczamy bytów jako takich, odczuwamy qualia, fenomeny zmysłowe powstające w reakcji na bodźce. Qualia te pozostają w relacji z fizycznym otoczeniem, tworząc jego wewnętrzną, subiektywną projekcję, są jednak jedynie uproszczonym, wybiórczym i wstępnie już przetworzony modelem, prezentując nam obraz z podbitym kontrastem, uwypuklonymi krawędziami obiektów i z przeliczoną mapą głębi, zaś takie jakościowe parametry percepcji jak kolory, barwy dźwięków, przyjemne bądź nieprzyjemne zapachy i smaki stanowią już najczystsze artefakty dodane w „postprodukcji”, by zwrócić naszą uwagę na istotne aspekty informacji zmysłowej. Środki techniczne nie tyle zatem modyfikują prawdziwy wygląd rzeczy i zjawisk, co raczej zastępują ich biologiczną interpretację nowymi formami ich odwzorowania.
KULTUROWE SYMULAKRY
Zanim jeszcze powstały pierwsze techniczne środki przekazu, używaliśmy wielu różnych konstruktów, mających symboliczne reprezentować fizyczne obiekty, i które z czasem w coraz większym stopniu zaczęły je zastępować w obszarze naszej percepcji. Pierwszym takim narzędziem był język, bez którego pomocy trudno nam sobie dzisiaj wyobrazić nawet samo myślenie o świecie, i którego możliwości, według Ludwiga Wittgensteina, wyznaczają same granice naszego poznania i rozumienia.
Oprócz języka, od tysiącleci używamy jednak również rysunków, map, schematów i diagramów. Rozwojowi cywilizacji towarzyszy rosnąca ilość umownych i przetworzonych przedstawień świata. Dobrym i symbolicznym wręcz przykładem jest tutaj kartografia. Myśląc w skalach geograficznych, przywoływać będziemy raczej umowne polityczne bądź hipsometryczne wyobrażenie globu ujęte w rzutowaniu na płaszczyznę, niż faktyczny widok planety. Zmodyfikowany, symbolicznie zakodowany obraz świata może być przy tym znacznie wygodniejszy i bardziej użyteczny. Uproszczone diagramy połączeń komunikacyjnych sprawdzają się lepiej niż próba wiernego odwzorowania wzajemnych położeń i odległości poszczególnych stacji. Symboliczne schematy obwodów elektronicznych są łatwiejsze do odczytania i zrozumienia niż faktyczne wizerunki tych obwodów. Symboliczne ujęcie pozwala na wyeksponowanie kluczowych w danym kontekście cech z jednoczesnym pominięciem tych, które nie są akurat dla nas istotne.
TECHNOLOGICZNA HIPERRZECZYWISTOŚĆ
Noktowizor, radioteleskop, aparat rentgenowski czy zwykłe, redukujące refleksy okulary polaryzacyjne również pozwalają nam na spojrzeć na wszechświat „innymi oczami” i zwykle zobaczyć więcej, lepiej i dalej niż byłoby to możliwe za pomocą naturalnych zmysłów.
To „postrzeganie pozazmysłowe” posiada jednak pewną cenę, bo chociaż współcześnie większość z nas zna wygląd odległych zakątków planety, to poznaje je jednak dzięki elektronicznym obrazom z drugiej ręki. Obserwowanie symulakr w coraz większym stopniu wypiera wchodzenie w bezpośrednie kontakty z osobami i przedmiotami, które pozostają za nimi ukryte. W efekcie nasze wyobrażenia innych epok i krain określane są przez charakterystyki i ograniczenia dostępnych w danym czasie i miejscu technologii audiowizualnych. Nie znamy afrykańskiej sawanny, znamy tylko jej telewizyjny obraz, często nie zdając sobie nawet z tego sprawy, jednak również posiadając świadomość wtórności własnych doświadczeń, to trudno jest nam przykładowo uwolnić się od obrazu II Wojny Światowej jako wydarzenia odwzorowanego w czerni i bieli.
„REALIZM” W EPOCE KULTURY MEDIALNEJ
W opublikowanych kilka lat temu demach z ultrarealistycznej gry Unrecord francuskiego studia DRAMA, efekt realizmu wywołano, wprowadzając zniekształcenia geometrii i dynamikę jasności charakterystyczne dla sportowych kamerek GoPro. Celowa i powszechnie znana sztuczność została zatem uznana przez odbiorców właśnie za przejaw wysokiej autentyczności.
Rozwój technologii prowadzi jednak do stanu, w którym każdy zainteresowany będzie mógł permanentnie doświadczać swojego własnego, spersonalizowanego obrazu otoczenia. Rzeczywistość zapośredniczona technicznie zastąpi tę zmysłowo postrzeganą i zapewne doprowadzi przy tym do rozpadu naszego współdzielonego, zmysłowego środowiska, na wiele różnorodnych systemów zależnie od parametrów technicznych używanych sprzęgów zmysłowych, zawartości dostępnych u różnych dostawców metadanych przestrzennych oraz osobistych preferencji i wybranych filtrów. Przebywając fizycznie w tych samych lokalizacjach, będziemy mogli odtąd funkcjonować mentalnie w znacznie zróżnicowanych realiach. Pojęcie bańki informacyjnej uzyska zupełnie dosłowny wymiar.
Mira Żmijewska