O winach musujących pisuje się zazwyczaj w okolicach Sylwestra -– bo noworoczny toast itp. Rzeczywiście, do toastów te wina nadają się jak mało co, ale czy tylko? Zdecydowanie nie! Musiaki (ta zbiorcza nazwa, popularna zwłaszcza wśród młodzieży, obejmuje również szampana – i niech się domy szampańskie nie obrażają) pasują świetnie do wielu różnorodnych potraw, więc mogą być pite niezależnie od pory roku i dnia. W dobrych hotelach podaje się je już do śniadania i – proszę mi wierzyć – dzień z nimi zaczyna się po prostu lepiej.
Dzięki bąbelkom musiaki zapewniają orzeźwienie, a że mamy właśnie sierpień, który jest najgorętszym miesiącem w roku, te wina są tematem „jak znalazł”. Są przy tym dostępne praktycznie dla każdej kieszeni – od tanich włoskich prosecco poprzez hiszpańską cavę, niemieckie sekty, franciacortę z północy Włoch, aż po markowe szampany (szczególnie rocznikowe), które w swoim najlepszym wydaniu potrafią kosztować krocie. Niezależnie jednak od tego, na wino musujące skąd i w jakiej cenie się zdecydujemy, trunki te mają pewne cechy wspólne i one właśnie decydują o tym, do jakich potraw najlepiej je pić.
Zacznijmy od nosa i ust musiaków, czyli od ich aromatów i smaków. Te mogą być owocowe (cytrusy, zielone jabłuszko, gruszka, truskawka, ananas, a nawet ogórek), kwiatowe (róża, frezja, mięta), ziemiste (grzyby, kreda) i tostowo-orzechowe (grzanka, migdały, pierniki, figi, ziarna kawy). Czasami między bąbelkami dadzą się wyczuć również drożdże, wanilia, miód i jasny tytoń.
Dzięki takim aromatom i smakom, wina z bąbelkami są zazwyczaj doskonałym połączeniem przyjemnego musowania z lekką budową (przy niskim poziomie alkoholu) i z wyrazistą kwasowością. To zapewnia uniwersalność gastronomiczną; dodatkowo, zróżnicowany poziom cukru (np. asti spumante ma go bardzo dużo, a cavy „brut nature” – zero!) rozszerza zakres możliwych zastosowań tych trunków.
Istotą wszystkich musiaków są bąbelki, które świetnie współgrają z potrawami smażonymi na głębokim tłuszczu i z niektórymi rodzajami ciasta (np. francuskim, greckim „filo” lub tymi zawierającymi duże ilości masła). Bąbelki łagodzą też w pewnym stopniu zbyt pikantny smak potraw. Z kolei kwasowość win musujących doskonale współgra z potrawami słonymi (mięsa w gęstych sosach), miękkimi i słonymi serami (feta, sery pleśniowe), a także daniami przyrządzonymi na sporej porcji oleju (smażone ryby, dania z głębokiego tłuszczu).
Jeśli mamy do czynienia z musiakiem o dominującym charakterze tostowo-orzechowym, najlepiej będzie go podać do potraw zawierających prażone dodatki, natomiast przy musiakach owocowych warto sięgnąć po egzotyczne potrawy kuchnu azjatyckiej.
Poza tym, wina musujące najbardziej będą pasowały do dań, w których potrzeba kwasowości (np. skorupiaki z dodatkiem limonki), a także do dań kuchni latynoskiej (ceviche, empanadas), do potraw „chrupiących” w ustach (tempura, fritto misto), a także dań kuchni rustykalnej (pesto, hummus).
A do czego musiaki nie pasują?. Te wina z reguły nie sprawdzają się z daniami bardzo wyrazistymi, potrawami zbyt słodkimi (no, chyba że asti spumante!) lub wybitnie aromatycznymi (niektóre ryby, warzywa, gorzkie jarzyny), a także z bogatymi daniami z czerwonego mięsa. Tych wyjątków nie ma jednak – jak widać – dużo, więc nie bójmy się sięgać po wina musujące do naszej codziennej kuchni. Prawdopodobieństwo popełnienia błędu nie jest tu duże.
Aura sprzyja – więc chyba zaraz sięgnę po ulubione Puklavec Sparkling Wine Sauvignon Blanc. Na zdrowie!
winny maniak