Jako przykład zapomnianego wizjonera Samuel Butler stanowi postać o tyle paradoksalną, że… stosunkowo powszechnie znaną, jego nazwisko oraz idea wojny z maszynami pojawiają się bowiem wielokrotnie na kartach książek składających się na jeden z najsłynniejszych powieściowych cykli SF – Kroniki Diuny stworzony przez Franka Herberta i rozwinięty przez innych autorów, a później wielokrotnie ekranizowany i wykorzystywany jako inspiracja dla gier komputerowych.
Problem w tym, że większość czytelników uznaje tę osobę wraz z niesionym przez nią przesłaniem jedynie za kolejny owoc bogatej wyobraźni pisarza. Stanowi to przewrotne potwierdzenie żartobliwej tezy, iż najlepszy sposób na ukrycie przed powszechną świadomością jakiejś informacji stanowi masowa jej publikacja w formie utworu science fiction.
Darwin wśród maszyn
Bohater naszej historii urodził się w 1835 r. w Anglii. Był pisarzem, malarzem, muzykiem, podróżnikiem oraz wielkim zwolennikiem teorii ewolucji. W 1863 r., w zaledwie cztery lata po wydaniu darwinowskiej pracy O powstawaniu gatunków zauważył podobieństwa zachodzące pomiędzy biologiczną ewolucją organizmów żywych a spektakularnym rozwojem maszyn upowszechniających się i stale ulepszanych wraz z postępami rewolucji przemysłowej.
W artykule „Darwin among the Machines” przewidywał on, iż te konstruowane i rozwijane obecnie przez ludzi ustroje uzyskają z czasem umiejętność samoreplikacji oraz dalszego samodzielnego rozwoju i udoskonalania się na drodze doboru naturalnego, a nawet staną się zdolne do wykształcenia własnej świadomości. Dostrzegł przy tym ogromną rozbieżność tempa zmian występującego w świecie naturalnych form biologicznych oraz ich sztucznie wytworzonych, mechanicznych odpowiedników. Procesy, które w środowisku naturalnym zachodziły w ciągu milionów lat, w świecie technologii potrzebowały ich zaledwie setek czy nawet dziesiątek. Wnioskował stąd, iż maszyny, jako zdolne do nieporównywalnie szybszych adaptacji, staną się z czasem gatunkiem dominującym, dystansując możliwościami rasę ludzką i przejmując władzę na naszej planecie.
Wiktoriański Dżihad Butleriański
Z oczywistych względów perspektywa ta nie wywoływała wcale entuzjazmu u pierwszego w historii teoretyka posthumanizmu. Wręcz przeciwnie, ostrzegał on przed takim właśnie rozwojem sytuacji i zakończył swój artykuł wezwaniem do wypowiedzenia maszynom globalnej wojny i całkowitego ich zniszczenia, zanim jeszcze staną się zdolne do faktycznego zagrożenia ludzkiej cywilizacji. W kolejnych latach rozwijał on swoje myśli, prezentując je w Księdze maszyn będącej częścią utopii Erewhon opisującej społeczeństwo, które zdecydowało się na dokonanie takiego właśnie kroku, rezygnując z tworzenia i wykorzystywania bardziej złożonych urządzeń technicznych uznanych za potencjalnie niebezpieczne.
Z inną literacką realizacją wspomnianego pomysłu spotykamy się we wspomnianej na wstępie Diunie. Przedstawiona w niej rzeczywistość nie jest co prawda aż tak dalece luddystyczna, jednak specyficzny charakter tamtego świata ukształtowany został właśnie w wyniku wielkiej wojny między ludźmi i sztucznymi inteligencjami i od tysiącleci jest on utrzymywany przez zabraniające ich budowania ustawodawstwo.
Wizja przerastająca epokę, rzeczywistość przyćmiewające fantazje
W czasach swojego powstania koncepcja maszynowej ewolucji i zagrożeń związanych z rozwojem sztucznej inteligencji tak dalece rozsadzała obowiązujący wówczas paradygmat myślenia, że wielu odbiorców odczytywało ją w sposób najzupełniej opaczny względem intencji autora, uznając za żart i paszkwil na samą teorię ewolucji Darwina, mający sprowadzić ją do absurdu. Doskonale wpisałby się ona w klimat intelektualny kolejnego wieku zapoczątkowany chociażby esejem Juliana Huxley´a Transhumanizm z 1957 r. i rozwijany następnie przez innych myślicieli. Pojawiając się w połowie wieku XIX pozostała jednak w większości niedoceniona i zapomniana.
W praktyce okazała się ona pozostawać jednak w dalszym ciągu dalece niedoszacowana. Będąc pod ogromnym wrażeniem nadnaturalnej szybkości rozwoju urządzeń mechanicznych, Buttler szacował bowiem czas potrzebny do zbudowania myślących maszyn na dziesiątki tysięcy lat, tymczasem urządzenia zdolne do logicznego wnioskowania istnieją już od dekad, rozwijając się w tempie wykładniczym, co prowadzi wiele osób do wniosku, iż w XXI w. staniemy się świadkami zjawiska określanego jako osobliwość technologiczna. Progu, za którym dalsze tempo rozwoju poszybuje tak stromo w górę, iż z ludzkiej perspektywy stanie się praktycznie natychmiastowe, uniemożliwiając nam dalsze jego śledzenie i rozumienie.
Zakładała ona również, że ludzie nawet przestając być na Ziemi gatunkiem szczytowym, pozostaną w dalszym ciągu użyteczni dla maszyn, obsługując je i naprawiając podobnie jak czynią to obecnie, co zapewni ich gatunkowi niezagrożone dalsze przetrwanie nawet w środowisku dalece zmienionym przez nowych, mechanicznych władców świata. Współcześnie oceniamy, iż postludzkie inteligencje i autonomiczne systemy cybernetyczne mogą stać się nie tylko całkowicie niezależne od ludzi, ale też zupełnie dla nas niepojmowalne. Oznaczałoby to, iż nie bylibyśmy w stanie nie tylko skutecznie z nimi konkurować, ale nawet pełnić jakichkolwiek funkcji usługowych, stając się elementem zbędnym lub może nawet kwalifikującym się do usunięcia, jeśli nasze dalsze istnienie zacznie kolidować z ich własnymi interesami.
Mira Żmijewska